Streif to legenda. Na zjazd w Kitzbühel wszyscy fani narciarstwa czekają przez cały rok, tak jak sympatycy tenisa na Wimbledon, a kibice kolarstwa na wyścig Paryż-Roubaix. W Austrii od grudnia 2014 roku można było oglądać w kinach film „Streif – One Hell of a Ride” ze wspaniałą narracją najlepszych zjazdowców świata – Aksela Lunda Svindala, Didiera Cuche’a, Darona Rahlvesa i Hannesa Reichelta.
Wczoraj miałem ogromną przyjemność obejrzeć to arcydzieło podczas specjalnego pokazu dla dziennikarzy w warszawskiej Kinotece. Film był atrakcją corocznej konferencji organizowanej przez Tirol Werbung, którą w stolicy tradycyjnie prowadziła, nasza przyjaciółka z Innsbrucka, Kasia Gaczorek.
Często dokument jest nudną i przegadaną formą, natomiast „Streif – One Hell of a Ride” to perła gatunku. Każdą minutę tej produkcji chłonie się wszystkimi zmysłami. Nie wiem jakie wrażenia film wywołuje na osobach nie uprawiających narciarstwa, albo jeżdżących wyłącznie turystycznie. Jestem przekonany, że komuś, kto się ściga (nawet amatorsko) lub robił to w przeszłości, serce zabije mocniej w wielu momentach.
Jest tu trochę historii, są pokazane największe sukcesy legend narciarstwa oraz tragiczne upadki. Jest heroiczna walka organizatorów z przeciwnościami aury i równie heroiczna walka sportowców ze skutkami ciężkich kontuzji odniesionych podczas wyścigu Hahnenkamm. Główna opowieść krąży wokół zawodów z 2014 roku, kiedy po ośmiu latach od zwycięstwa Michaela Walchofera, na najwyższym stopniu podium znowu stanął Austriak – Hannes Reichelt.
Jako ciekawostkę dodam, że film w wersji angielskojęzycznej różni się od niemieckojęzycznej nie tylko tłumaczeniem! Tomek Kurdziel, który był w styczniu na pokazie w Austrii, powiedział po projekcji:
W wersji oryginalnej jest bardzo rozbudowany wątek o Danielu Albrechcie, a tu tylko migawka z upadku. Szkoda, że go zabrakło, bo to dramatyczna historia.
Cieszę się, że taki film powstał. Produkcji freeride’owych jest mnóstwo, a dobrych dokumentów o królewskiej konkurencji jak na lekarstwo. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Dodatkowo obraz wywołał u mnie kilka przemyśleń. Po pierwsze – jestem bardzo szczęśliwy, że dzięki pracy w Magazynie NTN, kilka razy w życiu miałem okazję oglądać zawody Pucharu Świata i mistrzostw świata z bliska – poczuć atmosferę wielkiego święta na żywo. Po drugie – z większym apetytem czekam na zimę. Do wczoraj bardziej martwiłem się odchodzącym latem. Po trzecie – chciałbym się jeszcze kiedyś pościgać na nartach…
W Polsce zainteresowanie narciarstwem alpejskim nie jest oszałamiające (chociaż na nartach jeździ kilka milionów rodaków), wobec czego nie należy się spodziewać pokazów filmu „Streif – One Hell of a Ride”. Myślę jednak, że w styczniu – przed 76. w historii wyścigiem Hahnenkamm – udałoby się zapełnić kilka sal w największych miastach podczas jednorazowego pokazu. Czy najwięksi fani będą mogli zobaczyć ten wspaniały dokument o zjeździe w Kitzbühel? Okaże się już wkrótce. Jeśli będziecie mieli taką możliwość – nie wahajcie się!
2 komentarze do “Fajny film wczoraj widziałem”
Wie ktoś, gdzie mozna go oglądnać?
Nawet na torentach nie ma :(