Jakub Matulka (ALK Warszawa) w gigancie i Aleksandra Pluta (UAM Poznań) w slalomie odnieśli swoje pierwsze zwycięstwa w Akademickim Pucharze Polski. W ostatnich zawodach przed finałem z mieszanym szczęściem ścigała się Iwona Kohut (AWF Wrocław), która zdobyła złoto w gigancie, ale została zdyskwalifikowana w slalomie. Kolejny tryumf w tej konkurencji zanotował Adam Chrapek (PŚl Gliwice).
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z 1. ELIMINACJI AZS WINTER CUP 2019/2020 W ZAKOPANEM
Eliminacje na zakopiańskiej Harendzie zaplanowane były na grudzień, jednak warunki pogodowe zmusiły organizatora do poszukania terminu zastępczego. W ten oto sposób pierwsze eliminacje zostały rozegrane jako ostatnie – 21 lutego, czyli dokładnie tydzień przed wielkim finałem AZS Winter Cup.
Zadowoleni byli ci, którzy dobrze radzą sobie w ciężkich warunkach. Pogoda nie miała litości. Poranne promienie słońca, które oświetlały Harendę, szybko przysłonięte zostały przez gęste chmury. Po kilku godzinach zaczął z nich nieśmiało padać śnieg. Przed slalomem prószenie przerodziło się w prawdziwą zamieć śnieżną, utrudniającą zawodnikom widoczność i pogarszającą i tak złe warunki na trasie.
Iwona Kohut z Kryształową Kulą za gigant na wyciągnięcie ręki
Gigant rozegrany został przy względnie dobrej widoczności, a lodowe podłoże pozwalało zjechać przyzwoicie nawet zawodnikom z odległymi numerami startowymi. Z powodu świeżo nasypanego śniegu technicznego przy górnej stacji kolei krzesełkowej, start został obniżony o kilkadziesiąt metrów. Pod nieobecność Heleny Kubasiewicz (ALK Warszawa) i Katarzyny Wąsek (CC Warszawa) wszyscy spodziewali się, że medale podzielą między siebie Iwona Kohut, Katarzyna Ostrowska (PW Warszawa) i Aleksandra Malinowska (UJ Kraków). Aspiracje do miejsca na podium zgłosiła Antonina Tataj (PJATK Warszawa) pokonując pierwszy przejazd w bardzo dobrym tempie, ale sił wystarczyło tylko do półmetka i Tosia musiała się zadowolić miejscem czwartym.
Niespodzianek nie było i wspomniane wcześniej panie rozegrały narciarską partię między sobą. Pokonanie trasy najwięcej czasu zajęło Oli Malinowskiej i to ona wywalczyła brąz. Iwona tym razem nie dała się pokonać Kasi, co miało miejsce tydzień wcześniej w Szczawnicy, i pewnie sięgnęła po złoto (po dwóch przejazdach wypracowała przewagę 0,84 sek.). Było to bardzo ważne rozstrzygnięcie, ponieważ to właśnie te dwie zawodniczki mają szansę na Kryształową Kulę za gigant. Zwycięstwo Iwony bardzo mocno ograniczyło szanse Katarzyny na końcowy tryumf. Ale dopóki nie zakończy się przejazd finałowy, dopóty wszystko jest możliwe.
