ISPO tym różni się od targów w Kielcach, że wykracza poza utarte schematy. Każdego roku wystawcy starają się przyciągnąć uwagę odwiedzających wyszukanym designem, grą świateł i ekspozycją stylizowaną np. na dom duchów czy warsztat motocyklowy. Od lat prym w tym temacie wiedzie firma K2. Jeśli ktoś był kilka razy na targach w Monachium, to na pewno zastanawia się jak tym razem będzie wyglądało stoisko tego amerykańskiego producenta. W 2009 roku odwiedzający ekspozycję K2 mogli poczuć się jak na campingu. Na grillu piekły się kiełbaski, z głośników sączyły się kawałki Creedence Clearwater Revival, a pani bufetowa wydawała hot-dogi wszystkim chętnym. Czad!
Równie imponująco wyglądało stoisko firmy Ride produkującej snowboardy. Ekspozycja przypominała dom duchów z wesołego miasteczka, było głośno, strasznie i kolorowo. Dzięki temu zawsze do wejścia ustawiała się kolejka. Przemyślany marketing działa cuda.
Jako trzeci pod względem atrakcyjności zaprezentował się Colmar. Stoisko tego producenta stylizowane było na rockową scenę, a poszczególni muzycy ubrani w odzież narciarską. Pewnym utrudnieniem była restrykcyjna weryfikacja osób, które mogły fotografować ekspozycję, ale po zapewnieniach, że nie pracuję dla Chińczyków i nie chcę skopiować wzorów ubrań dostałem pozwolenie.
Do stoisk, które wyróżniały się z pozostałych zaliczyłbym jeszcze Uvexa, do którego wzrok przyciągała rajdowa maszyna opatrzona logo Red Bulla.
Ciekawie prezentował się również Elan z wybiegiem, na którym co jakiś czas modelki prezentowały nową kolekcję nart dla kobiet przyciągając tłumy widzów. Osobnym rozdziałem jest hala ISPO Vision, na której prawie wszystkie stoiska urządzone są w niekonwencjonalny sposób. Niestety wielu z nich nie można fotografować. Miejmy nadzieję, że kryzys finansowy szybko się skończy i stoiska w kolejnych latach będą jeszcze bardziej atrakcyjne.