Kolejne legendarne narty w nowej odsłonie. Do tej pory modele firmy Blizzard oznaczone WRC i Nordiki GSR były identyczne, a różniły się tylko szatą graficzną. Od następnego sezonu obie firmy, choć pozostają w jednym konsorcjum, idą osobnymi drogami, choć nadal wykorzystywane rozwiązania są podobne.
Firebird WRC firmy Blizzard będzie różnił się od modelu GSR Nordiki zarówno budową, jak i odrobinę geometrią. WRC są zarówno o milimetr węższe na odcinku pod butem, jak i odrobinkę szersze w dziobach, co powoduje, że ich promień skrętu jest mniejszy, a deski trochę łatwiejsze do jazdy szczególnie podczas inicjowania wiraży. W drewniany rdzeń inżynierowie Blizzarda wbudowali pionowo ustawione, cieniutkie „stringery” wykonane z włókien węglowych. Prawdopodobnie dzięki nim nowe WRC są szalenie dynamiczne i znakomicie trzymają na twardym śniegu. Jednocześnie Firebird WRC to deski skrętne (jak na swoją grupę przeznaczenia) i łatwo jest zainicjować na nich skręty cięte. Deski te najchętniej jeżdżą łukami o dużych promieniach – co oczywiście specjalnym zaskoczeniem nie jest, a w skrętach dają poczucie ogromnej stabilności i pewności. To uczucie jest tak genialne, że aż chce się jechać coraz szybciej. W porównaniu do poprzedniego modelu oraz Nordiki GSR, Blizzardy Firebird WRC wymagają mniej siły, a oferują w zasadzie tę samą pewność i stabilność. Dla oczekujących więcej mocy na odcinku pod butem Blizzard oferuje też wersję ze sportową płytą firmy Marker wyposażoną w tzw. Piston, czyli amortyzator drgań.
Fajne deski, na których amatorskie giganty nie będą straszne.