Czas na najważniejsze rozstrzygnięcia akademickiego sezonu. W piątek 28 lutego na zakopiańskiej Harendzie zostanie rozegrany wielki finał AZS Winter Cup, w którym studenci powalczą o Kryształowe Kule, czyli najcenniejsze trofea za cały sezon doskonałej jazdy. Dwa dni później najlepsi zmierzą się w slalomie równoległym. Pula nagród znowu sięga gwiazd, bowiem zwycięzcy rywalizacji otrzymają dwa czeki po 10000 złotych każdy!
Wielki finał na Harendzie
W tym roku ostatni dzień pucharowej rywalizacji zapowiada się bardzo ciekawie, ponieważ nikt nie zagwarantował sobie Kryształowej Kuli w żadnej z konkurencji.
Kobiety – gigant
Tabela w klasyfikacji generalnej bez odrzutek (przypominam, że jeden najgorszy wynik się nie liczy) nieco zaciemnia obraz. W rzeczywistości szanse Katarzyny Ostrowskiej (PW Warszawa) na końcowy tryumf są niewielkie i tak naprawdę wszystko jest w rękach Iwony Kohut (AWF Wrocław). Dwa scenariusze, w których sytuacja mogłaby wymknąć się jej spod kontroli to zwycięstwo Kasi i trzecie lub gorsze miejsce Iwony lub porażka z Kasią różnicą większą niż 40 punktów. Patrząc na przebieg sezonu ciężko na to liczyć – Iwona w tym roku zawsze była pierwsza lub druga, ale różne rzeczy się zdarzają. Warunki na Harendzie pewnie będą sprzyjały niespodziankom. Pozostałe panie mogą już tylko marzyć o walce o trzecie miejsce. Największe szanse na nie mają Helena Kubasiewicz (ALK Warszawa) i Aleksandra Malinowska (UJ Kraków).
Typ NTN: Iwona Kohut 90%, Katarzyna Ostrowska 10%.
Kobiety – slalom
Tu zapowiada nam się wspaniały pojedynek między Heleną Kubasiewicz i Iwoną Kohut. Sprawa mogła być już rozstrzygnięta tydzień temu, ale zawodniczka z wrocławskiej AWF skomplikowała sobie życie wypadając z trasy. Zapowiadają się niesamowite nerwy, bo slalom to przecież gra błędów, a o wszystkim zadecyduje pewnie ostatni przejazd. „Hela” ma 10 punktów przewagi nad Iwoną, co nie daje jej wcale dużego komfortu, bo jest to różnica zbyt mała, by jechać zachowawczo. Obie panie będą musiały zaatakować, co na pewno przełoży się na widowisko. O trzecie miejsce bój będzie nie mniejszy, bowiem Katarzynę Ostrowską i Aleksandrę Plutę (UAM Poznań) dzieli w klasyfikacji zaledwie pięć punktów. Czyli zadecyduje piątkowy start. Świetna sprawa!
Typ NTN: Iwona Kohut (60%), Helena Kubasiewicz (40%)
Mężczyźni – gigant
Szansę na Kryształową Kulę w gigancie ma aż czterech zawodników. W najlepszej sytuacji znajduje się Adam Chrapek (PŚl Gliwice). Ale wgryzając się w różne możliwe scenariusze okazuje się, że aby być pewnym tryumfu, musi wygrać. Drugie miejsce też premiuje Adama, pod warunkiem, że nie zwycięży Jakub Matulka (ALK Warszawa). To właśnie tegoroczny debiutant może pokrzyżować plany staremu lisowi, gdy powtórzy doskonały wynik z ostatnich zawodów na Harendzie. Jeśli Kuba zwycięży, to zdobędzie Kryształową Kulę bez względu na wyniki pozostałych. W przypadku gorszego występu Adama i Jakuba (np. 3. i 2. miejsce) do walki włączyć się mogą jeszcze Antoni Szczepanik i Paweł Jaksina (obaj AGH Kraków). Oczywiście tylko pod warunkiem, zwycięstwa w zawodach finałowych. Paweł ostatnio nie powala formą, więc teoretycznie jest w tym wyścigu skazany na pożarcie, ale nie zapominajmy, że jako jedyny dwukrotnie wygrywał gigant w tym sezonie. Więc kto wie… Panowie jeżdżą niezwykle równo i ciężko wskazać jednoznacznego faworyta. To będzie naprawdę rewelacyjny dzień!
