10 grzechów polskiego narciarstwa

Grzech 4. – trudne przejście z Młodzieżowego Pucharu Polski do zawodów FIS

Wydaje się, że kluczowym momentem w karierze polskiego alpejczyka jest osiągnięcie wieku juniorskiego, czyli rocznikowo 16 lat. Wielu młodych narciarzy napotyka trudności w płynnym przejściu z poziomu Młodzieżowego Pucharu Polski do zawodów FIS. Przejście to wiąże się z dużymi wyzwaniami, takimi jak zwiększone wymagania fizyczne i techniczne, a także rosnące oczekiwania i rywalizacja już nie na krajowym, a na międzynarodowym podwórku, które jest na bardzo wysokim poziomie. Zawodnicy już na starcie profesjonalnej przygody narciarskiej czują się często przeciążeni, co prowadzi do spadku motywacji, a w skrajnych przypadkach do przedwczesnego zakończenia kariery. A tak naprawdę prawdziwa praca, walka z samym sobą i wydatki zaczynają się dopiero teraz. Jak już wcześniej wspominałem, na tym etapie tracimy najwięcej alpejczyków, a dobitnie pokazują to chociażby ostatnie sezony, w których mało Juniorów Młodszych z MPP przechodzi do FIS-u. Po prostu za jakiś czas nie będzie wśród kogo wybierać do Kadr Narodowych. Ewidentnie mamy tu problem, bo nagle z masy dzieci na zawodach ligowych pozostaje garstka, a na polskich zawodach FIS w skrajnych przypadkach, jak np. 26 stycznia 2024 roku w Szczawnicy, startuje 15 zawodniczek w tym sześć Polek. To chyba nie najlepiej świadczy o kraju, w którym amatorsko na nartach jeździ podobno ponad 4 miliony ludzi i wydawałoby się, że idzie za tym duża liczba zawodników. Niestety tak nie jest, ale też nie ma się co dziwić, że w tym przełomowym momencie tracimy alpejczyków. Przecież budżet rodziców w większości przypadków też ma jakiś limit, do tego już na serio trzeba zdecydować się, czy obieram karierę profesjonalnego sportowca, czy stawiam na edukację, a to nie są łatwe wybory. Oczywiście zdarzają się przypadki, które potrafią łączyć obie materie, dobrym przykładem jest chociażby Magdalena Łuczak, ale nadal jest to mniejszość, bo takie życie wymaga dużej samodyscypliny. Trenowanie na tym poziomie wiąże się z codziennym zaangażowaniem, wolą walki i świadomością, że mimo wielu wyrzeczeń nadal chcę to robić. W tym miejscu pojawia się zasadnicze pytanie, co PZN może zrobić, aby zapobiec traceniu alpejczyków. Jednym z rozwiązań jest sprawne działanie Szkół Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku i Zakopanem oraz funkcjonujących przy nich Kadr Narodowych Juniorów, ale o tym będzie więcej w kolejnym punkcie. Ważne jest także nakreślenie konkretnej ścieżki rozwoju zawodników, którzy zakończyli ściganie w MPP i na poważnie myślą o tym sporcie, a w nieodległej przyszłości chcieliby dostać się do Kadry Narodowej. Dlatego też wszelkie wytyczne powinny być ogólnodostępne, transparentne, zrozumiałe i możliwe do spełnienia. Ponadto nawet symboliczne wsparcie finansowe lub treningowe większej grupy juniorów może spowodować, że nie będą kończyć kariery od razu po MPP, tylko postanowią walczyć dalej. Istotną kwestią jest również pomaganie kadrowiczom w otrzymywaniu stypendiów, pozyskiwaniu sponsorów albo np. w dostawaniu etatów w Wojsku Polskim, gdyż zawodnicy powinni mieć możliwość utrzymania się z tego sportu. W tym kontekście status kadrowicza na pewno może pomóc w pozyskaniu państwowych i prywatnych środków. Niestety samo bezpłatne szkolenie może okazać się niewystarczające, bo przecież za coś trzeba żyć, nie mówiąc już o czasie po karierze sportowej. Dlatego warto także zachęcać byłych już zawodników do pozostania przy narciarstwie i umożliwić im łatwiejsze rozwijanie się na ścieżce trenerskiej, aby budować szerokie zaplecze szkoleniowców ze sportową przeszłością, którzy przekażą zdobytą wiedzę młodszym kolegom po fachu.