Jakub Matulka rozkręca się w końcówce sezonu
Do małej niespodzianki doszło za to w stawce mężczyzn. A właściwie nie do jednej. Pierwszym niemiłym zaskoczeniem był słaby występ Pawła Jaksiny (AGH Kraków), który po zdobyciu złotego medalu w Zawoi, wyraźnie stracił formę. Nietęgo wyglądał już w Szczwnicy, a tym razem po serii błędów ledwo zmieścił się w czołowej dziesiątce. Drugim nieoczywistym wydarzeniem było prowadzenie po pierwszym przejeździe Jakuba Matulki i Norberta Wróbla (AWF Kraków) z identycznym czasem. Dominik Białobrzycki (AWF Katowice), Adam Chrapek i Antoni Szczepanik (AGH Kraków), którzy wywożą najwięcej medali z akademickich zawodów nie mogli być zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Musieli solidnie wziąć się do pracy w przejeździe drugim. Sztuka ta udała się połowicznie. Co prawda Norberta udało im się wyrzucić z „pudła”, ale Kuba poczuł, że może to być jego dzień. Mistrz Warszawy zjechał wyśmienicie i pokonał wszystkich drugi raz, pieczętując swoje zwycięstwo.
Ciężkie zawody, obsada dzisiaj naprawdę mocna, ale udało się (tak powiedział Julianno naprawdę, nic nie zmyślam! – przyp. red.). W pierwszym przejeździe na pewno pomógł mi numer, bo jechałem z jedynką. Rywale narzekali, że trochę im „biło nogą”. Ale w drugim też pojechałem nieźle. Jestem bardzo zadowolony i cieszę się, że forma rośnie przed najważniejszymi startami.
– podsumował na mecie człowiek, który po raz pierwszy w życiu sięgnął po zwycięstwo w AZS Winter Cup. Po raz pierwszy w tym sezonie zabrakło za to na podium gigantowym Adama Chrapka. Na drugim miejscu zameldował się Antek Szczepanik (+0,45 sek.), a trzeci był Dominik Białobrzycki (+0,59 sek.). Bardzo dobrą wiadomością przed finałem jest to, że stawka u panów jest bardzo wyrównana i napięcie związane z walką o Kryształową Kulę może trwać dosłownie do przejazdu ostatniego zawodnika z czołówki.
Atak zimy
Podczas ustawiania trasy slalomu nad Harendą rozpoczęła się prawdziwa śnieżna nawałnica. Płatki padające z nieba robiły się coraz większe. Bardzo ciężkie warunki pogodowe przełożyły się na rywalizację. Przy tyczkach wyżłobiony był wąski, nierówny lodowy korytarz, natomiast obok zalegało sporo świeżego i odgarniętego śniegu. Brak kontrastu i krople na goglach ograniczające widoczność spowodowały, że wielu zawodników poległo, nie kończąc rywalizacji. O ile ci wolniejsi raczej docierali do mety, to najszybsi padali jak muchy. W czołowej grupie, gdzie nikt nie kalkulował i jechał na granicy możliwości co chwila dochodziło do upadków.
Dramat Iwony Kohut i bomba Oli Pluty
Tuż przed startem pań zapytałem Olę Plutę czego należy się spodziewać po slalomie. Zawodniczka opowiedziała:
Możemy spodziewać się bomby!
Myślę, że sama nie zdawała sobie sprawy z tego jak wielką bombę zamierzała odpalić. Ale nie uprzedzajmy faktów. W pierwszym przejeździe Iwona Kohut zrobiła z rywalkami to, co Lennox Lewis z Andrzejem Gołotą w 1997 r. Druga na mecie Kasia Ostrowska była spóźniona o ponad półtorej sekundy. Jednak tego, co wydarzyło się w drugim przejeździe nikt się nie spodziewał. Tak duża zaliczka pozwalała liderce spokojnie dotrzeć do mety i dopełnić formalności. Jednak niewielki błąd drogo kosztował reprezentantkę wrocławskiej AWF. Na jednym ze skrętów w środkowej części trasy obróciło ją. Do tego zahaczyła tyczkę w ten sposób, że obie narty nie przejechały po właściwej stronie i skończyło się dyskwalifikacją. To oznacza, że Iwona będzie musiała wygrać z Heleną Kubasiewicz w finale. A Kryształowa Kula już prawie była zdobyta.
