Ostatnie eliminacje tegorocznego cyklu AZS Wintercup zostały rozegrane w piątek w Kluszkowcach. Komplet złotych medali powędrował do Filipa Rzepeckiego (UJ Kraków), który świetnie radził sobie w gigancie, ale do mety w slalomie nie docierał. Tym razem młody zawodnik z Nowego Targu zwyciężył w obu konkurencjach i mógł cieszyć się z podwójnego triumfu. Jak zwykle w wysokiej formie byli Mateusz Habrat (AWF Kraków), Wojciech Szczepanik (AWF Katowice) i Adam Wójtowicz (PŚl Gliwice). U kobiet pierwsze gigantowe zwycięstwo w sezonie odniosła Katarzyna Leszczyńska (ASP Warszawa), a najszybsza w slalomie okazała się Anna Berezik (ATH Bielsko-Biała). Karolina Klimek (AWF Kraków) tym razem bez zwycięstwa – liderka klasyfikacji generalnej w obu konkurencjach musiała się zadowolić medalami z mniej cennych kruszców.
Zawody w Kluszkowcach były jednocześnie akademickimi mistrzostwami Warszawy. Przez najbliższy rok zaszczytne tytuły w obu konkurencjach będą należeć do Katarzyny Leszczyńskiej oraz Ludwika Sierpińskiego (ALK Warszawa). Srebrne i brązowe medale otrzymały jeszcze Katarzyna Iwińska (Politechnika Warszawska) i Karolina Jaracz (Politechnika Warszawska) wśród pań oraz Filip Matejak (Politechnika Warszawska), Aleksander Pobikrowski (Uniwersytet Warszawski) i Piotr Szczelina (Politechnika Warszawska) wśród mężczyzn.
W związku z tym, że był to ważny dzień dla wszystkich warszawiaków to głównie im poświęcona zostanie ta relacja. Pod koniec artykułu zamieściłem natomiast analizę sytuacji przed finałem w AZS Wintercup.
Po trzech tygodniach pięknej, słonecznej pogody, tym razem ściganie odbywało się przy obfitych opadach śniegu. Z ciężkim zadaniem musiała zmierzyć się ekipa przygotowująca stok – przy niemal setce startujących utrzymanie trasy w dobrej kondycji nie jest łatwe. Ale Kluszkowce słyną z mądrego zarządzania. Chyba jedynym mankamentem było zbyt duże rozstawienie bramek na boki w gigancie – nawet czołowi zawodnicy na płaskich odcinkach wyglądali jak ślimaki. W drugim przejeździe spod świeżego śniegu odsłonił się lód i prędkość znacznie wzrosła. Opinię tę potwierdzili sami zainteresowani. Kala Klimek na mecie powiedziała:
Na drugi przejazd wyszedł betonik i były super warunki. Fajnie się jechało. W pierwszym przejeździe było wolno, spokojnie, nic się nie działo, można było patrzeć gdzie robią zdjęcia.
W podobnym charakterze wypowiadał się Ludwik Sierpiński:
Drugi przejazd był szybszy, wyszło twarde – dużo lepsze warunki niż w pierwszym.
Snajper analizuje trasę giganta
Po okresie kombinowania z wyłanianiem mistrza i mistrzyni Warszawy na podstawie sumy punktów z dwóch eliminacji, organizatorzy powrócili do koncepcji sprzed lat i tym razem jeden start decydował o tytule. Moim zdaniem to właściwa decyzja i zmiana zdecydowanie na plus. Mistrzostwa to mistrzostwa. Dwa przejazdy, maksymalna koncentracja, zero kalkulacji. Liczy się tylko najlepszy. It’s now or never! Tak się rozgrywa wszystkie czempionaty i to nadaje dodatkowego smaczku rywalizacji. Nie da się nic nadrobić za tydzień, wywalisz się – trudno – taka specyfika. Większa presja, większe emocje, większy prestiż.
