podium levi

2 x Levi, czyli początek sezonu w slalomach

Za nami giganty w Sölden, za nami zawody w Lech. Nie robiliśmy żadnego podsumowania tych ostatnich z prostego powodu: w niedzielę, podczas startu panów ponownie wydarzyła się sytuacja, jaka raz już miała miejsce w Cortinie d’Ampezzo w trakcie trwania zawodów pań. Otóż z powodu tak zwanej reguły 0,5 sekundy (opisywałem na czym polega już wielokrotnie) wyniki ponownie zostały całkowicie wypaczone. Tym samym dla mnie, sprawa gigantów równoległych przestaje istnieć, dopóki przedstawiciele FIS nie zdecydują się wreszcie na przepisy, które nie będą faworyzowały jednego z dwóch startujących. To, co mamy teraz to farsa, a nie Puchar Świata. Punkt!

Tradycyjnie w fińskim Levi panie rozpoczęły rywalizację w slalomach zaliczanych do APŚ. Kiedyś w Levi ścigali się także panowie, ale już w ubiegłym sezonie stwierdzono, że stok jest dla nich zbyt mało wymagający. W ten sposób zarówno w poprzednim sezonie, jak i w tym w Finlandii rozegrano po dwa slalomy pań. Rok temu na trasie o mało wymagającym profilu dwukrotnie zwyciężała Petra Vlhová pokazując moc, która wystarczyła jej do końca sezonu, czyli zdobycia Wielkiej Kryształowej Kuli. To, że trasa w Levi jest łatwa nie oznacza wcale, że łatwo jest się w Levi ścigać. Długi płaski odcinek w górnej części wymaga od zawodniczek bardzo dobrej techniki i umiejętności przyspieszania. Na stromym i zawsze mocno zlodzonym odcinku trzeciej sekcji trzeba wykazać się wielką umiejętnością kontrolowania zdarzeń, aby na koniec, zabrawszy energię z odcinka stromego, ponownie płynnie i szybko pokonać bramki, które pozostały do mety. W Levi odstępy czasowe czołówki są zwykle bardzo niewielkie.

Już po pierwszym slalomie w sobotę stało się jasne, że Petra nadal jest bardzo mocna. Może nawet mocniejsza niż rok wcześniej. Słowaczka w pierwszej odsłonie wyprzedziła Mikaelę Shiffrin o 0,11 sekundy i triumfatorkę z Lech Andreję Slokar ze Słowenii o 0,48 sekundy. Przejazd drugi to ponowny popis Petry Vlhovej, która raz jeszcze uzyskała najlepszy czas przejazdu. Wyglądająca na niezbyt zadowoloną Shiffrin była ostatecznie druga, natomiast na miejscu trzecim zobaczyliśmy niespodziankę w osobie Leny Dürr. Trzydziestoletnia już Niemka zawsze uważana była za bardzo dobrą, technicznie jeżdżącą zawodniczkę. Tajemnicy nie stanowiły też jej problemy z opanowywaniem emocji przed startem. Po prostu Lena bardzo się denerwuje, co wpływa na jej wyniki. Tym razem wszystko się jednak udało i po brawurowym ataku z miejsca szóstego Lena Dürr stanęła wreszcie, po raz pierwszy w karierze, na upragnionym podium zawodów alpejskiego Pucharu Świata.

Dzień drugi to ponownie dominacja Petry Vlhovej, która jak dzień wcześniej oba przejazdy rozstrzygnęła na swoją korzyść. Toż to doprawdy dominacja, a przecież Petra sama powiedziała, że głównym celem tego sezonu nie jest Puchar Świata lecz igrzyska w Chinach i na nie właśnie szykuje szczyt formy. Na miejscu drugim po ogromnym błędzie zaraz po wjeździe na ściankę zameldowała się Mikaela Shiffrin. Amerykanka nie była zadowolona takim obrotem spraw. Widać było, że w przejeździe drugim bardzo chciała wydrzeć prowadzenie Petrze, ale się to nie udało. Na wszelkie dywagacje jest jeszcze dużo za wcześnie, ale w Levi Petra wyglądała na dużo mocniejszą od swej rywalki zza oceanu. Na miejscu trzecim ponownie przeszczęśliwa Lena Dürr (znowu atak z szóstego miejsca po pierwszym). Być może te dwa podia w Levi odblokują klapkę w głowie niemieckiej zawodniczki. Mieliśmy więc w sobotę i niedzielę dokładnie taką samą kolejność na pierwszych trzech miejscach.

