Adam Smolik (SUM Katowice) po sześciu latach startów w AZS Winter Cup zdobył pierwszy złoty medal, wygrywając królewski gigant w Zawoi. W slalomie najlepszy był Juliusz Mitan (AGH Kraków). Rywalizację pań w obu konkurencjach zdominowała Sabina Majerczyk (PPUZ Nowy Targ). Mistrzami Warszawy zostali Adrianna Borowik (UW Warszawa), Helena Kubasiewicz (ALK Warszawa), Antoni Szczepanik (PW Warszawa) oraz Mateusz Rewerelli (SGH Warszawa).
Historiami, które wydarzyły się podczas ostatnich w tym sezonie eliminacji Akademickiego Pucharu Polski, można by obdzielić wszystkie dotychczasowe starty. W Zawoi było wszystko, co potrzebne jest do napisania pięknego rozdziału akademickiego ścigania: wspaniała pogoda, najdłuższy gigant w sezonie, nieoczekiwane rozstrzygnięcia, wzruszające momenty i pasjonująca rywalizacja.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z V ELIMINACJI AZS WINTER CUP 2021/2022
Sześć lat pogoni za złotem
Marzenia mogą spełnić się w najmniej oczekiwanym momencie. 18 lutego w Zawoi na zawsze zapamięta jeden z najbardziej lubianych zawodników w całym cyklu, czyli Adam Smolik. Gdy po dotarciu do mety na zegarze wyświetlił się czas 1:08,21, będący najlepszym rezultatem, nie bardzo mógł uwierzyć. Gdy na metę dojechali najgroźniejsi rywale, zaczął po cichu liczyć na złoto. Gdy ostatni uczestnik zakończył swój przejazd, musiał zbierać szczękę ze śniegu. Po sześciu latach startów w AZS Winter Cup Adam zwyciężył w królewskim gigancie na najdłuższej trasie – klasyku na Mosornym Groniu. Ależ to była radość i niemałe wzruszenie. Tym samym reprezentant Śląskiego Uniwersytetu Medycznego na zawsze zapisał się w historii akademickiego ścigania, a o jego sukcesie po latach opowiadać będą następne pokolenia. Dokładnie tak samo jak dzisiejsze wspominają szansę na życiowy rezultat i lądowanie w siatkach Tomka Kępy, czy slalomowe zwycięstwa Tomka Pająka (PŚ Gliwice). W pokonanym polu pozostali Kamil Krawczyk (SGH Warszawa) 1:08,53 oraz Juliusz Mitan 1:09,20 oraz 60 innych zawodników, którzy dzielnie walczyli na wymagającej trasie.
Tego się nie zapomina
Kolejną niespodzianką było dołączenie do rywalizacji w Akademickim Pucharze Polski jednej z naszych najwybitniejszych alpejek ostatnich lat. Sabina Majerczyk to kolejna postać obok Jakuba Ilewicza, Filipa Rzepeckiego, Adama Chrapka i Zuzanny Czapskiej, która ma za sobą starty w Pucharze Świata. Jeszcze kilka lat temu walczyła o miano numeru jeden w Polsce z Maryną Gąsienicą Daniel, ale kontuzje przerwały marzenia o karierze w narciarskiej lidze mistrzów. Po przerwie na rehabilitację, Sabina zaczęła pracować jako trenerka, ale ciągnie wilka do lasu – stąd pomysł na debiut w AZS Winter Cup. Slalomowa mistrzyni Polski z 2019 roku była nieosiągalna dla rywalek w gigancie, w którym pokonała Iwonę Kohut (AWF Wrocław) o 1,18 sek. oraz Zofię Zdort (SUM Katowice) o 1,60 sek. W slalomie już tak łatwo nie poszło, bowiem w pierwszym przejeździe do skóry dobrała jej się Julia Włodarczyk (AWF Katowice), ale udana pogoń w drugim pozwoliła cieszyć się Sabinie z dwóch złotych medali. Na trzecim stopniu podium stanęła Helena Kubasiewicz. Panie muszą zmobilizować się na finał, ponieważ uczestniczka Pucharów Świata zapowiedziała obecność za tydzień w Szczawnicy.
Ada! to nie wypada!