Typ NTN: Adam Chrapek (55%), Jakub Matulka (30%), Antoni Szczepanik (10%), Paweł Jaksina (5%)
Mężczyźni – slalom
Zła wiadomość dla większości jest taka, że podium w klasyfikacji generalnej jest już zajęte i nikt z niego nie spadnie. Dobra za to – miejsca na nim pozostają sprawą otwartą. Aktorzy odgrywający główne role to Antoni Szczepanik, Adam Chrapek i Dominik Białobrzycki. W zdecydowanie najkorzystniejszej sytuacji jest Adam, któremu do pełni szczęścia wystarczy miejsce trzecie, a sukces daje też czwarte jeśli nie wygra Dominik. Bez oglądania się na kolegów. Czyli rywale muszą pojechać genialnie i znaleźć jeszcze jednego, który pokona Chrapka. Lub liczyć na jego upadek w finale. Teoretycznie mission impossible. Na trzecie miejsce Adam przy swoich umiejętnościach może zjechać, zachowując przy tym dużą ostrożność. Ale to jest jednak slalom i (jak mawiał klasyk) wszystko się może zdarzyć. Smaczkiem będzie bezpośrednia walka Białobrzyckiego ze Szczepanikiem. Dominik zajął w tym sezonie same drugie miejsca, z kolei Antek dwukrotnie zwyciężył, ale zdarzały mu się gorsze występy.
Typ NTN: Adam Chrapek (80%), Dominik Białobrzycki (10%), Antoni Szczepanik (10%)
Toyota dla najlepszych w finale!
W tym sezonie mamy nowość. Najlepsi zawodnicy w dwuboju slalomowym (suma czasów z czterech przejazdów) dostaną w trzymiesięczne użyczenie samochody. To dodatkowy smaczek, dzięki któremu oglądanie rywalizacji w finale stanie się jeszcze ciekawsze. Będzie się liczyć tu i teraz – cały sezon nie będzie miał znaczenia. Tylko dyspozycja dnia i dobra, równa forma w dwóch konkurencjach. O ile nie podobało mi się łączenie giganta i slalomu w dwubój i rozdawanie medali tylko za niego (kiedyś, gdy dinozaury człapały po Ziemi tak w AZS Winter Cup właśnie było), to w przypadku takich nagród specjalnych uważam to za świetne rozwiązanie.
Ponownie wór ze złotem dla zwycięzców slalomu równoległego
Zeszłoroczny slalom równoległy w którym Helena Kubasiewicz i Adam Chrapek wygrali po 10000 zł w gotówce był wydarzeniem bez precedensu na polskiej scenie narciarskiej. Warto sobie przypomnieć ten dzień, bo był absolutnie wyjątkowy.
W tym roku mamy powtórkę z rozrywki. Slalom równoległy będzie zwieńczeniem całego sezonu Akademickiego Pucharu Polski i jednocześnie preludium do Akademickich Mistrzostw Polski. 1 marca, w niedzielne popołudnie szesnastu najlepszych zawodników i osiem najlepszych zawodniczek (decyduje klasyfikacja slalomowa) stanie w bramkach startowych przy orczyku na Harendzie. Jest więc dodatkowa motywacja do walki w piątkowym finale o miejsce w elitarnym gronie. Termin zawodów sprawia, że tym razem jest szansa na sporą publiczność, bowiem w niedzielę na Harendzie powinno być już mnóstwo studentów rozpoczynających rywalizację dzień później.
W programie zostaje znana z zeszłego roku brutalna formuła „the winner takes it all”. Zdania na ten temat są podzielone, mnie się podoba. Wszystko albo nic – jazda na maksa do ostatniego wyścigu. 20000 zł zostanie rozdzielone na dwójkę najszybszych – jedną kobietę i jednego mężczyznę. Nerwy na starcie, świadomość, że każdy błąd może kosztować furę pieniędzy. Znowu nie mogę się doczekać!