Potknięcie Iwony otworzyło drzwi do najwyższego stopnia podium koleżankom, które były przygotowane na walkę o drugie miejsce. Dość nieoczekiwanej szansy na pierwsze zwycięstwo w slalomie nie wykorzystała Katarzyna Ostrowska, ulegając Aleksandrze Plucie o 0,47 sek. I to właśnie zawodniczka z Poznania uniosła ręce w geście tryumfu. Taka to była bomba właśnie. Brawo! Skład na podium uzupełniła Ola Malinowska ze sporą stratą 2,50 sek. Podobnie jak w gigancie, czwarte miejsce zajęła Tosia Tataj.
Dominik Białobrzycki – Adaś Miauczyński AZS Winter Cup
Dominik Białobrzycki udzielając dziś wywiadu powiedział:
Czekam na to upragnione złoto. Na razie go nie ma.
To prawda. Zajrzałem do wyników – w obecnym sezonie medalista mistrzostw Polski w slalomie nie zdołał wygrać w tej konkurencji w zawodach akademickich. We wszystkich występach zdobywał srebro, a rywale zmieniali się na najwyższym stopniu podium. Pamiętacie Adasia Miauczyńskiego z filmu „Nic śmiesznego”? Też zawsze był drugi. Każda seria się kiedyś kończy i gdy po pierwszym przejeździe Dominik zajmował 12. pozycję, wszyscy byli przekonani, że kres nastąpi właśnie teraz. Ale po drugim przejeździe Białobrzyckiego zgromadzeni na mecie przecierali oczy ze zdumienia. Niesamowity występ – zupełnie jakby dziurawa trasa nie robiła na nim wrażenia.
A potem nastąpił prawdziwy armagedon. Zawodnicy ruszali na trasę i wypadali w tym samym miejscu. Kolejni ze startu widzieli co się dzieje, ale przy jednej z bramek wybijało ich z rytmu i kończyło się upadkiem albo podchodzeniem. Ci, którzy zdołali dotrzeć do mety nie byli w stanie nawet zbliżyć się do wyniku prowadzącego. Ta sztuka udała się dopiero prowadzącemu Adamowi Chrapkowi i tym samym osłodził sobie niepowodzenie w gigancie. Rzucało nim jak pozostałymi, ale potrafił tak miękko jechać i adaptować się do warunków, że aż miło było na to popatrzeć. A Dominik, no cóż – znowu był drugi. Na brązowy medal zapracował Filip Szadkowski (AWF Katowice), dla którego był to pierwszy start w AZS Winter Cup w tym sezonie.
W klasyfikacji drużynowej pań dość wyrównana czołówka. Najlepsze były dziewczęta z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Na drugim miejscu studentki z Politechniki Śląskiej w Gliwicach, a na trzecim reprezentantki krakowskiej AWF. U panów tym razem górą przedstawiciele Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa przed największymi rywalami z Gliwic i AWF Katowice.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z 1. ELIMINACJI AZS WINTER CUP 2019/2020 W ZAKOPANEM
W najbliższy piątek decydująca walka o Kryształowe Kule za cały sezon. Areną zmagań będzie tradycyjnie Harenda. Ci, którzy lubią tu jeździć już zacierają ręce. Pozostali mają kilka dni by się z tą myślą pogodzić. Wszystko co jest jeszcze w tym akademickim sezonie do wygrania trzeba będzie wywalczyć na tym stoku. A jest o co się ścigać – w piątek dodatkową motywacją będzie nagroda w postaci użyczenia dwóch toyot na trzy miesiące dla najlepszych w dwuboju, a w niedzielę zwycięzcy slalomu równoległego wzbogacą się o 10 tys. złotych. Szykuje się emocjonująca końcówka sezonu.
WYNIKI KOBIET – 1. ELIMINACJE AZS WINTER CUP 2019/2020 – ZAKOPANE
WYNIKI MĘŻCZYZN – 1. ELIMINACJE AZS WINTER CUP 2019/2020 – ZAKOPANE