Od dłuższego czasu Mistrzostwa Polski w narciarstwie alpejskim tracą na prestiżu. Czołowi polscy zawodnicy, tacy jak Maryna Gąsienica-Daniel, Magdalena Łuczak, Michał Jasiczek czy Piotr Habdas, często rezygnują z udziału, tłumacząc to niepasującymi terminami, które kolidują z ich zagranicznymi startami. Brak obecności najlepszych zawodników negatywnie wpływa na zainteresowanie zarówno mediów, jak i kibiców. To również istotny problem dla młodszych zawodników, którzy widzą w tych sportowcach wzory do naśladowania. Wiele młodych talentów marzy, by móc stanąć na starcie np. z Maryną, porównać się na trasie, porozmawiać z nią czy choćby przybić piątkę. Takie spotkania budują motywację, dając młodym zawodnikom cel i dowód, że sukces na międzynarodowej arenie jest możliwy nawet, jeśli pochodzą z Polski. Aby podnieść prestiż tych zawodów, kluczowe jest znalezienie terminu, który będzie odpowiadał zarówno najlepszym polskim zawodnikom, jak i uwzględniał warunki pogodowe w Polsce. Ostatnie zimy były kapryśne, dlatego organizowanie mistrzostw w grudniu czy na przełomie marca i kwietnia wiąże się z dużym ryzykiem. Termin Mistrzostw Polski od dawna budzi kontrowersje w środowisku trenerskim. Byłem świadkiem gorącej debaty na ten temat podczas spotkania trenerów z przedstawicielami PZN w Szczawnicy w 2023 roku – atmosfera była daleka od sprzyjającej współpracy. Kolejną istotną kwestią jest wybór trasy. Ta powinna być wymagająca, godna rangi Mistrzostw Polski. Trasa Palenica 1 w Szczawnicy wydaje się idealnym miejscem, choć w ubiegłym sezonie problemy sprawił brak śniegu i nietraktowanie jej priorytetowo. To jednak nie jedyna możliwość, bo jest jeszcze chociażby trasa 5 na Jaworzynie Krynickiej czy trasa FIS na Skrzycznem. Warto także utrzymywać dobre relacje z innymi federacjami, np. słowacką czy czeską, co mogłoby zaowocować zaproszeniem do rywalizacji dobrych zawodników z zagranicy. Ich obecność podniosłaby poziom zawodów, a także umożliwiłaby „zjechanie lepszych FIS-punktów” dzięki niższemu dodatkowi. W przeszłości udawało się organizować zawody z udziałem całej polskiej czołówki oraz uznanych narciarzy z zagranicy – to dowód, że odpowiednia organizacja jest możliwa. Tego rodzaju zmiany mogłyby znacząco podnieść rangę Mistrzostw Polski i przywrócić im należny prestiż, co może przyczyniłoby się do wzrostu zainteresowania narciarstwem alpejskim wśród kibiców sportowych oraz przyciągnięcia większej ilości sponsorów.
Stanowisko Filipa Rzepeckiego, dyrektora sportowego PZN:
Dużym problemem Mistrzostw Polski jest geografia, jeżeli moglibyśmy spróbować przenieść je do Włoch, to na pewno cieszyłyby się większym zainteresowaniem środowiska narciarskiego. Termin MP jest wypadkową wielu problemów, zarówno kalendarza Pucharu Świata, Mistrzostw Świata, czy tego, co robią poszczególni kadrowicze. Do tego dochodzą problemy z zimą, bo jeżeli mielibyśmy pewność warunków, aby rozegrać je po finałach PŚ, to byłoby idealnie dla wszystkich. Natomiast my nie mamy takiego luksusu i nie możemy planować zawodów na początek kwietnia. I tu rok rocznie powtarza się problem, jak sprowadzić najlepszych polskich zawodników na własne mistrzostwa kraju. Kilka środkowo-wschodnich nacji, np. Litwini czy Łotysze, robią swoje mistrzostwa na włoskim Kronplatzu. I wszystko super, są też dobrzy zawodnicy z zza granicy, ale nagle okazuje się, że ci najlepsi z kraju startują z pierwszymi numerami, a reszta ląduje np. z numerem 100 i jak to nazwać sprawiedliwymi mistrzostwami. Potem, jeżeli ktoś otworzy wyniki takich zawodów i zobaczy np., że pierwszy Polak jest dopiero dziesiąty, to nie wygląda to zbyt dobrze i nie świadczy najlepiej o naszym narciarstwie. Nie wspominając już o kwestiach logistycznych takich zawodów i kosztów dla zawodników. W tym sezonie MP w slalomie i slalomie gigancie odbędą się tuż po Mistrzostwach Świata w Saalbach, a przed Pucharem Świata w Sestriere, czyli 18 oraz 19 lutego w Szczawnicy i liczymy na obecność naszych najlepszych reprezentantów, którzy będą miejmy nadzieję w szczytowej formie. Zaplanowane są także MP w supergigancie przy okazji Mistrzostw Polski Juniorów, które odbędą się między 18 a 20 marca w Krynicy-Zdroju. W kontekście zapraszania dobrych zawodników za granicy na nasze zawody, zorganizowałem spotkanie z przedstawicielami czeskiego i słowackiego związku, aby ustalić wspólny kalendarz dla naszych trzech państw. Udało nam się w miarę tak go ułożyć, że zawody nie zazębiają się i można dobrze zaplanować starty pod względem logistycznym, a praktycznie w każdym tygodniu można gdzieś wystartować. Nie mówię, że od razu na nasze mistrzostwa zaczną przyjeżdżać dobrzy Austriacy czy Szwajcarzy, ale jakieś ruchy zostały poczynione i już w obrębie trzech państw sąsiadujących ze sobą możemy wypracować dobry dodatek do zawodów. To są moim zdaniem małe kroczki, ale jeśli znajdę odpowiednie rozwiązania, to chciałbym wprowadzać większe zmiany.