W rywalizacji o mistrzowskie pasy wśród kobiet liczyły się tylko trzy nazwiska. Dwukrotnie na najwyższym stopniu podium stanęła Katarzyna Leszczyńska. W dodatku w gigancie studentka Akademii Sztuk Pięknych pokonała nie tylko koleżanki ze stolicy, ale również wszystkie inne rywalki i tym samym miała podwójny powód do radości. Pozostałe medalistki – Karolina Jaracz i Katarzyna Iwińska podzieliły się sprawiedliwie srebrnymi i brązowymi krążkami. Obie zawodniczki są dopiero na pierwszym roku, więc jest duża szansa, że usłyszymy o nich w przyszłości.
Kasia Leszczyńska po raz pierwszy w sezonie zapracowała na zwycięstwo w gigancie
Karolina Jaracz przygotowuje sprzęt przed startem slalomu
Kasia Iwińska – v-ce mistrzyni Warszawy w slalomie
W stawce panów nie jeden miał apetyt na medal. I nie były to nadzieje płonne, gdyż naprawdę wielu zawodników ze stolicy prezentuje w tym sezonie wysoki poziom. Zacznijmy może od tych, którzy zaprezentowali się poniżej oczekiwań. Kompletnie zawiódł Witold Danecki (SGH Warszawa). Doświadczony alpejczyk świetnie spisywał się w poprzednich eliminacjach, zawsze plasując się w czołówce. Tym razem zanotował dopiero dwudzieste miejsce w gigancie, a slalomu nie ukończył. Do ryzykownej jazdy na ważnych imprezach przyzwyczaił wszystkich Jan Sołtys (Uniwersytet Warszawski). Nie inaczej było i tym razem. Agresywny przejazd giganta zakończył się wizytą poza trasą i upadkiem tuż przed metą. Powtórzył się więc scenariusz znany z ubiegłych lat. Nadzieja uniwersytetu w slalomie nie wystartowała, a na dekoracji można było zauważyć bandaż obwiązany na uszkodzonej nodze zawodnika. Połowiczny sukces odniósł Aleksander Pobikrowski (Uniwersytet Warszawski), zdobywając tytuł v-ce mistrzowski w slalomie. Sztuka ta nie udała mu się w gigancie, gdzie na jednej z końcowych bramek stracił nartę. W zaistniałej sytuacji dwa pierwsze miejsca nie podlegały większej dyskusji. Ludwik Sierpiński wziął, co mu się należało – bardzo pewnie ustrzelił dublet. V-ce mistrzem Warszawy w gigancie został Filip Matejak, a na osłodę dorzucił jeszcze brąz w slalomie. Największą niespodzianką na podium był Piotr Szczelina. Tygodniowy trening przed imprezą zaowocował dwoma bardzo przyzwoitymi przejazdami. Trzynaste miejsce w gigancie wywalczone w Kluszkowcach, które wystarczyło na brąz, to życiowy wynik zawodnika walczącego na ogół o awans do czołowej trzydziestki.
Filip Matejak zapracował na srebrny medal
Nie dał mu rady ani Jan Sołtys…
Wielki sukces Piotra Szczeliny
Ratrak wyrównuje trasę bezpośrednio po gigancie
Oczywiście rywalizacja w klasyfikacji AZS Wintercup na drugi plan zeszła tylko zawodnikom ze stolicy. Dla czołówki w najlepsze toczyła się walka o zwycięstwa dające nadzieję na wygranie samochodu. Nadal nie wiemy jeszcze co to będzie za auto – sponsor trzyma wszystkich w niepewności. Największy krok ku nagrodzie uczynił Filip Rzepecki, który wygrał w obu konkurencjach. Trzecie „oczko” do swojego dorobku dorzuciła Anna Berezik zwyciężając w slalomie. Mamy więc sytuację wręcz wymarzoną – wszystko rozegra się w finale 27. lutego na Harendzie. A szansę na główne trofeum mają aż cztery osoby! Poniżej znajdziecie klasyfikację z wyszczególnioną liczbą pierwszych, drugich i trzecich miejsc.
Serduszka w rankingu są dla ekipy Tauronu – to tak żeby było Wam miło, jak będziecie przeklejać do siebie tabelkę.
