albert popov

Akrobatyka sportowa

Za nami wspaniały weekend w Kitz (panowie) i Ga-Pa (panie). W Kitzbühel biorąc pod uwagę prognozę pogody zmieniono program. Zjazd przesunięto na piątek, gdyż w sobotę zapowiadano w rejonie obfite opady śniegu.

Jak się później okazało, decyzja ta okazała się nadzwyczaj trafna. Zanim jednak doszło do zawodów całkiem obfite żniwo zebrały treningi redukując listę startową o kilka znanych nazwisk. Problemy najbardziej dotknęły Norwegów. Już podczas pierwszego treningu kontuzji dłoni (złamane palce) nabawił się Kietil Jansrud, a Aksel Lund Svindal zrezygnował ze startu z powodu problemów z kolanem.

Same zawody, jak zwykle dostarczyły ogromnej dawki emocji. Z numerem jeden dość ładnie zjechał weteran alpejskich tras Hannes Reichelt, ale wystarczyło to tylko na miejsce ósme. Z siódemką na piersiach fenomenalnie zaatakował Beat Feuz, lider klasyfikacji zjazdowej, któremu brakuje jeszcze tytułu w Kitz. Wyszło prawie idealnie. Startujący dwa numery później zwycięzca z Wengen Vincent Kriechmayr miał na trasie ogromne problemy. Już lądowanie po skoku w Mausefalle nie wyszło najlepiej i Vincent zaliczył kontakt pośladków ze śniegiem, ale się pozbierał. Swoją drogą trzeba mieć niezłą psychę, żeby po cudem ustanym prawie-upadku, który mógł zakończyć się w siatkach, wsadzić – jak gdyby nigdy nic – kije pod pachy i zaatakować Steilhang. Szacun! Kriechmayr chciał jednak zbyt wiele i po serii kilku innych błędów ostatecznie ominął bramkę na trawersie za Hausbergkante. Tam też wykazał się nieprawdopodobnym opanowaniem i siłą. To warto zobaczyć, gdyż słowa tego nie są w stanie opisać. Z numerem trzynastym na trasę ruszył jeden z faworytów – Dominik Paris. Jego odważna jazda, wspaniały wybór linii i układ ciała w powietrzu podczas skoków doprawdy robiły wrażenie. Ostatecznie Dominik pokonał Feuza o 0,20 sekundy. Czy mógł się czuć zwycięzcą? Niezbyt długo. Po kilku minutach wyszło słońce, co całkowicie zmieniło widoczność na trasie. Zawodnicy z dalszymi numerami dostali swoją szansę. Wykorzystał ją Otmar Striedinger plasując się na miejscu trzecim (numer startowy 27). Paris czekał niecierpliwie na mecie aż do przejazdu zawodnika z numerem 47. Był nim Mateo Marsaglia, który na treningach wykręcał rewelacyjne czasy. Mateo nie sprostał jednak zadaniu i zajął dziesiąte miejsce. Dopiero wtedy Dominik Paris odetchnął i mógł poczuć się, jak zwycięzca. Dał temu wyraz w wywiadzie dla szwajcarskiej telewizji stwierdzając:

teraz nie powinno już nic więcej się wydarzyć.

Obiecał też zacną imprezkę i podobno słowa dotrzymał. Zjazd w Kitzbühel to jednak nie tylko radość zwycięzcy. Po zawodach, podczas oficjalnego party, ubrany w smoking Aksel Lund Svindal podał do wiadomości publicznej termin zakończenia swojej aktywnej kariery sportowej. Wydarzy się to w Åre po mistrzostwach świata, na których Aksel chce jeszcze odegrać rolę inną niż tylko statysty. Wielki zawodnik przegrywa walkę z następstwami kontuzji kolana… Wielka szkoda!

