lara gut-behrami

Co za dzień w Cortinie d’Ampezzo

Mistrzostwa świata wreszcie ruszyły i przyznać trzeba, że zrobiły to z przytupem. Po trzech dniach prób, wyczekiwań, zmian programu itp. itd. wreszcie zobaczyliśmy rywalizację na najwyższym poziomie.

Największą imprezę sezonu otworzyły panie rywalizując w supergigancie. Przyznaję, że ustawienie trasy pań bardzo mi się podobało. Było na niej wszystko: sekcja dla „gliderek”, szybkie i długie łuki do pokonania na krawędziach, sekcja przypominająca gigant. Przy okazji panie jechały dość długo, gdyż ponad minutę i 20 sekund. Takie ustawienie i taka długość trasy mogła wyłonić tylko najlepszą supergigancistkę sezonu, a jest nią Lara Gut-Behrami. Szwajcarka, która ma na w tym sezonie na koncie cztery zwycięstwa APŚ w tej konkurencji z rzędu nie zawiodła. Od startu do mety pojechała odważnie, z pewną dozą ryzyka oraz ogromnym wyczuciem śniegu i trasy. A propos śniegu. Pomimo całkiem niskiej temperatury trasa nie była jakoś mega zmrożona, gdyż wczorajsze opady odcisnęły na niej swoje piętno. Medal srebrny poszedł w ręce kolejnej Szwajcarki Corinne Suter. Zawodniczka ta notowała sporą stratę w górnej części trasy, ale w jej dolnym fragmencie, dzięki swoim niesamowitym umiejętnościom ślizgowym urwała około jednej sekundy i ostatecznie zajęła miejsce drugie. Brązowy medal wywalczyła Mikaela Shiffrin, a to już pewna niespodzianka. Amerykanka w tym sezonie nie startowała w konkurencjach szybkościowych, a na trening supergiganta poświęciła zaledwie kilka dni. Jednak klasa zawodniczki, czucie śniegu i fantastyczna technika pozwoliły jej na wywalczenie medalu. Niezbyt fajne (na mistrzostwach) miejsce czwarte zajęła moja ulubienica Ester Ledecká. Do medalu zabrakło jej kilka setnych sekundy, no ale byłoby to kosztem Shiffrin, więc sami rozumiecie… Obu narciarkom mocno kibicuję. Przez chwilę wydawało się, że na podium stanąć mogą trzy Szwajcarki, gdyż bardzo dobrze przez mniej więcej ¾ trasy jechała też Michelle Gisin. Poważny błąd pozbawił ją jednak szansy na dobry wynik i medal. Ostatecznie miejsce ósme. Taki już jest ten sport. Dobrze, bo poprawnie zjechała swój przejazd Maryna Gąsienica-Daniel robiąc po drodze kilka drobnych błędów (miejsce 27.). Miejmy nadzieję, że start w supergigancie pozwoli jej na pozytywne wejście w atmosferę mistrzostw i w gigancie pojedzie naprawdę wyśmienicie.

Panowie starowali na zupełnie nowej, jeszcze nigdy nie sprawdzonej trasie, której ustawienie było też raczej bardziej zjazdowe niż gigantowe. W górnej części trasy zaraz za przełamaniem, ci którzy zbytnio rozpędzili się na górze wykonywali bardzo długie skoki dochodzące do 50 metrów odległości. W ich konsekwencji nie byli w stanie zmieścić się do kolejnej niebieskiej bramki. Łącznie 21 narciarzy nie ukończyło zawodów! To dość sporo… Najazd na krawędź wymagał niezłej taktyki. Najlepiej z tym trudnym zadaniem poradził sobie Vincent Kriechmayr, który trafił idealnie ze szczytem swojej formy dokładnie na mistrzostwa. Brawurowo, odważnie i pięknie technicznie pojechał też w pewien sposób outsider supergiganta, czyli Alexis Pinturault. Ostatecznie Francuz wywalczył medal brązowy, gdyż na wyżyny swych możliwości wzniósł się reprezentant Niemiec Romed Baumann przegrywając złoto o zaledwie 0,07 sekundy. Kilka lat temu Romed, ze względu na brak znaczących wyników musiał przenieść się z kadry Austrii do Niemiec, aż tu proszę…

Tak zakończył się pierwszy (w zasadzie czwarty) dzień zmagań. W piątek odbędą się jedyne treningi zjazdów (miejmy taka nadzieję), a w weekend będziemy świadkami zmagań właśnie w tej konkurencji. Emocji nie zabraknie.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

nowe narty

Nowości w świecie nart na 2024/2025

Tradycyjnie na początku sezonu rzucamy garść newsów. Z mnogości mniej lub bardziej udanych innowacji technicznych staramy się wybrać te najbardziej wartościowe. Skitouring, freeride, allmountain czy jazda po przygotowanych trasach –

maxx booldożer

Słodkie życie zwykłego instruktora

Osrodek narciarski X gdzieś we Włoszech, grudzień, godzina 6.35. Budzik przeszywa i ogłusza. Za oknem jest jeszcze ciemno. Buty, kask, bidon, rękawiczki – w plecaku. Wkrętarka z zapasową baterią, wiertarka, klucz

braathen

Cały we łzach – po pierwszym gigancie sezonu

Szast-prast, i ani się obejrzeliśmy, jak rozpoczął się kolejny alpejski sezon. Tradycyjnie pierwsze zawody odbywają się w ostatni weekend października w austriackim Sölden, na wymagającej trasie lodowca Rettenbach. Nigdy

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.