Ale były emocje! Najpierw mocno pojechała Viktoria Rebensburg, kontrowała Tessa Worley, a później co przejazd – działy się rzeczy wielkie. Presji nie wytrzymała Sara Hector, która wyraźnie okazywała złość na mecie. Za to Lara Gut nie odpuściła i po bardzo solidnym przejeździe wyszła na prowadzenie. Na niezbyt długo jednak! Chwilę potem Tina Weirather była szybsza o łącznie 0,14 sek. Nawet przez chwilę nie spodziewałem się, ze Mikaela Shiffrin może okazać tak zwanego „nerwa”. W istocie, niczym nie wzruszona Amerykanka pokazała bardzo mocne narciarstwo i zdecydowanie objęła prowadzenie. Trochę zadrżałem, kiedy na pierwszym pomiarze czasu okazało się, że Fede Brignone jedzie wolniej, ale Włoszka pojechała na stromym jak przysłowiowy profesor. Spokojnie, acz agresywnie i niesamowicie czysto. Po ściance zegar pokazał prawie sekundę przewagi. Dowiezienie tego do mety było formalnością. W ten sposób Fede Brignone zwyciężyła w Alpejskim Pucharze Świata po raz pierwszy, ale zapewne nie ostatni. Wspaniała postawa.
Nasza Zawodniczka Maryna Gąsienica Daniel wypadła w pierwszym przejeździe – koniec historii.