gąsienica daniel

Dwie panny M.

Czwartek, patrząc z naszego polskiego podwórka, to był „TEN DZIEŃ” mistrzostw świata w narciarstwie alpejskim rozgrywanych w Cortinie d’Ampezzo.

W programie: gigant pań. Pogoda: drut (choć dość ciepło). Trasa: zlodzona. Na starcie: dwie Polki – z numerem 18. Maryna Gąsienica Daniel i 39. Magdalena Łuczak oraz 97 pozostałych zawodniczek. Dzień wielkich emocji.

Zawody otworzyła Szwajcarka Michelle Gisin ładnym, szybkim i płynnym przejazdem. Na mecie wydusiła do kamery:

what a fight.

Później, w wywiadzie pomiędzy przejazdami, wyjaśniła o co jej chodziło. Z powodu panujących temperatur (+4°C na starcie i +10°C na mecie) trasa została bardzo mocno utwardzona. Pomimo, iż profil stoku nie jest jakoś specjalnie trudny (choć ma kilka interesujących przełamań terenu i jedną, bardzo płaską sekcję) właśnie to wyjątkowe utwardzenie sprawiało zawodniczkom najwięcej problemów. Kilka pań popełniło poważne błędy, kilka innych nie dojechało do mety. Inne jeszcze nie poradziły sobie z trasą i zjechały zbyt wolno, aby liczyć się w walce o medale. Do tych drugich (z tych najbardziej znanych) należała Federica Brignone, do tych ostatnich Marta Bassino i Petra Vlhová.

Polki poradziły sobie z pierwszym przejazdem wręcz brawurowo, gdyż Maryna po bardzo ryzykownej jeździe zameldowała się na mecie z siódmym czasem i stratą jedynie 0,57 sekundy. Magda Łuczak zjechała moim zdaniem fantastycznie, weszła bez problemów do finałowej trzydziestki z 25. czasem pierwszego przejazdu. Co więcej, z pań startujących z wyższymi numerami startowymi, tylko jedna (Nuria Pau z Hiszpanii) była od niej szybsza!

Drugi przejazd zapowiadał się wręcz fantastycznie, a poziom adrenaliny (przynajmniej u mnie) powoli wzrastał. Na czele stawki znajdowała się Mikaela Shiffrin. Tuż za nią po fenomenalnej jeździe i ze stratą 0,02 sekundy kolejna Amerykanka Nina O’Brien. Trzecia Lara Gut-Behrami, czwarta Katharina Liensberger, piąta Michelle Gisin, szósta Alice Robinson, siódma Maryna Gąsienica Daniel, ósma Ranhild Mowinckel i dziewiąta Tessa Worley. Stało się jasne – o ile nie nastąpi jakiś kataklizm na trasie – że walka o medale rozegra się wyłącznie pomiędzy tymi zawodniczkami. Pozostałe traciły zbyt wiele. Ciekawa sprawa z Niną O’Brien. Dziewczyna ta przed zawodami trenowała z Petrą Vlhovą, a tajemnicą poliszynela był fakt, że zwykle była szybsza. Dziś okazało się dlaczego.

Wreszcie nadszedł czas na przejazd drugi. Swoje zadanie – moim zdaniem – fenomenalnie wykonała Magda Łuczak, która zjechała bardzo dobrze technicznie i wystarczająco szybko, aby objąć prowadzenie. Wydawało mi się, że jedynie w samej końcówce Polka osłabła fizycznie, gdyż nie była już taka aktywna, jak w górnej części trasy. Nic dziwnego, Magdalena Łuczak ma przecież dopiero 19 lat! Ostatecznie zajęła miejsce dziewiętnaste, a w drugim przejeździe wykręciła 15. czas! No doprawdy czad! Magda wyraźnie dobrze czuła się na fotelu liderki, szczególnie, że posiedziała na nim czas jakiś. Dopiero Francuzka Coralie Frasse Sombet po fantastycznym przejeździe szczególnie w środkowej, płaskiej części trasy uzyskała lepszy czas łączny. Z czternastej pozycji atakowała Ramona Siebenhofer, która w zasadzie jest zawodniczką konkurencji szybkościowych Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak w lodowych warunkach można zjechać gigant z wielkim wyczuciem i leciutko, jak motylek, to powinien odtworzyć sobie ten przejazd. Ostatecznie miejsce piąte. Siebenhofer na dłużej zadomowiła się na czerwonym fotelu liderki.