Stanowisko Filipa Rzepeckiego, dyrektora sportowego PZN:

To są trudne decyzje życiowe, bo nie każdy jest takim „świrem”, żeby rzucać na szali karierę naukową, czy studia itp. na rzecz sportu, który nie jest najlepiej opłacanym sportem we wszechświecie. Poza tym nie mamy tradycji wielkich sukcesów w tym sporcie i niech to się zmienia za sprawą Maryny, Magda czy kogokolwiek innego w najbliższym czasie. Nie jesteśmy Francją czy Włochami z tradycjami zdobywania najwyższych pozycji w tym sporcie. Taka jest prawda i trzeba to próbować zmienić. Kiedy dochodzi moment liceum czy przejścia z liceum na studia, rodzice stają przed dylematem. Jeżeli zawodnicy nie są w kadrze, to dokładają do tego dużo pieniędzy, a przyszłość jest niepewna bądź bardzo mało świetlana. I na tym etapie dużo osób rezygnuje z tego sportu albo po prostu same finanse mogą być problemem w dalszym kontynuowaniu kariery. Moim zdaniem, jeżeli przyszłyby gigantyczne sukcesy, na miarę medali igrzysk olimpijskich, to łatwiej byłoby przekonać rodziców, że jesteśmy w stanie zrobić te wyniki i popchnąć dzieci o ten jeden krok dalej do Pucharu Europy, a później o drugi krok do Pucharu Świata. Na ten moment dużo rodziców nie wierzy w to, że to jest w ogóle możliwe. Jesteśmy opóźnieni względem państw alpejskich i trzeba liczyć, że jak Polak jest trzeciorocznym zawodnikiem w FIS-ie, to jest tak, jakby był pierwszorocznym w Austrii, Francji czy Włoszech. Chciałoby się, żebyśmy mieli wyniki w młodym wieku, ale tu musimy wrócić do tego, co ci zwodnicy robili, jak byli dziećmi i jak trenowali. Pytanie, co zrobić, żeby więcej zawodników przechodziło do FIS-u, jest kluczowym pytaniem, tylko to jest szereg rzeczy, które trzeba zrobić. światowe sukcesy na pewno by pomogły, ale to jest ciężka, wieloletnia praca. Uświadamianie, zmieniania mentalu, nastawienia i niestety walczenia z rozjeżdżającymi się planami między tym, co powinno się zrobić, a tym, co niektórzy robią budując alpejczyków. Moim zdaniem, im niżej schodzimy w piramidzie kadr PZN, to powinniśmy próbować obejmować wsparciem jak najszerszą grupę zawodników. Wolałbym wyłapywać zawodników po MPP i sprawiać, aby szli naszymi szczeblami rozwoju, co nie oznacza, że zawodnicy nietrenujący z kadrą nie osiągną w przyszłości dużego sukcesu. Niektóre państwa są bezwzględne, ale to dlatego, że mają bogactwo zawodników i mogą sobie na to pozwolić. A ja chcę spróbować wprowadzić profesjonalizm od samego dołu działań PZN-u i aby alpejczycy pięli się w kadrach według pewnego schematu, ale bez skreślania ich od razu, kiedy nie wypełnią trudniejszego limitu.

***

Niniejszy tekst jest czwartym z cyklu „10 grzechów polskiego narciarstwa”, który publikujemy w odcinkach. Co tydzień w poniedziałek Tytus przedstawia jeden z problemów, a do każdego odnosi się dyrektor sportowy ds. narciarstwa alpejskiego, czyli Filip Rzepecki. Wypatrujcie diabelskich grafik, symbolizujących grzeszne meandry polskiego narciarstwa.

Zobacz wszystkie artykuły Tytusa Olszewskiego z cyklu „10 grzechów polskiego narciarstwa”.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

katarzyna ostrowska

CARV 2 – jak zmienił się ten gadżet?

Wiosną miałam okazję przetestować CARV – innowacyjny produkt, który analizuje technikę jazdy narciarza w czasie rzeczywistym. Artykuł o tym, jak przebiegały testy, jakie możliwości daje to „inteligentne” urządzenie oraz co możemy

10 grzechów polskiego narciarstwa

Grzech 2. – komercjalizacja klubów narciarskich

Jeżdżąc po polskich zawodach mogłoby się wydawać, że nie mamy co narzekać na napływ nowych zawodników w przyszłości. Frekwencja uczestników rośnie, a niektóre klub przyjeżdżają wręcz autobusami pełnymi dzieci, które później z większym

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.