***
Niniejszy tekst jest dziewiątym z cyklu „10 grzechów polskiego narciarstwa”, który publikujemy w odcinkach. Co tydzień w poniedziałek Tytus przedstawia jeden z problemów, a do każdego odnosi się dyrektor sportowy ds. narciarstwa alpejskiego, czyli Filip Rzepecki. Wypatrujcie diabelskich grafik, symbolizujących grzeszne meandry polskiego narciarstwa.
Zobacz wszystkie artykuły Tytusa Olszewskiego z cyklu „10 grzechów polskiego narciarstwa”.
2 komentarze do “Grzech 9. – prestiż mistrzostw Polski w narciarstwie alpejskim”
Panie Filipie, na wstępie podkreślam iż jesteśmy Polakami i mieszkamy w Polsce – takie jest Nasze położenie geograficzne. Mamy obowiązek organizowania zawodów Mistrzostw Polski w Polsce. Zawodnicy mają obowiązek startu w MP. Jednak nasze środowisko robi co chce a związek na to pozwala. Nie mamy na razie zawodników, którzy liczą się w Pucharze Świata. Termin MP wielokrotnie był przedstawiany przez trenerów ale związek to lekceważy. Pan „piwko” i Pani „winko” bo tak ich nazwę, pokazują Panu co ma Pan robić i jak. Gdzie jest plan rozwoju narciarstwa alpejskiego, który złożył Pan w konkursie? Nie ma go…..
Zajmujemy się seniorami a rozbijamy juniorów. Dla młodzika i juniora młodszego nie mamy planu. Regulaminy stworzone przez związek łamane są przez Was samych.
Dom buduje się od fundamentów a nie od dachu!
Gdzie Pan był (i inni związkowi pozoranci) gdy było otwarcie OOM?
W zeszłym roku na Mistrzostwach Polski nawet Prezes Małysz nie przyjechał. Był wybitnym i lubianym sportowcem a stał się celebrytą jeżdżącym po centrach handlowych z samochodem-skocznią.
Pan minister podsumował Was jednym słowem „amatorzy” .
Organizujemy zawody FIS w Polsce i przyjeżdża garstka polskich zawodników. Pozwalacie na to!
Planujecie Super Gigant w Krynicy na łączce, na której ja bym dzisiaj zjechal i pewnie w „10” bym był.
Mistrzostwa Polski na Słowacji ? Czyli Ministerstwo wyrzuca pieniadze na obiekty w Polsce? A może PZN ma wygwizdane na Ministerstwo?
Nie chce mi się więcej pisać……..
Pozdrawiam
Wygląda na to, że nikt nie jest zainteresowany propagowaniem dyscyplin w konkurencjach alpejskich poza klubami i rodzicami (rodzinami?) zawodników. Ani PZN ani właściciele obiektów (tras i wyciągów), ani władze lokalne. Szczyrk, Zakopane nie przykładają od lat żadnej wagi do mistrzostw Polski, Pucharu Beskidów, Memoriału B.Czecha i H.Marusarzówny. Te zawody w oglądzie publicznym w ogóle nie istnieją. Jak otwiera się nowy ciucholand to na każdym słupie, w każdej witrynie sklepowej wiszą ogłoszenia i plakaty informujące gdzie i kiedy można się udać.
To naprawdę niewiele kosztuje. Jak są wybory to można dostać oczopląsu od banerów i plakatów, a jak zawody rangi Mistrzostw Polski to trudno się dowiedzieć gdzie i o której. Ale żeby zapraszać ludzi to trzeba mieć przygotowane miejsce, zorganizowaną widownię, nagłośnienie, konferansjera, telebimy itp,itd. Tego wszystkiego nie ma, nic nie ma. Wygląda na to że nikt niechce się promować. Może to wina zbyt słabego towaru? Więc nie ma się co dziwić brakiem zainteresowania które zwykle zaczyna się od dobrej informaci i reklamy.
Na tle samorządów dobrze wypada jedynie Krynica, która rzeczywiście urasta do rangi zimowej stolicy Polski i tyle.