Gdyby bukmacherzy oferowali zakłady na zawody z cyklu Akademickiego Pucharu Polski, z pewnością wczoraj zebraliby spore żniwa. Bo o ile trzecie miejsce Doroty Kaczmarek (ALK Warszawa) w gigancie było tylko zaskoczeniem, to przegraną Jakuba Ilewicza (AWF Katowice) z Janem Sołtysem (Uniwersytet Warszawski) uznać trzeba za dużą sensację. Liderka klasyfikacji generalnej w pełni się zrehabilitowała wygrywając slalom, za to Kuba (jej bezpośredni rywal w walce o samochód) nie dotarł do mety. Wspaniały pojedynek podczas drugiej konkurencji urządzili sobie Adam Krawczyk (AGH Kraków) i Ludwik Sierpiński (ALK Warszawa). Młody zawodnik z Krakowa okazał się lepszy i po raz pierwszy w karierze stanął na najwyższym stopniu podium AZS Winter Cup.
Ze względu na niewystarczającą pokrywę śnieżną rywalizacja nie mogła się odbyć na trasie numer 6 i organizatorzy wykorzystali, pozostającą w rezerwie, czerwoną „trójkę”. Zawody odbywały się w ciężkich warunkach atmosferycznych, przy przelotnych opadach śniegu i pełnym zachmurzeniu. Szczególnie w gigancie widoczność była mocno ograniczona. Warstwa świeżego, niezwiązanego śniegu utrudniała możliwość mocnego dociskania nart, w wyniku czego zawodnicy z początkowymi numerami musieli jechać dość asekuracyjnie. Zgodnie wypowiadali się, że nie było się na czym oprzeć i dolna narta odjeżdżała w skręcie.
Sytuację pogodową wykorzystały wielkie nieobecne grudniowych eliminacji – Katarzyna Leszczyńska (ASP Warszawa) oraz Karolina Klimek (PWSOŚ Radom WZTiR Zakopane) startowały z dalszymi numerami i zajęły dwie czołowe lokaty po pierwszym przejeździe. W drugim przy jednakowych warunkach i twardej trasie, trzy najlepsze panie zjechały na remis i w ten sposób Kasia Leszczyńska w swoim pierwszym tegorocznym starcie mogła cieszyć się ze zwycięstwa. Dorota Kaczmarek nie była zadowolona ze stanu trasy:
Nie ma wymówek, ale miałam wrażenie, że z piątym numerem odśnieżam trasę. Moim zdaniem przy takich warunkach ogradzanie tyczek podczas oglądania jest kiepskim pomysłem.
Katarzyna Leszczyńska świetną jazdą w gigancie przerwała passę zwycięstw Doroty Kaczmarek.
Karolina Klimek zmieniła tylko uczelnię. Forma pozostała bez zmian. W Kluszkowcach zaliczyła dwa razy drugie miejsce.
Kala gratuluje zwycięstwa koleżance.
Ale prawdziwe niespodzianki miały się dopiero wydarzyć. Po pierwszym przejeździe mężczyzn, wśród wszystkich obecnych na mecie zapanowała lekka konsternacja. Jan Sołtys wyprzedzał Jakuba Ilewicza o 0,08 s. Nikt jednak nie spodziewał się, że aktualny mistrz Polski w gigancie nie odrobi tej niewielkiej przewagi w drugim podejściu. Ale sport bywa zaskakujący – zawodnik z Warszawy wytrzymał presję i chyba na długo zapamięta, jak wyglądała tablica świetlna po przekroczeniu linii mety. Radość była wielka, a mina „Batona” kwaśna.
Nie wiem co się stało. Drugi przejazd naprawdę jechałem już szybko. Gratulacje dla Janka.
– powiedział zmartwiony obrotem sytuacji reprezentant katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego. Na trzecim miejscu uplasował się Kasper Leonowicz (Uniwersytet Warszawski) z dużym zapasem nad debiutującym w cyklu AZS Winter Cup Łukaszem Burym (AWF Katowice).
To nie był dzień Jakuba Ilewicza. Aktualny mistrz Polski w gigancie musiał przełknąć gorzką pigułkę porażki.
Jan Sołtys tuż po osiągnięciu mety. Za chwilę odwróci głowę w stronę tablicy z wynikiem i wpadnie w szał radości.
Maciej Wolański i Stefan Góral (obaj Politechnika Warszawska) oglądają trasę slalomu.
Ludwik Sierpiński koncentruje się przed startem w slalomie.
Jakub Gałaszek nie może przywyknąć do rzeczywistości bez akademickiego ścigania. Były reprezentant Śląskiej Akademii Medycznej wystąpił w Kluszkowcach w roli vorlaufera. „Zrobiłem osiem przejazdów – świetny trening” – stwierdził zadowolony.