No dobra, ale co z pozostałymi zawodniczkami? Moim zdaniem bardzo dobrze wypadły Szwajcarki. Nie piszę tego patrząc przez pryzmat sympatii do kraju Helwetów, w którym mieszkam i pracuję. Po prostu tak jest. Wendy Holdener kilka tygodni temu złamała kości promieniste w obu nadgarstkach. W Levi wystąpiła ze specjalnymi, usztywniającymi szynami na nadgarstkach. Samodzielnie nie potrafi założyć butów narciarskich, ani rękawiczek. Nie może też dynamicznie wypchnąć się z bramki startowej, a przed zawodami w Levi trenowała zaledwie trzy dni na śniegu. Pomimo to zakończyła zawody na miejscach 7. i 4. realizując w niedzielę trzeci czas drugiego przejazdu. Druga to rekonwalescentka Michelle Gisin, która od lipca zmaga się z mononukleozą i nie była w stanie przejść przez normalny cykl przygotowań. Jej miejsca to odpowiednio 8. i 5. oraz wielka radość na mecie. Widocznie dziewczyna czuje, że wygrywa z chorobą.

Mocno zaznaczyła swoją obecność Czeszka Martina Dubovska zajmując 13. i 6. miejsce. W niedzielę zaliczyła swój najlepszy występ w zawodach APŚ, a kto na nią stawiał? Rewelacyjnie jeżdżą Słowenki: Slokar i Bucik, a przecież zaraz za nimi już obiecująco pokazuje się młodziutka Neja Dvornik. Na pewno wśród pretendentek do miejsc na podium w slalomach jest także Anna Swen-Larsson, która pauzowała przez cały poprzedni sezon. No i Emma Aicher, ta bardzo młodziutka Niemka (rocznik 2003) pokazała się naprawdę świetnie w swoich pierwszych zawodach APŚ. Jej historia życia jest dość ciekawa: ojciec Niemiec, matka Szwedka. Urodzona w Szwecji Emma spędziła dzieciństwo w szwajcarskim Engelbergu, aby jako nastolatka powrócić do Szwecji, gdzie uczęszczała do gimnazjum sportowego. Nigdy nie mieszkała na stałe w Niemczech… Zwróciłbym jeszcze uwagę na Chorwatkę Leonę Popović oraz Brytyjkę Charlie Guest. Ta ostatnia zapowiadała co prawda miejsce w pierwszej dziesiątce (skończyła w niedzielę na 20.), ale jechała naprawdę fajnie. Zobaczymy co dziewczyny pokażą na bardziej wymagającej trasie. W sobotę do mety dotarła wreszcie Austriaczka Katharina Huber, która wypadła z trasy dziewięć razy z rzędu w poprzednich slalomach. Ostatecznie w sobotę była 12., a w niedzielę 10., a przecież to talent. Może coś odblokuje się jej w głowie?

No dobra skoro tyle pań pojechało dobrze, to kto zawiódł? Niestety moja ulubienica Katharina Liensberger. Co prawda Austriaczka powtarza zawsze, że w Levi startować nie lubi, ale w ubiegłym sezonie przyzwyczaiła nas do stałej obecności na podium. Tym razem zaledwie miejsca 6. i 8. Co więcej, Katharina nie jechała w swoim szalenie pewnym stylu, który znamy z przeszłości. Mam nadzieję, że to tylko chwilowa słabość. Słabo Francuzki (Noens obija się o koniec tabeli), słabo Włoszki (błysk Peterlini w drugim przejeździe w niedzielę daje światełko nadziei), Norweżki bez szczęścia. Najbardziej szkoda było mi Marie Therese Tviberg, która w niedzielę jadąc z numerem 46. zajęła 6. miejsce w pierwszym przejeździe. W drugim wypadła i mam nadzieję, że nie zrobiła sobie krzywdy w lewe kolano (upadek wyglądał groźnie). Tviberg to ciekawy przypadek. Zawodniczka ta była kiedyś członkinią kadry konkurencji szybkościowych, aby przejść do kadry techniczek. Zwykle bywa bowiem odwrotnie.

I to tyle na dzisiaj. Czekamy na Killington i zawody panów w Lake Louise.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

nowe narty

Nowości w świecie nart na 2024/2025

Tradycyjnie na początku sezonu rzucamy garść newsów. Z mnogości mniej lub bardziej udanych innowacji technicznych staramy się wybrać te najbardziej wartościowe. Skitouring, freeride, allmountain czy jazda po przygotowanych trasach –

maxx booldożer

Słodkie życie zwykłego instruktora

Osrodek narciarski X gdzieś we Włoszech, grudzień, godzina 6.35. Budzik przeszywa i ogłusza. Za oknem jest jeszcze ciemno. Buty, kask, bidon, rękawiczki – w plecaku. Wkrętarka z zapasową baterią, wiertarka, klucz

braathen

Cały we łzach – po pierwszym gigancie sezonu

Szast-prast, i ani się obejrzeliśmy, jak rozpoczął się kolejny alpejski sezon. Tradycyjnie pierwsze zawody odbywają się w ostatni weekend października w austriackim Sölden, na wymagającej trasie lodowca Rettenbach. Nigdy

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.