AZS WC: Warszawianie walczyli o tytuły w Kluszkowcach

Czwarte eliminacje AZS Winter Cup miały wyjątkowy charakter. Oprócz walki o pucharowe punkty, zawodnicy ze stolicy ścigali się o tytuły mistrzowskie Warszawy i Mazowsza. Przez kolejny rok dumne jak paw po stolicy chodzić mogą Katarzyna Leszczyńska (ASP Warszawa) – najlepsza w gigancie oraz Karolina Klimek (ALK Warszawa) – królowa slalomu. Mazowieckim dominatorem został Wojciech Szczepanik (ALK Warszawa), który zwyciężył w obu konkurencjach. W klasyfikacji ogólnej status quo zostało zachowane, bowiem Anna Berezik i Jakub Ilewicz (oboje AWF Katowice) wygrali wszystko, co było do wygrania.

Dziś będzie nieco więcej o studentach z warszawskich uczelni. W końcu ich święto zdarza się raz w roku. Ale może najpierw krótki watek motoryzacyjny, którego dawno nie było. Walka o samochód ufundowany przez firmę Tauron jest w tym sezonie wyjątkowo zażarta. Właściwie przesądzone jest, że kluczyki do auta zgarnie ktoś, kto już miał okazję dostąpić tego zaszczytu (Ania wygrała Fiata 500 dwa lata temu, a od zeszłego sezonu Kuba jest właścicielem Toyoty Yaris). Liderzy w klasyfikacjach kobiet i mężczyzn wygrywają prawie wszystkie eliminacje. Ilewicz śrubuje rekord i może się dziś pochwalić serią sześciu zwycięstw z rzędu w tegorocznym AZS Winter Cup. Jeszcze nikomu w tym sezonie nie udało się stanąć na najwyższym stopniu podium, gdy „Baton” pojawiał się na starcie. Czy jego hegemonia zostanie przerwana przed marcowymi finałami? Pewnie bardzo liczy na to Ania, bowiem każda wpadka kolegi przybliży ją do upragnionej nagrody. Zapis regulaminowy głosi, że pod uwagę nie będą brane dwa najgorsze wyniki z sezonu, a Kuba nie startował w grudniu. Tym samym zmniejszył swój margines bezpieczeństwa praktycznie do zera. Jedno wypadnięcie z trasy może przekreślić jego marzenia o samochodzie. Berezik czuje większy komfort i jest w stanie więcej ryzykować, ponieważ na razie jej odrzucane wyniki to wciąż lokaty na „pudle” i nawet ewentualne wypadnięcie z trasy o niczym jeszcze nie przesądza. Kto będzie musiał dobudować garaż na drugie auto? Obyśmy doczekali emocjonującej końcówki sezonu i przekonali się dopiero po ostatnim przejeździe w wielkim finale.


Zima w Kluszkowcach…


Takie temperatury w środku zimy mogą przyprawić o mdłości każdego narciarza. W powietrzu czuć już raczej wiosnę, niż przejściowy odwrót zimy. Pachną świerki, ptaki śpiewają. Czy to aby nie koniec sezonu?

Pokrzyżować wszystko może kapryśna zima, która w tym roku jest wyjątkowo nieżyczliwa dla wszystkich entuzjastów sportów zimowych. Pod koniec stycznia mroźny tydzień zamydlił nieco oczy i gdy wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, podczas poprzednich eliminacji w Zawoi zaczęła się ofensywa ciepła. Śnieg topnieje w zastraszającym tempie, ale Kluszkowce trzymają się dzielnie, jak Spartanie w Termopilach i warunki do ścigania były bardzo przyzwoite (mimo temperatury dochodzącej do +8°C). Trasa sprawowała się na tyle dobrze, że nie potrzebne było przestawianie ani giganta, ani slalomu i wszystko szło bardzo sprawnie. Zawody rozgrywały się więc w błyskawicznym tempie, konieczna była jedynie przerwa na podniesienie bramy i ogródka mety przed slalomem.


