Katarzyna Wąsek (CC Warszawa) w gigancie i Helena Kubasiewicz (ALK Warszawa) w slalomie wywalczyły tytuły akademickich mistrzyń Warszawy i Mazowsza, rozegranych w ramach IV eliminacji AZS Winter Cup w Zawoi. W rozgrywce panów dzielił i rządził Jakub Matulka (ALK Warszawa), który królem stolicy został już w pierwszym roku startów.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z 4. ELIMINACJI AZS WINTER CUP 2019/2020 W ZAWOI
Tak fatalnej pogody nie było na studenckich zawodach od końcówki sezonu 2015/2016, gdy ostatnie eliminacje AZS Winter Cup i prawie całe akademickie mistrzostwa Polski rozgrywane były w ulewnym deszczu. Tym razem to w Zawoi w ruch poszły płaszcze i peleryny. Dziwne, że nikt nie pojawił się na stoku z parasolem, bo momentami lało naprawdę bardzo mocno.
Co ciekawe, trasa była bardzo przyzwoicie przygotowana i mimo rzęsistego deszczu warunki do ścigania zadziwiająco dobre. Duża zasługa w tym ekipy technicznej, która wysypała przed każdym przejazdem wiadra salmiaku przy tyczkach, co pozwoliło (przynajmniej zawodnikom z czołówki) rywalizować w zbliżonych warunkach.
Gigant na Mosornym Groniu zdążył przez lata obrosnąć legendą. Jest to najdłuższy przejazd w całym akademickim sezonie, więc zwycięstwo w nim smakuje najlepiej i wielu zawodników czeka na możliwość startu w Zawoi ze zdwojoną ekscytacją. Tym razem prestiż był jeszcze większy, bowiem walczono dodatkowo o medale mistrzostw Warszawy i Mazowsza.
Jaksina – król Mosornego Gronia
Wszyscy zawodnicy mają swoje ulubione trasy, na których wiedzie im się lepiej niż na pozostałych. Weźmy takiego Stevena Nymana. Amerykański zjazdowiec od lat nie pokazuje niczego szczególnego, ale w Val Gardenie jeździ jak z nut (potrafił tam nawet stanąć na podium w 2016 roku). Najdłuższy gigant sezonu ukochał sobie za to Paweł Jaksina (AGH Kraków), który w historii startów na Mosornym Groniu tylko raz – w 2017 roku uległ o 0,09 sek. Antoniemu Szczepanikowi (AGH Kraków). W latach 2016, 2018 i 2019 był bezkonkurencyjny. Król Zawoi nie zawiódł i tym razem, pozostawiając w pokonanym polu Adama Chrapka (PŚl Gliwice) i wspomnianego przed momentem Szczepanika. Ładny rekord! Po tytuł mistrza Warszawy sięgnął Jakub Matulka (4. miejsce), a szampany strzelały też na Politechnice Warszawskiej, ponieważ srebrne i brązowe medale trafiły do zawodników z tej uczelni – Krzysztofa Małkowskiego i Antoniego Zalewskiego (odpowiednio 13. i 16. miejsce).
W rywalizacji pań zaskoczeniem dla niektórych była porażka aż o 0,49 sek. Katarzyny Wąsek z Iwoną Kohut. To jednak tylko dodaje pikanterii przed kolejnymi eliminacjami. Kasia musiała się zadowolić złotym medalem mistrzostw Warszawy. Na trzecie miejsce zapracowała bardzo równo jeżdżąca w tym sezonie Katarzyna Ostrowska (PW Warszawa), zdobywając jednocześnie tytuł wicemistrzyni stolicy. Brąz w tej klasyfikacji przypadł Helenie Kubasiewicz (4. miejsce).
Z powodu ulewy, która przybierała na sile z każdą minutą, niektórzy zawodnicy w połowie trasy mieli wyraźnie dość. Nie brakowało piruetów, wywrotek i zatrzymań podczas przejazdów, a wszystko to spowodowane było kroplami wody osadzającymi się na goglach. O skali trudności niech świadczy fakt, że pokonanie całej góry w Zawoi zajęło zwycięzcy minutę i dziesięć sekund, a ostatni sklasyfikowany Bartosz Ciemieniewski (UO Opole) potrzebował na to niemal 50 sekund więcej.