Piąte eliminacje AZS Winter Cup były jednocześnie czempionatem stolicy. Na zawody przybyło nieco więcej przedstawicieli z warszawskich uczelni. Pod nieobecność Katarzyny Wąsek (CC Warszawa) faworytką do mistrzowskiego tytułu w gigancie była druga zawodniczka klasyfikacji generalnej Helena Kubasiewicz. Jednak ten długi, fantastyczny gigant wyzwolił dodatkowe pokłady mocy w Adriannie Borowik (UW Warszawa), która okazała się najszybsza ze stołecznych zawodniczek. Od dziś Adzie należy ładnie kłaniać się w pas, jeśli spotkacie ją na ulicach Warszawy. Hela za to została mistrzynią w slalomie, więc na pewno nie może mówić o nieudanym występie. Brawo!
To nie są zawody dla starych ludzi
Parafrazując tytuł filmu braci Coen przechodzimy płynnie do kolejnej historii związanej z rozstrzygnięciami w walce o tytuły mistrzowskie. Tuż za plecami rewelacyjnego Smolika znalazł się bowiem reprezentant warszawskiej SGH Kamil Krawczyk. Wielu zawodników zdążyło złożyć mu gratulacje wywalczenia złotego medalu, ale ze względu na zapisy regulaminowe, mistrza trzeba było poszukać nieco niżej w tabeli. Wszystko przez to, że Kamil jest… za stary! Okienko czasowe pozwalające walczyć o tytuły zamyka się po skończeniu 28. roku życia. Kamil mimo wszystko cieszył się z wysokiej formy gigantowej, która na pewno przyda się podczas przyszłotygodniowych finałów. Królem stolicy został więc król tegorocznej rywalizacji w tej konkurencji. Co prawda Antoniemu Szczepanikowi zawody na Mosornym Groniu nie wyszły (dopiero 6. miejsce), ale na złoto wystarczyło.
Było jedno miejsce, gdzie trzeba było się mocno skupić by dobrze pokonać skok. I ja dokładnie w tym miejscu wszystko popsułem
– powiedział po oddaniu najdłuższego skoku na przełamaniu terenu. Niestety punktów za odległość nikt nie dawał, za to zegar tykał bezlitośnie. Były to pierwsze zawody w sezonie, gdy po zwycięstwo w gigancie sięgnął ktoś inny. Na osłodę została klasyfikacja mazowiecka, a obok Antoniego na podium AMWiM stanęli Mateusz Rewerelli i debiutant Michał Żyto (PW Warszawa).
(Nie)spełnione marzenie
Nie udała się sztuka sprzed roku Tomkowi Pająkowi. W tym roku slalomowy tryumfator z Mosornego Gronia jest bez formy. Co prawda zdaje sobie z tego sprawę, ale na pewno po cichu liczył, że jego ulubiony stok pozwoli wrócić mu na właściwe tory i osiągnąć, może nie medal, ale przyzwoity rezultat. Tomek owszem wygrał w slalomie, ale nie złoto, a klasyfikację drugiej piętnastki i na pocieszenie mógł zdegustować pół litra ciepłego Harnasia.
Slalom padł łupem Juliusza Mitana, który nie dał szans rywalom i pokonał drugiego na mecie Michała Czerwińskiego (PK Kraków) różnicą 1,48 sek. Imponujące. Ale miło widzieć Michała wreszcie tam, gdzie być powinien. Brązowy medal dla Kamila Krawczyka, który kolejny raz lepiej spisał się w gigancie niż w slalomie – jego ulubionej konkurencji. Tytuł mistrza Warszawy wywalczył piąty na mecie Mateusz Rewerelli.
Drużynówka
W klasyfikacji drużynowej kobiet zwyciężyły reprezentantki Uniwersytetu Warszawskiego. Za nimi panie z Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach oraz Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, a w stawce mężczyzn kolejne przekonujące zwycięstwo ich kolegów z uczelni. Tym razem piątki zbijali z drugimi w tabeli reprezentantami inżynierami z Politechniki Warszawskiej oraz medykami z katowickiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Mistrz salmiaku
Podczas zakończenia gromkie brawa dostał Mariusz Staszel. Nikt nie potrafi tak pięknie posolić trasy jak on. Podczas gdy obok zawodów śnieg był grząski, między bramkami panowały doskonałe warunki i to nawet po przejechaniu całej stawki. Miło widzieć właściwego człowieka na właściwym miejscu.
W najbliższy piątek decydujące rozstrzygnięcia sezonu. Poznamy zdobywców Kryształowych Kul za cały sezon oraz zawodników, którzy wywalczą prawo startu w slalomie równoległym.
Wyniki kobiet i mężczyzn dostępne są na stronie www.wintercup.pl, a bardzo ładne zdjęcia z zawodów pojawiają się na naszym instagramie.