Co roku w tym momencie sezonu pojawia się zapowiedź finału Akademickiego Pucharu Polski. Tym razem z przyjemnością anonsuję dwa wydarzenia – oprócz decydujących rozstrzygnięć w walce o Kryształowe Kule w piątek 22 lutego, zawodnicy ścigać się będą dzień później w slalomie równoległym o 20000 złotych. Narciarskie wydarzenie sezonu w Polsce serwuje AZS Winter Cup.
Wielki finał na Harendzie
Pierwszym aktem tygodniowego narciarskiego akademickiego festiwalu w Zakopanem będą piątkowe zawody finałowe Akademickiego Pucharu Polski. To one zadecydują o wynikach w klasyfikacji generalnej. Cieszy fakt, że w większości przypadków wpływ na kolejność na podium będą miały drugie przejazdy w obu konkurencjach. Emocji nie powinno zabraknąć do samego końca. Przyjrzyjmy się zatem sytuacji w poszczególnych klasyfikacjach.
Kobiety – gigant
Ciężko wyobrazić sobie sytuację, by po Kryształową Kulę sięgnąć miała inna zawodniczka niż Iwona Kohut lub Helena Kubasiewicz. Panie zdecydowanie zdominowały rywalizację w tym sezonie i to one powalczą o główne trofeum. W klasyfikacji prowadzi Iwona, ale przewaga jest minimalna (zaledwie 20 punktów). Szanse obu pań są porównywalne i nie ośmielę się wytypować faworytki. Iwona ostatnio zmiażdżyła koleżanki w Szczawnicy, z kolei poprzednie dwie eliminacje padły łupem Heleny. Dużo będzie zależało od warunków, ustawienia trasy, a pewnie przede wszystkim od silnej psychiki. Kto zwycięży w finale, bierze kulkę. O trzecie miejsce powalczą Anna Wróbel i Katarzyna Ostrowska. W uprzywilejowanej sytuacji jest Ania, ale jeśli Kasi uda się ją pokonać w finale o 20 punktów, to wskoczy na pudło.
Kobiety – slalom
To jedyna klasyfikacja, w której od emocji nie ściśnie zawodniczek w żołądku. Karty są odkryte – Iwona Kohut zgrania kryształ, może jechać nawet tyłem. Helena Kubasiewicz będzie za to druga. Żeby tak się nie stało Helena musiałaby zdobyć mniej niż 27 punktów (miejsce pod koniec drugiej dziesiątki), a zawody wygrać Kasia Ostrowska. Mało prawdopodobne rozwiązanie. Pozostaje więc batalia o miejsce trzecie. Do tego kawałka tortu w kolejce ustawiają się: Katarzyna Mirek, Katarzyna Ostrowska i Antonina Tataj. Któraś z nich będzie po przekroczeniu linii mety bardzo szczęśliwa. Warto jeszcze spojrzeć na miejsce 7., na którym znajduje się Maria Leonowicz. Marysia będzie nieobecna podczas finałów, ale dobre wyniki z pierwszych dwóch eliminacji dają jej nadzieję na utrzymanie się w ósemce – premiowanej możliwością startu w sobotnim slalomie równoległym. Plany pokrzyżować mogą jednak Ola Pluta i Wiktoria Gibiec, które na pewno mają możliwości, by przeskoczyć Leonowicz i wydrzeć jej bilet do najlepszej imprezy narciarskiej sezonu.
Mężczyźni – gigant
W klasyfikacji prowadzi Paweł Jaksina, który ma zapewnione przynajmniej trzecie miejsce. O tytuł najlepszego gigancisty sezonu powalczy z Antonim Szczepanikiem i Adamem Chrapkiem. Szanse tego ostatniego wcale nie są takie małe. Adam utrudnił sobie zadanie absencją podczas eliminacji w Zawoi (wcześniej zajął odległe miejsce w Szczawnicy jadąc na jednej narcie), ale sytuacja nie jest beznadziejna. Zakładając, że ci trzej zawodnicy będą odgrywać kluczowe role w finale mamy następujące scenariusze: pierwsze miejsce Antka lub Pawła daje zwycięzcy Kryształową Kulę. Aby trofeum wygrał Adam, to musi zwyciężyć w finale i trzymać kciuki za kogoś, by pokonał Antka. Zakończenie: 1. Chrapek, 2. Szczepanik, 3. ktokolwiek daje końcowy tryumf Szczpanikowi. Antoni na Harendzie zwyciężył w inauguracji, z Pawłem przegrał tylko raz, więc teoretycznie to on ma największe szanse na kulkę do kolekcji. Będzie ciekawie!