Nie tylko w Pucharze Świata zawodnicy rozkochują w sobie koleżanki po fachu. W alpejskim cyrku jest m.in. Svindal i Mancuso, Raich i Schild, czy Grange i Noens. A w naszym akademickim gronie też kilka par można wymienić. Na tym (jakże romantycznym) zdjęciu wzdychają do siebie Krzysztof Słupiński (UJ Kraków) i Monika Zwijacz (CM UJ Kraków).
Slalom również dostarczył wielu emocji. Za sprawą ciasno ustawionego łokcia przed metą i postępującej degradacji trasy, wiele zawodniczek i zawodników wykonywało ekwilibrystyczne figury. Niektórzy, wystrzeleni przez bandę, kończyli poza torem jazdy, zostawiając w nim część ekwipunku. Na starcie koleżanki ostrzegały kolegów ze swoich teamów przed niebezpiecznym miejscem. Mimo tej cennej wiedzy, na newralgicznym fragmencie poległ Kuba Ilewicz. Na mecie powiedział:
Wiedziałem, że ten łokieć jest ciężki do przejechania. Mogłem przed nim trochę zwolnić. Ale jak jedziesz, to nie myślisz o tym, żeby hamować.
Zdecydowanie nie był to udany dzień dla „Batona”. Ciężko jeszcze wyrokować, ale wpadka w Kluszkowcach może pogrzebać jego szanse na zdobycie kluczyków do samochodu. Potknięcie faworyta wykorzystali zawodnicy AGH Kraków. Po genialnym pierwszym przejeździe prowadził Karol Miśkowiec, a kilkanaście setnych części sekundy za nim czaił się brązowy medalista z Harendy – Adam Krawczyk. W bezpośrednim sąsiedztwie za tą dwójką znalazł się Ludwik Sierpiński, który wyraźnie miał ochotę powalczyć o złoto. Przed drugim przejazdem powiedział:
Medale nie zostały jeszcze rozdane.
Zabrzmiało prawie jak w jednej z najpiękniejszych historii o narciarstwie alpejskim. W 1981 roku podczas slalomu w Åre starter po fenomenalnym drugim przejeździe Ingemara Stenmarka pogratulował zwycięstwa jego trenerowi. Phil Mahre rzekł „the race is not over yet” i pokonał szwedzkiego mistrza o 0,03 s. Zainteresowanych szczegółami tej opowieści odsyłam do artykułu o K2 w magazynie Snow & Free (który notabene otrzymali medaliści AZS Winter Cup w Kluszkowcach).
Dorota Kaczmarek rozpędza się na pierwszych metrach slalomu.
Rywalizacja pań była spokojnym preludium dramatu, jaki miał się rozegrać w drugim przejeździe u mężczyzn. Zawodniczki zajmujące miejsca w pierwszej dwunastce, poza dwoma dyskwalifikacjami, w ogóle nie pozamieniały się miejscami! Na podium znalazły się trzy faworytki. Zwyciężyła, podrażniona obrotem sprawy w gigancie, Dorota Kaczmarek, druga była Karolina Klimek, a brąz wywalczyła Katarzyna Leszczyńska.
Agata Popieluch (Politechnika Wrocławska) bierze tyczkę między nogi. Błąd dostrzega Robert Krebok i tylko dlatego zawodniczka zostaje zdyskwalifikowana. Brak wystarczającej liczby sędziów na trasie jest kolejny raz mankamentem w Kluszkowcach. Oby ostatni raz.
Zakład rzecz święta – wiadomo nie od dziś. Piotr Oleksy (Politechnika Krakowska) opowie o szczegółach w „gadających głowach”.
Tadek Jezierski (PŚl Gliwice) i Leszek Knoll (Uniwersytet Warszawski) wiedzą skąd czerpać siły do jazdy.
