Klimat freeski/freeride – święci tryumfy popularności w Polsce. Jeszcze nie tak dawno (np. w 1998 roku) to była zupełna „terra incognita” i tylko w Eurosporcie od czasu, do czasu pokazywano krótkie relacje z zawodów albo teamowych tourów w egzotyczne miejsca.
Z roku na rok było i jest coraz lepiej. W sklepie, na giełdach i portalach aukcyjnych można bez żadnego ciśnienia kupić szerokie narty, dedykowane buty, nie wspominając już o ciuchach i innych akcesoriach potrzebnych do uzyskania pełnego efektu :). Pojawiły się również stosowne media… oczywiście fora dyskusyjne. Kiedy się je baczniej prześledzi i poczyta wypowiedzi użytkowników – nachodzą refleksje i kompleksy. Prezentacje profili riderów – można odnieść słuszne wrażenie, że w naszym kraju pod względem poziomów jest co najmniej bardzo dobrze!
Nie wiem, może się doszukuję nie tam gdzie trzeba – ale na filmach, editach, zdjęciach z naszej polskiej sceny – wszystko wygląda swojsko i mało groźnie…
Na scenie międzynarodowej – jak jest? Wiadomo FWT rządzi… A co lokalnymi scenami, takimi powiedzmy na miarę „naszych możliwości”? Jest taki kraj, ma 5 mln obywateli, powierzchnia +/- jak Polski… Też mają lokalną scenę….
Jak twierdzicie, że poziom jest taki jak wszędzie – czyli co najwyżej OK – to zwrócicie uwagę po jakim „śniegu” jeżdżą i na jakim lądują….
Następnym razem – zobaczymy jak tam jeżdżą dziewczyny ;-)