Dziś po południu FIS ogłosił odwołanie zaplanowanych na najbliższy weekend kobiecych zawodów w Åre. Tym samym, dalszego ścigania w APŚ (wśród kobiet) już w tym sezonie nie zobaczymy.
Nic się nie zmieni, jeśli chodzi o rozstrzygnięcia w konkurencjach, w których do przetasowań w czołówce mogło jeszcze dojść. Jeśli ktoś czekał na ponowne występy Mikaeli Shiffrin, to nie tym razem. Trzeba będzie poczekać do kolejnego sezonu. Scenariusz staje się taki, jakiego zapewne nikt z nas wolałby dalej nie czytać. Co chwilę jesteśmy bombardowani nowymi, co gorsze, mało optymistycznymi wiadomościami. Wydawało się jeszcze przed kilkoma dniami, że Skandynawia jest w miarę bezpiecznym miejscem na dokończenie rywalizacji w APŚ. Przyznaję się, też tak uważałem.
Dziś, będąc w zgodzie z decyzjami szwedzkiej Agencji Zdrowia Publicznego, FIS podjął decyzję o odwołaniu najbliższych zawodów i tym samym zakończeniu kobiecej rywalizacji w APŚ.
Ostatnie zawody kobiet w tym sezonie zostały rozegrane w końcówce lutego we włoskim La Thuile. I to też nie w pełni. Miał się odbyć tam i supergigant i kombinacja. Te drugie zostały odwołane. Z resztą tak jak kolejne, w ostatni weekend w niemieckim Ofterschwang. I teraz jeszcze Åre. Chyba nie ma co pisać, jaka jest tego przyczyna. Co za tym idzie, wyniki z końca lutego, nie tracą nic na swojej aktualności. Zdobywczynią dużej Kryształowej Kuli oraz małej, za slalom gigant, zostaje Federica Brignone W klasyfikacji slalomu wygrywa Petra Vlhová, małe Kryształowe Kule za konkurencje szybkościowe (zjazd i supergigant) trafiają do Corinne Suter.
Po dzisiejszych decyzjach, raczej nie ma się co łudzić, że dojdzie jeszcze do jakichś zmian w poszczególnych tabelach wśród panów. Oficjalnie jeszcze nie ma informacji o odwołaniu zawodów w Kranjskiej Gorze, ale raczej mało prawdopodobne jest, żeby zaplanowany na sobotę i niedzielę gigant i slalom się odbył. Chciałbym się mylić. Chciałbym, żeby to co się dzieje w ostatnim czasie, było tylko złym snem, z którego wszyscy się szybko wybudzimy.
Końcowe podsumowanie tegorocznego sezonu zapewne też będzie. Ale, bez różnicy, kto o takie się pokusi, nie będzie ono takie, do jakiego się szykowaliśmy jeszcze całkiem niedawno.