1. Ania Berezik | 3 ♥ 3 ♥ 0 |
2. Filip Rzepecki | 3 ♥ 1 ♥ 0 |
3. Karolina Klimek | 2 ♥ 2 ♥ 2 |
4. Mateusz Habrat | 2 ♥ 1 ♥ 0 |
Po jednym zwycięstwie mają jeszcze Wojtek Szczepanik i Kasia Leszczyńska, ale są już bez szans na zdobycie samochodu, nawet gdyby zjedli kilo soli. Matematyki nie da się oszukać.
5. Wojtek Szczepanik | 1 ♥ 2 ♥ 0 |
6. Kasia Leszczyńska | 1 ♥ 1 ♥ 3 |
Jak oceniam szanse tej czwórki? Nie spodziewam się sukcesu „Matsona” w gigancie, a tylko dwa zwycięstwa dają mu iluzoryczne szanse na nagrodę. Mało prawdopodobne wydaje mi się również podwójne zwycięstwo Karoliny – ostatnio ta sztuka udała jej się przed przystąpieniem do rywalizacji Ani Berezik. Nawet jeśli, to jeden triumf Filipa pozbawia ją szans na odbiór kluczyków. Także myślę, że bączki nowym samochodem na parkingu pod stokiem będzie mogła kręcić Ania lub Filip. Ich szanse oceniam po 50%.
Ale nie tylko walką o samochód pasjonują się uczestnicy AZS Wintercup. Najważniejsze będzie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Warto więc przed finałem zajrzeć do tabeli i przeanalizować sytuację. W gigancie kobiet prowadzi Karolina Klimek (440 pkt.), ale szklaną kulę może jej jeszcze wydrzeć Katarzyna Leszczyńska (400 pkt.) lub Anna Berezik, wygrywając w finale (przy trzecim miejscu Karoliny). W slalomie sprawa też nie jest rozstrzygnięta. Prowadzi Karolina (460 pkt.), ale zwycięstwo Ani (340 pkt.) da jej końcowy sukces. Walka o trzecie miejsce rozegra się między Zuzanną Małysą (UP Kraków), Klaudią Górecką (AGH Kraków) i Urszulą Horeczy (AWF Kraków). U mężczyzn sprawa zwycięstwa jest otwarta, a szansę na końcowy triumf w gigancie ma aż czterech zawodników – Adam Wójtowicz (480 pkt.), Mateusz Habrat (455 pkt.), Filip Rzepecki (430 pkt.) i Wojciech Szczepanik (410 pkt.). Możliwości jest wiele, a ponieważ dwa najgorsze wyniki nie są brane pod uwagę, to o wszystkim zadecyduje finał. W slalomie sprawa jest bardziej klarowna. Mateusz (590 pkt.) może jechać w poniedziałek nawet tyłem – regularne wygrane w ciągu sezonu gwarantują mu pierwsze miejsce w generalce. O pozostałe miejsca gwarantujące nagrody powalczą Adam Wójtowicz (480 pkt.) i Jakub Hładowczak (390 pkt.). W przypadku niepowodzenia któregoś z nich, wybitny występ może dać podium Adamowi Krawczykowi (341 pkt.).
Mateusz Habrat zajmując drugie miejsce w slalomie zapewnił sobie zwycięstwo w generalce
Także oprócz wygranej klasyfikacji slalomowej przez Mateusza Habrata nic nie jest pewne. I to jest najwspanialsza sytuacja, jaką można sobie wyobrazić. Finałowe zawody będą więc wyjątkowo ekscytującym wydarzeniem. Myślę, że napięcie w czołówce będzie duże. Każdy niby opowiada, że liczy się głównie dobra zabawa, ale walka toczy się o dużą stawkę. Jedno jest pewne – 27 lutego w Zakopanem będzie ciekawie!
WYNIKI VI ELIMINACJI AZS WINTERCUP W KLUSZKOWCACH – KOBIETY
WYNIKI VI ELIMINACJI AZS WINTERCUP W KLUSZKOWCACH – MĘŻCZYŹNI