Dieta czyni cuda

Jedyną niespodzianką w gigancie było drugie miejsce Urszuli Horeczy (Uniwersytet Jagielloński). Rzadko bowiem dochodzi do sytuacji, gdy przy obecności całej „wielkiej trójki” (Berezik, Klimek, Leszczyńska) udało się wyszarpać srebrny medal. Reprezentantka krakowskiej uczelni nie kryła zadowolenia z takiego obrotu sprawy. U mężczyzn właściwie kolejność na podium nie może nikogo dziwić. Zwyciężył z dość bezpiecznym zapasem Jakub Ilewicz. Drugi na mecie był Wojciech Szczepanik, a trzeci Jan Sołtys (Uniwersytet Warszawski). Tym razem warto spojrzeć na dalsze lokaty w tabeli, ponieważ tam na śmierć i życie walczyli studenci warszawskich uczelni. Mistrzynią stolicy została Kasia Leszczyńska, która nie była w najlepszym nastroju w piątkowe przedpołudnie i nawet ciężko było wypatrzeć uśmiech na jej twarzy. Wicemistrzowski tytuł wpadł w ręce Karoliny Klimek, a z brązowego medalu cieszyć się mogła Kasia Blauth (SGH Warszawa). Miejsce na podium tej zawodniczki na pewno ucieszy jej tatę Marcina, który kiedyś grał pierwsze skrzypce w akademickiej stawce. Prawie sekundy do medalu zabrakło Kasi Iwińskiej (Politechnika Warszawska) – jedyna reprezentantka tej uczelni zawaliła pierwszy przejazd, co staje się niestety procesem powtarzalnym. Czas odwrócić ten niekorzystny trend pani Katarzyno! U mężczyzn aż dwóch studentów z Warszawy stanęło na podium, więc to oni jednocześnie zdobyli tytuły mistrza i wicemistrza stolicy. Za Wojtkiem Szczepanikiem i Jankiem Sołtysem sklasyfikowany został Piotr Świerczek (SGH Warszawa), który w ogólnej klasyfikacji zajął siódmą lokatę. Warto nadmienić, że dla Piotrka był to pierwszy start po bardzo poważnej kontuzji. Zawodnik przepracował jednak sumiennie okres przygotowawczy, odpuścił pierwszą część sezonu i jak widać opłacało się. Dobra robota! Odbiegając od klimatów mazowieckich, warto odnotować powrót na tyczki Mateusza Habrata (AWF Kraków). Złoty medalista uniwersjady w skicrossie jest w fantastycznej formie. Jechał jak burza, ale wypięcie narty na jednym z oblodzonych skrętów pozbawiło go szansy nawiązania walki z najlepszymi.


Po upadku w Zawoi wiele osób zastanawiało się, czy Kasia w ogóle pozbiera się do mistrzostw Warszawy. Jak widać udało się i to jak!


Mateusz Habrat jest zawodnikiem uniwersalnym. Od kilku sezonów jego naturalnym środowiskiem jest tor skicrossowy, ale postawiony na starcie giganta albo slalomu wie co ma robić. Tym razem awaria sprzętu nie pozwoliła na ukończenie pierwszej konkurencji.


Kasia Blauth cieszy się z rezultatu na mecie giganta

Trasa do slalomu została nieco skrócona. Wyglądała niemal identycznie jak przed dwoma tygodniami – po płaskim i wolnym odcinku, następował wjazd na ściankę. To właśnie tuż za tym miejscem zawodnicy mieli największe problemy. Trzy kobiety i jedenastu mężczyzn nie sprostało trudom pokonania łokcia w regulaminowy sposób i tym samym zakończyło jazdę wcześniej, niż powinno. Wiele osób popisywało się w tym miejscu iście cyrkowymi akrobacjami. Ania Berezik i Kuba Ilewicz zachowali zimną krew i bez najmniejszych potknięć pokonali całą trasę. Oboje wypracowali gigantyczną przewagę nad rywalami po pierwszym przejeździe i mogli z większą asekuracją przystąpić do drugiego. Tym razem na podium żeńskim oprócz Ani Berezik i Karoliny Klimek stanęła Klaudia Górecka (AGH Kraków) i tym samym potwierdziła, że można dobrać się do skóry „wielkiej trójce”. Czyżby skończyły się czasy bezwzględnego panowania tria Berezik-Klimek-Leszczyńska? Mistrzynią Warszawy została Karolina Klimek. Studentka Akademii Leona Koźmińskiego ma na swoim koncie liczne tytuły, ale ten wywalczyła po raz pierwszy.

Brakowało mi tego trofeum w kolekcji!

