We wtorek rozegrano kultowe zawody: nocny slalom panów w Schladming. Jak co roku zmagania zawodników obserwowało ponad 50000 ludzi. Jak co roku gospodarze, a w szczególności Marcel Hirscher byli gorąco dopingowani. Jego konkurenci – też jak co roku – musieli w budce startowej wysłuchiwać gwizdów, a to w koncentracji raczej nie pomaga. Taka specyfika tego miejsca, gdzie wokół trasy gromadzi się masa ludzi nie zawsze zainteresowanych narciarstwem. W tym roku, kilku osobników przekroczyło granicę szeroko rozumianego dopingu. Podczas drugiego przejazdu bajecznie atakujący z drugiej pozycji Henrik Kristoffersen został obrzucony śnieżkami. Tak, podczas jazdy. Henrik na mecie oprócz kilku gestów w kierunku publiczności zachował się jak trzeba i przyznał, że Marcel był po prostu tego dnia lepszy o 0,39 sekundy. Niesmak jednak pozostał. Smutne to, że w sporcie takim, jak narciarstwo alpejskie zdarzają się zachowania poniżej krytyki. Niestety, nie są one całkiem nowe. Kiedy Marc Girardelli rywalizował z Alberto Tombą fanatyczni włoscy kibice potrafili rzucać mu kamienie pod narty. Osobiście mam nadzieję, że są i będą to zjawiska odosobnione. Kilku kretynów nie może mieć bowiem wpływu na przebieg rywalizacji. Incydent potępili publicznie wybitni narciarze: Marcel Hirscher, Mikaela Shiffin i Beni Raich. Może ich słowa dadzą kibicom trochę do myślenia.
Sam slalom był ucztą dla oka. Ostatecznie wygrał Marcel Hirscher przed Henrikiem Kristoffersenem i Danielem Yulem. Szwajcar po raz drugi w ciągu zaledwie kilku dni stanął na podium slalomu. Być może rośnie nam kolejny wybitny specjalista od krótkich skrętów?
W Kronplatz, na trasie giganta rywalizowały panie. Było na co popatrzeć. W drugim przejeździe, atakującej z piątej pozycji Fede Brignone udał się przejazd życia. Wszystko wskazywało na to, że Włoszka powtórzy sukces sprzed roku, jednak druga po pierwszym przejeździe Viktoria Rebensburg pojechała jeszcze lepiej obejmując prowadzenie. Najszybsza w pierwszym przejeźdźcie Ragnhild Mowinckel też nie dała jej rady ostatecznie zajmując dość niepodziewanie drugie miejsce. Tym samym grupa pretendentek do medalu igrzysk trochę się powiększyła. Z trasy pierwszego przejazdu wypadła Mikaela Shiffrin udowadniając niedowiarkom, że jednak robotem nie jest.
Cóż, nadchodzi weekend i będziemy znowu śledzić zmagania najlepszych. Tym razem na żywo, w Lenzerheide.