Tak, to zwycięstwo należało się Marcelowi Hirscherowi, jak przysłowiowemu psu przysłowiowa kość. Pierwsze złoto mistrzostw świata dla najlepszego narciarza ostatniej dekady. Tak, tak, Marcel zdobył tytuł mistrzowski w gigancie po raz pierwszy w karierze, a przecież nawygrywał się w APŚ jak mało kto (pięciokrotne zdobycie wielkiej kuli APŚ w to wliczając). Dziś na trudnej i bardzo szybko ustawionej trasie wywalczył nieznaczną przewagę w pierwszym przejeździe nad swoim kolegą z drużyny Philippem Schörghoferem, Alexisem Pinturault i Mattem Olsonem. Dziesiąty na mecie Filip Zubcic tracił do prowadzącego zaledwie 0,97 sekundy. W czołówce było ciasno jak nigdy. W trakcie drugiego przejazdu zaczął lekko prószyć śnieg i pogorszyła się widoczność. Za to widowisko nie straciło nic na atrakcyjności. Fantastycznie pojechał Felix Neureuther atakujący z odległej pozycji. Niewiele gorszy był Steve Missilier. My czekaliśmy jednak na finałową dziesiątkę. Jako pierwszy wysoko poprzeczkę zawiesił Leif Kristian Haugen atakujący z siódmego miejsca. Chwilę potem pokonał go fantastycznie i odważnie jadący Roland Leitinger, któremu wyszedł przejazd życia (najlepszy czas drugiego przejazdu). Żaden z następnych panów w osobach: Kristoffersena, Olssona, Pinturault i Schörghofera nie potrafił przeskoczyć Austriaka i Norwega w klasyfikacji. Wreszcie na starcie pozostał tylko Marcel Hirscher. Za wyjątkiem samego początku, nie pojechał w brawurowym znanym z APŚ stylu, ale do pracy podszedł metodycznie i solidnie. Ostatecznie wykręcił szósty czas przejazdu, ale to wystarczyło do złota. Wszyscy trzej medaliści cieszyli się na mecie, jak dzieci, a główny bohater wyglądał na bardzo wzruszonego.
Dziś w obrębie mety doszło jeszcze do pewnego incydentu. Jeden z samolotów szwajcarskiego zespołu akrobatycznego umilającego widzom czas w trakcie oczekiwania na drugi przejazd niefortunnie przeciął kabel kamery filmującej trasę z powietrza. Duża część kamery i statywu spadła na wybieg za metą. aż strach pomyśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdyby samolot też się roztrzaskał. Policja szwajcarska prowadzi śledztwo, a organizatorzy mieli naprawdę sporo szczęścia.
Jutro slalom pań. Faworytki to oczywiście Mikaela Shiffrin, Veronika, Zuzulova-Velez, Wendy Holdener, ale zamieszać może też Frida Hasdotter, Nina Loeseth i być może Sarka Strahova, która znana jest z wyjątkowych przejazdów na wielkich imprezach. Emocji nie zabraknie.