Slalom z małymi niespodziankami
Zawody w Zawoi mają to do siebie, że czasem zaskakująco dobrze spisują się tu zawodnicy niegoszczący zbyt często na podium. To przecież tutaj przed dwoma laty slalom wygrał Tomasz Pająk (PŚl Gliwice). Rok temu niemal powtórzył ten sukces, zajmując drugie miejsce. To tutaj Tomasz Kępa miał kiedyś życiową szansę na podium w gigancie, ale siatki zabezpieczające trasę skutecznie go tych marzeń pozbawiły. To tu faworyci nie dają sobie rady ze stromym fragmentem tuż przed metą i niejednokrotnie kończą rywalizację poza trasą. Tym razem Pająk nie włączył się do walki o medale. Za to świetną jazdę pokazał Marcin Czyż (PŚl Gliwice), który dość niespodziewanie (DNF w Kluszkowcach, 10. miejsce w Krynicy Zdrój) „wyjechał” sobie najniższy stopień podium. Niespodzianka, ale przykra, spotkała za to Stanisława Hejmo (UJ Kraków), który musiał powtarzać drugi przejazd i zdenerwowany wziął tyczkę między nogi, a szanse na podium miał bardzo duże. Nie zawiódł za to Jakub Matulka, który z zawodów na zawody radzi sobie coraz lepiej i pokazuje, że ma apetyt na wysoką lokatę w klasyfikacji generalnej. Zawodnik warszawskiej ALK wywalczył drugie miejsce, ulegając o 0,71 sek. staremu slalomowemu lisowi, czyli Antoniemu Szczepanikowi. Z walki o medale sam wyeliminował się Adam Chrapek, który zakończył jazdę kilka bramek przed metą. Medale dla najlepszych warszawian trafiły w ręce tych samych zawodników, którzy zdobyli tytuły w gigancie. Szczególnie cieszy się pewnie Antoni Zalewski, który po raz pierwszy w tym sezonie wybrał się na zawody AZS Winter Cup.
Dziewczęta jeździły znacznie pewniej od panów, gdyż tylko Antoninie Tataj (PJATK Warszawa) nie udało się dotrzeć do mety (w męskim gronie takich przypadków było aż dziesięć). Najbardziej ze wszystkich cieszyła się Helena Kubasiewicz. Zawodniczka nie tylko zdobyła tytuł mistrzyni stolicy, ale przede wszystkim wygrała pierwsze zawody w tym sezonie. Wielce zadowolona powiedziała tuż przed ceremonią wręczenia medali:
Bardzo się cieszę z mojego wyniku. Super mi się jechało. Podobało mi się ustawienie, trasę posypano salmiakiem, więc warunki były dobre. Wszystko mi odpowiadało i w końcu się udało!
Za plecami Heleny o dwa pozostałe medale bój stoczyły Iwona Kohut i Katarzyna Wąsek. Podobnie jak w gigancie, to reprezentantka wrocławskiej AWF była górą. Katarzyna Ostrowska zajęła miejsce czwarte, które dało jej drugi medal czempionatu Mazowsza.
W klasyfikacji drużynowej tryumfowały zawodniczki z krakowskiej AWF przed reprezentantkami dwóch warszawskich uczelni – Akademii Leona Koźmińskiego i Politechniki. U panów rewanż za Krynicę Zdrój wzięli przedstawiciele AGH Kraków, pokonując największych rywali z PŚl Gliwice. Skład na podium uzupełnili studenci z Politechniki Warszawskiej.
Warto zaznaczyć, że narciarstwo na stołecznych uczelniach przeżywa ogromny kryzys. Wśród panów jedyną liczną ekipą, która pojawiła się w Zawoi była drużyna PW. Dawne potęgi takie jak UW, SGH, czy ALK nie istnieją, co jest bardzo przykrym zjawiskiem, szczególnie w obliczu bardzo prężnie działających klubów dla dzieci w stolicy. U dziewcząt znacznie lepiej z frekwencją, co nie znaczy, że nie mogłoby być jeszcze lepiej.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z 4. ELIMINACJI AZS WINTER CUP 2019/2020 W ZAWOI
Teraz przerwa i za dwa tygodnie, jeśli pogoda okaże się łaskawa, dobre ściganie w Szczawnicy. Mariusz Staszel, odpowiedzialny za ustawianie tras, zapowiedział konfigurację rodem z Pucharu Świata, więc szykujcie się na 14 lutego.
WYNIKI KOBIET – 4. ELIMINACJE AZS WINTER CUP 2019/2020 – ZAWOJA
WYNIKI MĘŻCZYZN – 4. ELIMINACJE AZS WINTER CUP 2019/2020 – ZAWOJA