Walka najlepszych panów w drugim przejeździe była niesamowicie pasjonująca i dostarczyła zgromadzonym na mecie potężnej dawki emocji. Ludwik zrobił to co powinien – wyszedł na prowadzenie. Jadący za nim Adam Krawczyk perfekcyjnie pokonał trasę, ale jego czas nie został zmierzony poprawnie, ze względu na problemy z fotokomórką. Nie było wyjścia – reprezentant Krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej musiał jeszcze raz zmierzyć się ze slalomem. Wyobrażacie sobie chyba co mógł czuć jadąc krzesłem na start. Tymczasem do bardzo ważnego przejazdu przystąpił lider – Karol Miśkowiec. Jak burza przemknął przez najbardziej stromy fragment trasy, bezbłędnie pokonał trudny łokieć i… W momencie kiedy krzyknąłem „wygrał!” do Karoliny Gaweł (AWF Kraków), oglądającej ze mną wydarzenia na stoku, Karol chwycił dziobem przedostatnią tyczkę. Zrobił dwa piruety omijając finałową bramkę i sunąc po śniegu znalazł się obok mety. Naprawdę zrobiło mi się go żal. Przez dłuższą chwilę klęczał z grymasem na twarzy i nie mógł uwierzyć w to, co się wydarzyło. Pozostała ostatnia niewiadoma – czy Adam Krawczyk wytrzyma napięcie i nie popełni błędu w powtarzanym przejeździe. Nie popełnił. Na mecie zameldował się z niemal sekundą przewagi nad Ludwikiem. Ma chłopak nerwy ze stali. I do tego świetne umiejętności. Pierwsze zwycięstwo na pewno doda mu pewności siebie. Czyżby rosła nowa gwiazda AZS Winter Cup?
Karol Miśkowiec klęczy po swoim przejeździe zakończonym upadkiem. To zdjęcie opowiada historię bez zbędnych słów. Każdy, kto miał szansę na zwycięstwo i zaprzepaścił ją tuż przed metą wie, co czuł zawodnik AGH Kraków.
Adam Krawczyk pokazuje, że ma mocną psychikę. W powtórzonym przejeździe nie popełnia żadnego błędu i pewnie sięga po złoto.
Adam Broekere (UEK Kraków) przez brak ochronnej „szczęki” traci gogle i tym samym przestaje widzieć trasę. Kończy się na szczęście tylko na ominięciu tyczek. Zęby całe.
Łukasz Bury w swoim Winter Cupowym debiucie. Nie zaliczy go do udanych. Czwarta pozycja w gigancie i nieukończony slalom, na pewno nie odzwierciedlają jego możliwości.
Nietęga mina Jakuba Ilewicza. Czyżby wydarzenia z Kluszkowiec miały przekreślić szansę na samochód?
Podczas dekoracji, która była opóźniona ze względu na chwilowy brak prądu, tradycyjnie nagrodzono nie tylko sukcesy indywidualne. W Kluszkowcach dominowały stołeczne uczelnie. W klasyfikacji drużynowej kobiet najlepsze okazały się reprezentantki Akademii Sztuk Pięknych z Warszawy w dwuosobowym składzie: Leszczyńska i Marzec. Punkty na drugie miejsce uzbierały zawodniczki Uniwersytetu Jagiellońskiego, a trzecie były panie z Politechniki Poznańskiej. Największy puchar zawiozą do klubu panowie z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy pokonali reprezentantów Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa i Politechniki Krakowskiej.
Trzy najlepsze slalomistki drugich eliminacji AZS Winter Cup.
Bohaterowie dramatu slalomowego. Szczęśliwe zakończenie dla Adama Krawczyka.
Nie bez echa przeszedł transfer uczelniany legendy kobiecego AZS Winter Cup. Karolina Klimek przyzwyczaiła wszystkich, że szkoły zmienia jak rękawiczki, ale obecna placówka jest prawdziwym hitem. Zawodniczka reprezentuje bowiem Prywatną Wyższą Szkołę Ochrony Środowiska w Radomiu, a dokładnie jej filię – Wydział Zamiejscowy Turystyki i Rekreacji w Zakopanem. W związku z tym nie obyło się bez szydery ze strony chłopaków z AZS-u i nawiązując do słynnego filmu z YouTube’a „stara baba” została okrzyknięta „chytrą babą z Radomia”. Podczas dekoracji Maciej Wolański wręczył zawodniczce jej ulubiony gazowany napój.
Ci którzy nie byli zadowoleni ze swojej postawy nie mają zbyt dużo czasu na zbudowanie formy. Kolejne eliminacje AZS Winter Cup już w najbliższy piątek. 18 stycznia cykl zawita do Zawoi. Można się już zapisywać, do czego zachęcam.
WYNIKI KOBIET – 2. ELIMINACJE AZS WINTER CUP 2012/2013 – KLUSZKOWCE
WYNIKI MĘŻCZYZN – 2. ELIMINACJE AZS WINTER CUP 2012/2013 – KLUSZKOWCE
2 komentarze do “AZS Winter Cup: dzień niespodzianek w Kluszkowcach”
Rewelacyjna relacja. Jak zwykle. Dzięki, Chomiku! Czuję się, jakbym tam była :)
Janek to nie przypadek ani zaskoczenie. Ciężkie treningi się opłaciły i przynoszą teraz efekty ;)