Drugi przejazd Maryny to walka od startu do mety. Polska zawodniczka popełniła kilka drobnych błędów w górnej części trasy, ale była bardzo szybka. Na płaskim odcinku wycisnęła dwa tak potężne łuki, że aż z zachwytu jęknęła komentująca w studio SRF Tina Weirather (tak było, nie ściemniam). Chwilę potem zdarzyła się przygoda, która kosztowała Gąsienicę Daniel przynajmniej sekundę. Szwajcarscy komentatorzy byli zgodni, ze przejazd Maryny mógł być medalowym, a był „tylko” na szóste miejsce.

Swój przejazd sknociła Gisin. Z furią zaatakowała Alice Robinson, ale wystarczyło jedynie na miejsce czwarte. Katharina Liensberger pomimo krótkiego lecz efektownego bodycarvingu po brawurowej jeździe w drugiej części trasy wyprzedziła jednak Nowozelandkę. Płynnie, bez problemów i co najważniejsze bardzo szybko pojechała Lara Gut-Behrami. Teraz wszystko zależało od postawy Amerykanek. Pytana w przerwie pomiędzy przejazdami Tina Weirather o to czy wierzy, że Nina O’Brien może wtrzymać presję, krótko odpowiedziała – nie. Ekspertka SRF nie pomyliła się, choć przez 9/10 przejazdu Niny wydawało się inaczej. Amerykanka jednak popełniła bardzo poważny błąd tuż przed metą i ostatecznie zajęła dopiero 10. miejsce. Shiffrin pojechała troszeczkę zbyt zachowawczo i przegrała złoto o 0,02 sekundy. Tym samym Lara Gut-Behrami została pierwszą mistrzynią świata w gigancie pochodzącą ze Szwajcarii od czasu wygranej Sonii Nef w St. Anton w 2001 roku. Co więcej, Lara Gut-Behrami przez wiele lat ciągle nie potrafiła znaleźć ustawień do giganta. Zajmowała miejsca w zawodach APŚ w drugiej piętnastce, a pomimo to nie poddawała się. Jak widać z dobrym skutkiem.

Wracając do Maryny Gąsienicy Daniel. Czy mogła stanąć na podium, gdyby nie popełniła tego fatalnego błędu? Nie dowiemy się nigdy, ale moim zdaniem nie. Trzy medalistki zmieściły się w 0,09 sekundy, a to doprawdy niewiele. Szóste miejsce Polki jest i tak wielkim sukcesem, a jej technika oraz zaledwie 26 lat na karku powoduje, że możemy mieć uzasadnione nadzieje na przyszłość. Tym samym ogromne gratulacje dla Maryny i całego jej zespołu – wykonaliście fenomenalną pracę! Słowa uznania należą się też Magdzie Łuczak za wspaniałą i co więcej dość niespodziewaną postawę. Może jeszcze dożyję chwili, że polskie zawodniczki będą regularnie stawać na podiach wielkich zawodów alpejskich. Marzę o tym od czasów sukcesów sióstr Tlałek. Dzięki panny M. – byłyście wspaniałe.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

nowe narty

Nowości w świecie nart na 2024/2025

Tradycyjnie na początku sezonu rzucamy garść newsów. Z mnogości mniej lub bardziej udanych innowacji technicznych staramy się wybrać te najbardziej wartościowe. Skitouring, freeride, allmountain czy jazda po przygotowanych trasach –

maxx booldożer

Słodkie życie zwykłego instruktora

Osrodek narciarski X gdzieś we Włoszech, grudzień, godzina 6.35. Budzik przeszywa i ogłusza. Za oknem jest jeszcze ciemno. Buty, kask, bidon, rękawiczki – w plecaku. Wkrętarka z zapasową baterią, wiertarka, klucz

braathen

Cały we łzach – po pierwszym gigancie sezonu

Szast-prast, i ani się obejrzeliśmy, jak rozpoczął się kolejny alpejski sezon. Tradycyjnie pierwsze zawody odbywają się w ostatni weekend października w austriackim Sölden, na wymagającej trasie lodowca Rettenbach. Nigdy

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.