kriechmayr

Kłopoty organizacyjne

Narciarki alpejskie spędziły sześć dni w uroczym Val d’Isere i nie ścigały się ani razu. Owszem pojechały trening zjazdu i to było wszystko… Śnieg i zawierucha nie pozwoliły na rozegranie nawet jednej konkurencji. Z takiego obrotu sprawy zadowolona mogła być tylko jedna – Mikaela Shiffrin, która po bardzo słabym wyniku w Courchevel postanowiła odpuścić starty w Val d’Isere. Bywalcy narciarskiego światka donoszą, że stery koordynacji treningów i zawodów ponownie przejęła mama zawodniczki Eileen Shiffrin zaniepokojona kryzysem swojej córki. Znając żelazną mamę, taryfy ulgowej z powodu świąt raczej nie będzie…

Panowie mieli trochę więcej szczęścia, gdyż w Gröden/Val Gardenie przynajmniej rozegrano supergigant. Co prawda na raty, ale zawsze. Podnosząca się mgła i przeciągające od czasu do czasu chmury wymuszały na organizatorach częste przerwy. Najdłuższa z nich trwała trochę ponad 40 minut. Ostatecznie tę dość dziwną rywalizację na swoje konto rozstrzygnął Vincent Kriechmayr (AUT) wyprzedzając Kjetila Jansruda (NOR) i Thomasa Dressena (GER). Po zjechaniu 48 zawodników zdecydowano się zakończyć zawody ze względu na coraz gorsze warunki.

Organizatorzy niedzielnego giganta w Alta Badia zrobili wszystko, żeby zawody się odbyły. Dosłownie do ostatniej chwili polewano stok wodą, żeby utwardzić padający w nocy śnieg. Obniżono też start. Zawody ruszyły punktualnie, ale stan trasy pozostawiał wiele do życzenia. Nierówna lodowa skorupa stawiała przed zawodnikami ogromne wyzwanie. Mnie przypomniał się gigant z igrzysk olimpijskich w Innsbrucku w 1976 roku ustawiony na piekielnie stromym stoku w Axamer Lizum. Ze względu na nachylenie trasa ubita została nartami przez kilkuset żołnierzy. Było tak nierówno, że zawodnicy wyjeżdżali z trasy, gdyż nie wytrzymywały im nogi. Współcześni gladiatorzy przygotowani są znacznie lepiej, ale i oni mieli nie lada kłopoty z utrzymaniem nart w skrętach. W przejeździe drugim było jeszcze gorzej, gdyż Gran Risa w górnej części nie pozwala na ustawienie dwóch gigantów obok siebie, więc linia przejazdu przebiegała częściowo przez dziurę z pierwszego. Wielu miało bardzo poważne problemy i moim zdaniem od początku pachniało kontuzją. Przydarzyła się ona niestety wielkiemu talentowi w osobie Marco Odermatta ze Szwjacarii. Atakującemu z drugiej pozycji Marco na jednej z pierwszych bramek przytrzymało nartę, a kolano wygięło się dość nienaturalnie. Pomimo to zawodnik zakończył przejazd (próbując nadrobić starty w dolnej części trasy) i zajął ostatecznie piąte miejsce. Na mecie zwalił się w śnieg i trzymał za kolano. Metę opuścił kuśtykając.

Fenomenalnie przejazd drugi pojechał Cyprien Sarrazin awansując o 20 miejsc na pozycję drugą. Po dwóch solidnych przejazdach miejsce trzecie zajął Žan Kranjec. Zwycięzcą tej mega trudnej rywalizacji został jednak Henrik Kristoffersen, który skutecznie i brawurowo zaatakował z szóstej pozycji.

Alta Badia to także zawody w poniedziałek i to w ulubionym przez bardzo wielu widzów gigancie równoległym. Tym razem trasa była znacznie bardziej gładka, a zwycięzcą został po raz pierwszy w swej karierze Rasmus Windingstad, który po kolei pokonywał wielkich faworytów z Henrikiem Kristoffersenem na czele. W finale przegrał z nim Stefan Luitz zajmując ostatecznie drugie miejsce. Mały finał na swoją korzyść rozegrał Roland Leitinger i stanął na trzecim miejscu podium APŚ (też po raz pierwszy w karierze).

Weekend w Południowym Tyrolu zupełnie nie udał się Szwajcarom, gdyż kontuzja Odermatta jest poważna. Marko urwał sobie łąkotkę, jest już po zabiegu i nie wiadomo, jak długo będzie musiał pauzować. W trakcie supergiganta o tyczkę zawadził Beat Feuz i ma złamaną kość promienistą dłoni, ale do Bormio pojedzie i zapewne wystartuje z gipsem. Podczas giganta równoległego spektakularnie, gdyż na progu upadł Gino Caviezel, który ma mocno stłuczone kolano oraz kość piszczelową i też będzie musiał czas jakiś pauzować. Jak pech to pech…

O dużym szczęściu może mówić Filip Zubčić. Przecinając linię mety przejazdu drugiego w niedzielę o włos minął się z niefrasobliwym sędzią, który postanowił przespacerować się z jednej strony mety na drugą. Poleciało kilka mocnych słów.

Wesołych świąt Bożego Narodzenia życzę, po świętach jeszcze przed Nowym Rokiem zapraszam do oglądania zawodów w Bormio i Lienzu.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

azs winter cup

AZS WC: „Topór” z wymarzonym medalem

Magdalena Bańdo (UŚ Katowice) i Juliusz Mitan (AGH Kraków) zdominowali rywalizację w ostatnich eliminacjach Akademickiego Pucharu Polski, wygrywając w obu konkurencjach. Wydarzeniem dnia był pierwszy, upragniony medal wywalczony

crazy canucks

Crazy Canucks łamią system narciarstwa alpejskiego

Jest styczeń. Dookoła rozpościera się przepiękna panorama szwajcarskich Alp. Co kilkadziesiąt minut kolej torowa Jungfraubahn przejeżdża przez Wengen, nad którym unosi się najdłuższa trasa zjazdowa alpejskiego Pucharu Świata. To miejsce

10 grzechów polskiego narciarstwa

Grzech 10. – reprezentowanie Polski na imprezach głównych

Ostatnią kwestią na mojej liście są powołania na imprezy główne, które wywołują zainteresowanie przed mistrzostwami świata juniorów i seniorów czy igrzyskami olimpijskimi. Dla wielu, jak nie wszystkich zawodników, zakwalifikowanie się na takie zawody i możliwość

azs winter cup

Gadające Głowy – AZS Winter Cup #4 Jurgów

Na starcie jakieś stwory z „Ulicy Sezamkowej”, w drugim przejeździe „Puszek” i Kuba Okniński – co się dzieje!? Debiutujący w AZS Winter Cup Bartek Sanetra opowiada, że wszystko się może zdarzyć (wielkie

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.