Trzecie eliminacje Akademickiego Pucharu Polski na Mosornym Groniu dostarczyły wielu emocji. Były zaskakujące wyniki, potknięcia faworytów i spektakularne upadki. W najdłuższym gigancie w sezonie zwyciężyli Katarzyna Mirek (KA Kraków) i Paweł Jaksina (AGH Kraków). W slalomowej rywalizacji kobiet dominację Magdaleny Niewiadomej (UEK Kraków) przełamała Iwona Kohut (AWF Wrocław), a Przemek Gałuszka (AWF Katowice) okazał się najlepszy wśród mężczyzn.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z 3. ELIMINACJI AZS WINTER CUP 2017/2018 W ZAWOI
Na Zawody w Zawoi czeka się z przyspieszonym biciem serca. W tym zapomnianym przez Boga (i tłumy turystów) miejscu znajduje się jeden z najbardziej interesujących stoków w regionie. Od lat gigant na Mosornym Groniu rozpala akademickie głowy, a zwycięstwo tutaj w tej konkurencji smakuje wyjątkowo.
Pogoda, podobnie jak ostatnio, nie miała być największym sprzymierzeńcem zawodników. Synoptycy zapowiadali dodatnią temperaturę, wiatr i zachmurzenie. Pierwszym zaskoczeniem były więc promienie słońca, które towarzyszyły alpejczykom podczas rywalizacji w gigancie. Po oglądaniu trasy wielu zawodników zastanawiało się, czy nie dojdzie do powtórki z Kluszkowiec i lodowa pokrywa nie podda się haratającym ją krawędziom. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca i rywalizacja przebiegała w doskonałych warunkach. Szanse na dobry rezultat mieli dzięki temu również zawodnicy z odległymi numerami startowymi.
Nie uprzedzajmy jednak faktów. Tradycyjnie zabawę rozpoczęły panie. Największym zaskoczeniem pierwszego przejazdu był dopiero piąty czas uzyskany przez Iwonę Kohut, która przyzwyczaiła wszystkich do znacznie lepszych rezultatów. Nie zawiodły za to Katarzyna Ostrowska (PW Warszawa) i Aleksandra Malinowska (UJ Kraków). Ola zaczęła już zapuszczać korzenie w fotelu liderki, gdy na trasę z 12. numerem ruszyła Katarzyna Mirek. Zawodniczka Krakowskiej Akademii nie błyszczała w poprzednich startach, więc chyba nikt nie spodziewał się, że obejmie prowadzenie. Tym razem Kasia pokazała, że na uniwersjadę w 2017 roku nie pojechała za „piękne oczy” i zameldowała się na pierwszym miejscu. U panów, pod nieobecność Szymona Mitana (AGH Kraków), wszyscy spodziewali się batalii między Pawłem Jaksiną i Antonim Szczepanikiem (SGH Warszawa). Zagadką jednak było, kto dołączy do tego zacnego duetu i pokusi się o medal. Odpowiedź na to nurtujące pytanie padła dość szybko, bowiem przejazd życia wykonał Adam Smolik (ŚUM Katowice) – czas 1:05,80 okazał się drugim rezultatem pierwszego przejazdu (strata 0,81 sek. do Jaksiny).
Drugi przejazd odbył się po tej samej trasie – warunki były na tyle dobre, że zmiana ustawienia nie była konieczna. Wzrost temperatury i znajomość trasy pozwoliła zawodnikom na uzyskanie minimalnie lepszych czasów po przerwie. Presję doskonale wytrzymali liderzy w swoich kategoriach – Kasia Mirek dołożyła kolejnych kilkadziesiąt setnych części sekundy do przewagi nad Olą Malinowską i pewnie sięgnęła po swój pierwszy złoty medal w historii AZS Winter Cup. Na mecie nie wierzyła w to, czego dokonała i dopiero po weryfikacji wyniku na tablicy uniosła ręce w geście zwycięstwa. Aleksandra cieszyła się z tego, że wreszcie „dopadła” Iwonę, ale nie wystarczyło to do wygranej. Z trzeciego miejsca bardzo zadowolona była Kasia Ostrowska, która ostatnio lepiej prezentowała się w slalomie. Szarża Iwony wystarczyła zaledwie na czwarte miejsce, co należy uznać za jedną z większych niespodzianek dnia.
Na drugi przejazd zmieniłam narty i było już lepiej. Chyba w tamtych skończyła mi się krawędź w lewej narcie i bardzo źle mi się jechało
– powiedziała analizując przyczyny porażki.
Przewaga Pawła Jaksiny nad rywalami była na tyle duża, że tylko katastrofa mogła mu odebrać pierwsze miejsce na podium. Katastrofy jednak nie było i „Pawo” uzyskał również najlepszy czas drugiego przejazdu, pieczętując zwycięstwo. Miejsca tuż za liderem nie udało się utrzymać Adamowi Smolikowi, ale i tak ogromnie cieszył się z brązu:
Szczerze, przeszło mi przez głowę, by spróbować zaatakować Pawła. Ale jednocześnie bardzo nie chciałem spaść z podium. To dla mnie duży sukces i jestem bardzo zadowolony.
Za to na srebro doskonałym przejazdem zapracował Antoni Szczepanik. Świetnie spisał się też Mieszko Kuczański (UŚ Katowice), który już Kluszkowcach uplasował się tuż za podium. Tym razem musiał ponownie zadowolić się czwartym miejscem, bowiem straty poniesione w porannym przejeździe były zbyt duże. O skali trudności giganta w Zawoi nich świadczy fakt, że różnica między zwycięzcą (2:09,04) a 28. w klasyfikacji Mikołajem Stryją (AGH Kraków) wyniosła niemal 16 sekund! Och tak, te zawody weryfikują umiejętności jak żadne inne.