– powiedziała z nieskrywaną radością przed dekoracją. Drugą siłą slalomową w stolicy okazała się Kasia Leszczyńska. Zawodniczka swoimi występami w Kluszkowcach pokazała, że skutki upadku w Zawoi nie będą mieć wpływu na jej dyspozycję. Narzekała jedynie na nieco obolałe mięśnie szyi. Na medal zapracowała również siódma w klasyfikacji ogólnej Kasia Iwińska. Zawodniczka wcieliła w życie żelazną zasadę „odkujemy się w slalomie”, pielęgnowaną od wielu lat przez reprezentantów Politechniki Warszawskiej. W klasyfikacji mężczyzn za plecami Kuby Ilewicza wylądował Mateusz Habrat. Zakopiańczyk po pierwszym przejeździe tracił do kolegi prawie półtorej sekundy, co po części można usprawiedliwić odległym numerem startowym. Za to w drugim jechał jak w transie. Wykręcił najlepszy czas i dobrze, że „Baton” nie widział jego występu, bo mógłby się spiąć na starcie. „Matson” wygrał przejazd, ale w ogólnym rozrachunku musiał uznać wyższość faworyta. Wrażenia Mateusza po powrocie do cyklu AZS Winter Cup możecie przeczytać w jego wpisie na naszym blogu. Niestety była to akcja jednorazowa mistrza z uniwersjady, ponieważ wzywają obowiązki związane z jego koronną konkurencją. Trzecie miejsce w slalomie zajął Sebastian Białobrzycki (AWF Katowice). To pierwsze podium w Akademickim Pucharze Polski tegorocznego debiutanta. Gratulacje. Wojciech Szczepanik, najlepszy przedstawiciel stołecznej uczelni, uplasował się na czwartym miejscu i tym samym ustrzelił dublet. Warszawo oto twój podwójny mistrz! Ponownie na najniższym stopniu podium stanął Piotr Świerczek, za to na drugim miejscu nastąpiła wymiana. Tytuł wicemistrzowski powędrował do Bartosza Bielskiego (ALK Warszawa), który był bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy.


Antek Zalewski (Politechnika Warszawska) zapowiadał rano medal. „Zapomniałem, że do walki wraca Piotrek Świerczek” – mówił z nietęgą miną po zakończeniu zawodów. Ale nie tylko zawodnik SGH Warszawa wyprzedził go w mistrzostwach Warszawy.


Przemek Gałuszka (AWF Katowice) po słabszym występie przed tygodniem, tym razem znowu w „czubie”.


Bartosz Bielski rozpędza się na płaskim odcinku slalomu


Wojtek Szczepanik – podwójnie najlepszy na Mazowszu

Dodatkowe nagrody w postaci bonów na darmowy serwis nart wręczyli panowie Tomek Kurdziel i Wojtek Fronczak z Super Serwisu NTN. Firma ta była sponsorem podczas Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza. Oprócz ufundowania nagród, dzięki Super Serwisowi NTN przez cały dzień uczestnicy AZS Winter Cup mogli za darmo skorzystać z usług serwisowych na stoku.

Najlepszą uczelnią w Kluszkowcach okazała się AWF Katowice. Zawodnicy reprezentujący jej barwy zwyciężyli z ogromną przewagą zarówno w klasyfikacji kobiet, jak i mężczyzn. U pań na podium znalazły się jeszcze ALK Warszawa oraz Uniwersytet Warszawski, a u panów AGH Kraków oraz również Uniwersytet Warszawski. Medale za drużynówkę w ramach Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza rozdane zostaną tradycyjnie wiosną na osobnej gali.


Tym razem w zawodach udział wzięło blisko stu zawodników. Frekwencja była więc lepsza niż ostatnio. Sporo osób zdecydowało się zostać i nagrodzić brawami najlepszych.

Za tydzień w kalendarzu figuruje Zawoja. Organizatorzy drżą jednak spoglądając na prognozy pogody, bowiem szykuje się iście wiosenna aura. Temperatury w ciągu dnia sięgać mają kilku stopni powyżej zera, a sprawę skomplikować mogą jeszcze opady deszczu. Czy skromny mróz, który ma być w nocy wystarczy do utrzymania zadowalającej pokrywy śnieżnej? Debata w sprawie decyzji o losach piątkowych zawodów ma się odbyć w siedzibie AZS jutro. Bądźcie czujni i śledźcie profil AZS Winter Cup na facebooku.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

nowe narty

Nowości w świecie nart na 2024/2025

Tradycyjnie na początku sezonu rzucamy garść newsów. Z mnogości mniej lub bardziej udanych innowacji technicznych staramy się wybrać te najbardziej wartościowe. Skitouring, freeride, allmountain czy jazda po przygotowanych trasach –

maxx booldożer

Słodkie życie zwykłego instruktora

Osrodek narciarski X gdzieś we Włoszech, grudzień, godzina 6.35. Budzik przeszywa i ogłusza. Za oknem jest jeszcze ciemno. Buty, kask, bidon, rękawiczki – w plecaku. Wkrętarka z zapasową baterią, wiertarka, klucz

braathen

Cały we łzach – po pierwszym gigancie sezonu

Szast-prast, i ani się obejrzeliśmy, jak rozpoczął się kolejny alpejski sezon. Tradycyjnie pierwsze zawody odbywają się w ostatni weekend października w austriackim Sölden, na wymagającej trasie lodowca Rettenbach. Nigdy

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.