W sobotę, w gęsto padającym śniegu, który na pewno uniemożliwiłby przeprowadzenie zjazdu na starcie Gamsberg stanęli slalomiści. Pierwszy przejazd był co najmniej dziwny. Bardzo mocno podkręcone bramki, dwa Seelosy, które można było zaatakować z obu stron, brak rytmu i niewielka prędkość przejazdu sprawiały zawodnikom mnóstwo kłopotów. Komentujący w ÖRF Thomas Sykora – niegdyś wspaniały slalomista – stwierdził, że nigdy jeszcze nie widział tak powolnego slalomu. Zawodnicy wyglądali na trasie, jak w zwolnionym tempie. Dopiero dziewiąty po pierwszym przejeździe Marcel Hirscher powiedział, że jego sprzęt nie jest ustawiony do tak niewielkiego tempa. Przejazdu nie ukończyło prawie 50% startujących. Mnie osobiście slalom ten bardziej przypominał bieg na orientację niż zawody narciarskie i nie bardzo widzę cel w ustawianiu zagadek na trasie. Przejazd drugi wyglądał już całkiem normalnie. Dość powiedzieć, że uzyskiwane czasy były krótsze aż o około 8 sekund. Ostatecznie w Kitzbühel ponownie zwyciężył Clement Noel z Francji wyprzedzając wściekle atakującego Marcela Hirschera (najlepszy czas drugiego przejazdu) o 0,29 sekundy. Trzeci na podium zameldował się Alexis Pinturault, który przeżywa chyba renesans slalomowej formy. Dla mnie jednak bohaterem z Kitz jest Bułgar Albert Popov, który z 71. numerem na piersiach zameldował się w pierwszej trzydziestce po pierwszym przejeździe, by ostatecznie w drugim po rewelacyjnej jeździe zakończyć zawody na miejscu dziewiątym. Brawo!

Supergigant w Kitz tradycyjnie ustawiono jak mały zjazd z kilkoma skokami. Całą zabawę popsuł nieco Niemiec Josef Ferstl, który z numerem jeden na piersiach i pomimo kilku momentów strachu na trasie ustanowił najlepszy czas przejazdu. Pozostałym nie udało się zjechać lepiej. Na miejscu drugim weteran alpejskich tras Johan Clarey (38 lat na karku), a trzeci finiszował Dominik Paris, któremu piątkowe imprezowanie widocznie nie zaszkodziło. Tym razem Beat Feuz nie ukończył i nadal pozostał bez zwycięstwa w Kitz. Może uda mu się ta sztuka w następnym sezonie?

Panie ścigały się na wymagających stokach w Garmisch-Partenkirchen w konkurencjach szybkościowych. W sobotę przy słabej widoczności i lekko padającym śniegu rozegrano tam supergigant. Po raz pierwszy w karierze tytuł w tej konkurencji zdobyła Nicole Schmichofer po solidnej i miejscami brawurowej jeździe. Wygląda na to, że zupełnie niespodziewanie, to będzie jej sezon w konkurencjach szybkościowych. Na miejscu drugim Sofia Goggia, która doprawdy zaskoczyła podczas swojego pierwszego startu po kontuzji. Trzecia Lara Gut-Behrami.

Niedzielny zjazd zakończył się niespodziewanym zwycięstwem Stephanie Venier z Austrii, która wyprzedziła robiącą wspaniałe wrażenie Sofię Goggię i lokaleskę Kirę Weidle. Niestety konkurencje szybkościowe w Ga-Pa spowodowały też, że na zbliżające się mistrzostwa świata nie pojedzie kilka kolejnych zawodniczek. W supergigancie kontuzji doznała Michelle Gisin, a w zjeździe Federica Sosio, Federica Brignione i Cornelia Hütter. To przykre, gdyż wszystkie miały szanse na medale w Åre. Taki to już jest ten brutalny, alpejski sport…

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

azs winter cup

AZS WC: „Topór” z wymarzonym medalem

Magdalena Bańdo (UŚ Katowice) i Juliusz Mitan (AGH Kraków) zdominowali rywalizację w ostatnich eliminacjach Akademickiego Pucharu Polski, wygrywając w obu konkurencjach. Wydarzeniem dnia był pierwszy, upragniony medal wywalczony

crazy canucks

Crazy Canucks łamią system narciarstwa alpejskiego

Jest styczeń. Dookoła rozpościera się przepiękna panorama szwajcarskich Alp. Co kilkadziesiąt minut kolej torowa Jungfraubahn przejeżdża przez Wengen, nad którym unosi się najdłuższa trasa zjazdowa alpejskiego Pucharu Świata. To miejsce

10 grzechów polskiego narciarstwa

Grzech 10. – reprezentowanie Polski na imprezach głównych

Ostatnią kwestią na mojej liście są powołania na imprezy główne, które wywołują zainteresowanie przed mistrzostwami świata juniorów i seniorów czy igrzyskami olimpijskimi. Dla wielu, jak nie wszystkich zawodników, zakwalifikowanie się na takie zawody i możliwość

azs winter cup

Gadające Głowy – AZS Winter Cup #4 Jurgów

Na starcie jakieś stwory z „Ulicy Sezamkowej”, w drugim przejeździe „Puszek” i Kuba Okniński – co się dzieje!? Debiutujący w AZS Winter Cup Bartek Sanetra opowiada, że wszystko się może zdarzyć (wielkie

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.