Slalom na Mosornym Groniu nie wywołuje aż takich emocji, ponieważ jedyną trudność stanowi ostatnich kilka skrętów na stromym odcinku tuż przed metą. Płaski początek nie stanowi trudności nawet dla mniej doświadczonych zawodników, ale już na wspomnianej końcówce zawsze dochodzi do kilku spektakularnych upadków, entuzjastycznie przyjmowanych przez obserwatorów w okolicach mety. Tym razem pomyłek w dolnej części trasy nie ustrzegli się dwaj faworyci do zwycięstwa. Paweł Jaksina ominął bramkę, a Antek Szczepanik wykonał bardzo długi ślizg na biodrze. Nie zawiódł za to trzeci wspaniały slalomista. Przemek Gałuszka „pozamiatał”, wykręcając najlepszy czas pierwszego przejazdu i kontrolując sytuację w drugim. Drugie miejsce ze stratą 1,33 sek. zajął Tomasz Pająk (PŚl Gliwice), który wyjątkowo dobrze czuje się w Zawoi – to właśnie tu przed rokiem stanął na najwyższym stopniu podium. Na trzecie miejsce zapracował spragniony sukcesu Kamil Krawczyk (SGH Warszawa). Mimo szaleńczej pogoni i uzyskania najlepszego czasu drugiego przejazdu, poza trójką sklasyfikowany został Antoni Szczepanik. Wielkie nadzieje i realne szanse na podium miało dwóch zawodników, którzy nigdy nie znaleźli się w czołowej trójce. Trzeci po pierwszym przejeździe Krzysztof Zięba (PK Kraków) nie dał rady pojechać tak skutecznie po przerwie i spadł na czwartą lokatę. Jeszcze większy zawód spotkał Szymona Drużbę (UMe Wrocław), który zajmował drugie miejsce. Jednak na kilka bramek przed metą wystrzelił jak z katapulty, zostawiając po drodze narty. Do kreski dojechał na brzuchu i przez kilkadziesiąt sekund leżał w bezruchu, przełykając gorzką pigułkę. Pomogło dopiero gromkie „nic się nie stało, hej Szymon, nic się nie stało!”, niosące się z mety.
Wyścig pań nie obfitował aż w takie zwroty akcji. Ponownie doskonale zaprezentowała się Katarzyna Mirek, zajmując drugie miejsce. Pazur pokazała Iwona Kohut, wyraźnie podrażniona wydarzeniami z giganta. Skład na podium uzupełniła Kasia Ostrowska, która w tym sezonie zadziwia samą siebie, prezentując świetną formę slalomową. Dopiero na piątym miejscu zawody ukończyła Magdlaena Niewiadoma, która tym samym nie podtrzymała serii zwycięstw zapoczątkowanej na Harendzie.
Oprócz wspomnianych wcześniej upadków podczas slalomu, to właśnie w Zawoi najczęściej dochodzi do wywrotek na gigancie, które pamięta się latami. Nie dzieje się tak przypadkiem – po minucie wytężonej pracy, mięśnie odmawiają posłuszeństwa i powodują niecodzienne sytuacje. To właśnie tutaj Maciej Chylewski zahaczył ostatnią tyczkę i z impetem wpadł w bramę mety, jednocześnie wyginając w „banana” swoje nowe narty. To tutaj Tomasz Kępa pogrzebał szanse na życiowy sukces, lądując w siatkach. To tutaj Kasia Leszczyńska o mało nie przecięła sobie krtani odciągiem od dmuchanej bramy. Dziś też nie obyło się bez mocnego uderzenia. Dariusz Małysa (UW Warszawa) nie dał rady utrzymać linii na ostatniej bramce i na „pełnym gazie”, z hukiem władował się w zieloną bramę przy linii mety. Skończyło się na uszkodzeniu obojczyka. Znacznie poważniej wyglądał upadek Aleksandry Łukaszyk (UJ Kraków) w środkowej części trasy. Lot rozpoczęty na załamaniu terenu przypominał te najlepsze z Pucharu Świata. Interweniować musieli panowie z GOPR-u, a Ola trafiła na badania do szpitala. Oby kontuzja okazała się krótkotrwała. Gigant w Zawoi to prawdziwy akademicki klasyk!
Oczywiście nie zabrakło rywalizacji drużynowej. W związku z trwającymi feriami i okresem sesji na uczelniach, składy ekip były mocno przetrzebione w stosunku do poprzednich eliminacji. Najskuteczniejszym teamem żeńskim okazał się UJ Kraków, który wyprzedził AWF Kraków i UEK Kraków. U panów też dominowali studenci z grodu Kraka. Pierwsze miejsce zajęli reprezentanci AGH, drugie przedstawiciele PŚl Gliwice, a trzecie Politechniki Krakowskiej.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z 3. ELIMINACJI AZS WINTER CUP 2017/2018 W ZAWOI
Za dwa tygodnie kolejne eliminacje AZS Winter Cup w Kluszkowcach. W ramach tych zawodów rozegrane zostaną Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza. To bardzo istotna impreza dla wszystkich studentów ze stolicy.
WYNIKI KOBIET – 3. ELIMINACJE AZS WINTER CUP 2017/2018 – ZAWOJA
WYNIKI MĘŻCZYZN – 3. ELIMINACJE AZS WINTER CUP 2017/2018 – ZAWOJA