2020 – co to za liczba! Niedługo okaże się, że w wielkich hotelach nie będzie pokoju o tym pechowym numerze (o ile będą jeszcze wielkie hotele). Rok 2020 robi psikusy od samego początku i nie oszczędza też biznesu, ani sportu narciarskiego.
Kilka dni temu zapadła decyzja, że ze względu na sytuację sanitarną zawody otwarcia sezonu w Sölden odbędą się o tydzień wcześniej 18 i 19 października oraz bez udziału publiczności. Sölden, trasy, centra mediowe itp. zostaną podzielone na cztery strefy: dla zawodników, trenerów i serwisu, mediów i nielicznych zaproszonych gości ze świata polityki i wielkiego biznesu. Imprezy towarzyszące zostają odwołane. Biorąc pod uwagę, że do Sölden co roku przyjeżdża około 30 tys. fanów z całego świata, którzy wynajmują pokoje hotelowe, jedzą, piją i kupują karnety na wyciągi, straty będą duże.
Wczoraj zapadła też decyzja o wykreśleniu z kalendarza zawodów w Ameryce Północnej (Kanadzie i USA). Decyzję usprawiedliwiono niepewną sytuacją na kontynencie, możliwą kwarantanną dla zawodników po powrocie do Europy oraz brakiem możliwości zapewnienia płynnej logistyki ze względu na ograniczenia lotów przez Atlantyk w obie strony. O terminie i miejscach rozegrania zawodów zastępczych dla tych z Ameryki Północnej FIS poinformuje pod koniec września. Gdzie i kiedy się odbędą (oraz czy) zależeć będzie od sytuacji w Europie.
Robi się niestety, coraz ciekawiej…