Nie ma większych wątpliwości, że szwajcarski team pań w konkurencjach szybkościowych robi potężną furorę podczas mistrzostw świata w Cortinie d’Ampezzo. Po dwóch medalach w supergigancie ponownie dwie Szwajcarki stanęły na podium w zjeździe.
Tym razem najlepsza była Corinne Suter, której udało się wywalczyć złoty medal mistrzostw po raz pierwszy od 32 lat, czyli od zwycięstwa Marii Walliser w Vail. Corinne należała oczywiście do grona ścisłych faworytek, choć sezon obecny na pewno nie toczy się tak, jakby sobie życzyła. Pechowa kontuzja wyeliminowała jednak z zawodów jej główną rywalkę Sofię Goggię, ale konkurencja na własnym podwórku i – jak się okazało – z sąsiedztwa nie pozwalała na spokojny sen. Suter jednak pojechała bardzo mocno, ba wręcz idealnie. Ani na chwilę nie było wątpliwości, że ma pełną kontrolę nad wydarzeniami na trasie. Podobno w piątek na treningu koncentrowała się wyłącznie na dokładnym przeanalizowaniu najszybszej linii i do swojego przejazdu wystąpiła w ciuchach treningowych, a nie w gumie. Chyba się opłaciło, gdyż Szwajcarka zawody zjechała, jak po sznurku. Na miejscu drugim finiszowała dość niepodziewanie przedstawicielka Niemiec Kira Weidle. Pomimo zaledwie 24 lat i jedynie dwóch miejsc na podium alpejskiego Pucharu Świata, Weidle zjechała bardzo dobrze. Przez chwilę wydawało się nawet, że może skutecznie zagrozić liderce, a na mecie zabrakło jej jedynie 0,2 sekundy do sprawienia mega sensacji. Na najniższym stopniu podium stanęła Lara Gut-Behrami, kolejna z wielkich faworytek. Tym razem Lara popełniła jednak poważny błąd w lewym łuku na odcinku zwanym „deltą”. Było to w tym samym miejscu, gdzie Mikaela Shiffrin zaprzepaściła swoje szanse na złoto w supergigancie. Cóż, los bywa przewrotny… Ester Ledecká (moja ulubienica) zameldowała się ponownie (po supergigancie) na miejscu czwartym. To wielki pech dla Czeszki, gdyż mistrzostwa zakończy raczej na pewno bez medalu. I tak skończyły się konkurencje szybkościowe pań na prawdopodobnie najbardziej urodziwej trasie zjazdowej świata.
W niedzielę w szranki staną panowie, a wielkim faworytem, ku uciesze włoskich fanów, jest Dominki Paris, który był najszybszy na treningach. Zobaczymy, czy ponownie ktoś z niemieckiego zespołu i tym razem sprawi niespodziankę.