Mężczyźni – slalom
W slalomie panów za sznurki pociągać będzie Adam Chrapek. Mimo, że znajduje się na drugim miejscu, to po odrzuceniu najgorszego wyniku jego przewaga nad Kamilem Krawczykiem wynosi aż 60 punktów. Nawet jeśli Kamilowi uda się zdominować finał, Adam musiałby zaliczyć wpadkę i zająć 7. miejsce, by nie wygrać generalki. Zobaczymy, czy Chrapek podejdzie do sprawy ambicjonalnie i postara się zwyciężyć, czy będzie na chłodno kalkulował i zadowoli się miejscem w pierwszej szóstce, ograniczając ryzyko wypadnięcia z trasy. Przemek Gałuszka ma matematyczne szanse na pierwsze miejsce w generalce, ale raczej powalczy z Kamilem o środkowy stopień podium. Musi być przynajmniej drugi w finale i liczyć na to, że Krawczyk nie znajdzie się bezpośrednio za nim, tylko przynajmniej o dwa miejsca niżej. Pozostali zawodnicy są bez szans na czołową trójkę.
Kasa, misiu, kasa!
Wiadomo, że każdy jeździ dla dobrej zabawy, sławy i medali. Ale jeśli przy okazji w zawodach można „drapnąć” sporą sumę za zwycięstwo, to nikt się nie obrazi. Narciarstwo alpejskie nie jest najlepiej opłacaną dyscypliną sportową. Nawet kwotom na czekach za tryumf w legendarnym Kitzbühel daleko do tych, które zdobywa się w regularnych imprezach tenisowych, piłkarskich, czy golfowych. Każdy gest organizatora w postaci nagród cenniejszych niż uścisk dłoni prezesa, przyjmowany jest przez zawodników z uznaniem. Kilka lat temu to właśnie AZS Winter Cup był na ustach wszystkich interesujących się narciarstwem w Polsce, za sprawą samochodu dla najlepszego alpejczyka wśród studentów. W tym roku organizatorzy odpalili prawdziwą bombę. W sobotnie popołudnie, dzień po finale, rozegrane zostaną dodatkowe zawody w zyskującym popularność slalomie równoległym.
Formuła „the winner takes it all” jest genialna, a zarazem najbardziej brutalna, jaką można sobie wyobrazić. Pula nagród to aż 20000 zł, ale całą śmietankę spiją tylko zwycięzcy. Najlepsza zawodniczka i najlepszy zawodnik otrzymają czeki na 10000 zł – reszta obejdzie się smakiem. Przyznam, że byłem zwolennikiem takiego rozwiązania. Mając zagwarantowaną nagrodę za drugie miejsce, ostatni pojedynek nawet dla przegranego byłby satysfakcjonujący. Wyobraźcie sobie, co będzie się działo w głowach zawodników stojących na starcie drugiego przejazdu finału. Kilkadziesiąt sekund od narciarskiego raju lub piekła. A obok rywal, nabuzowany jak Ramon Zenhäusern w Schladming. Rozgrywka psychologiczna na najwyższym poziomie. Kto to wytrzyma? Nie wiem. Ja już mam dreszcze.
Prawo startu w slalomie równoległym będzie miało 8 kobiet i 16 mężczyzn. Decyduje klasyfikacja generalna AZS Winter Cup w slalomie. To dodatkowy smaczek – spowoduje, że w piątkowych zawodach wielu zawodników będzie miało o co walczyć, będą analizy tabeli i liczenie punktów. W końcu każdy, kto wywalczy bilet na slalom równoległy będzie uczestniczyć w wyjątkowym wydarzeniu. A o to przecież chodzi!
RELACJE NA ŻYWO ZE SLALOMU RÓWNOLEGŁEGO – SOBOTA, OD 13.15 – KLIKNIJ