We czwartek po południu, na dwa dni przed inauguracją alpejskiego sezonu 2018/19 odbyła się tradycyjnie konferencja prasowa zawodników jeżdżących na sprzęcie firmy Head. Wydarzenie to prowadzone było przez ex-zjazdowca z Lichtensteinu Marco Büchela. Człowiek ten w sposób często dowcipny i bezpretensjonalny przepytywał swoje koleżanki kolegów po fachu. Zanim jednak zaprezentowano zawodników, na kilka pytań odpowiedzieć musiał przedstawiciel zarządu pan Klaus Holter i szef programu zawodniczego Rainer Salzgeber. Nie będziemy przytaczać pytań, które zadawał Marco, gdyż powtarzały się one dość często i dotyczyły okresu przygotowawczego. Nasz materiał, wzorem roku poprzedniego to wypowiedzi gwiazd sportu. Mamy nadzieję, że te odpryski z konferencji Head’a będą wam się podobały.
Klaus Holter:
Miniony sezon był najlepszym pod względem sportowym, ale także handlowym w historii firmy. Nigdy jeszcze nie wypracowaliśmy takiego wyniku w dziale narciarstwa alpejskiego. Ze względu na bardzo dużą liczbę światowej klasy zawodników w naszym zespole mamy częste i dobre relacje z władzami FIS. Wspieramy pomysł ograniczenia liczby startujących w zawodach alpejskiego Pucharu Świata. Z jednej strony uatrakcyjni to przebieg zawodów dla telewizji, a z drugiej uaktywni puchary kontynentalne, gdyż więcej dobrych narciarzy będzie w nich startować.
Rainer Salzgeber:
16 medali igrzysk w tym trzy złote. 78 razy na podium PŚ w tym 26 razy na najwyższym. To był naprawdę dobry sezon. Technicznie jesteśmy o krok dalej i optymalizujemy istniejące rozwiązania szczególnie na polu indywidualnego dopasowywania elementów. Najważniejsze jest jednak to, że nasi zawodnicy prawie bez wyjątku są zdrowi i w dobrej formie. Chcemy, żeby mogli pokazać potencjał, który w nich drzemie.
Andre Myhrer:
Nie, po moim złotym medalu na igrzyskach nadal w Szwecji nie jestem bardziej popularnym sportowcem niż Zlatan Ibrahimovic – dziwne… Nie będę już startował w gigantach, postanowiłem skoncentrować się na mojej specjalności, jaką jest slalom. Zasłanianie się dwoma rękami przed uderzeniem tyczki stało się moim znakiem rozpoznawczym…>
Sara Hector:
Mam niespożyte pokłady energii, dlatego też latem prowadziłam wielkie maszyny rolnicze i miałam z tego straszną frajdę. Do sezonu przygotowałam się solidnie i jestem w pełni gotowa. Fizycznie, zdrowotnie i psychicznie.
Matts Olsson:
W ubiegłym sezonie wygrałem w Alta Badia moje pierwsze zwody PŚ (w gigancie równoległym przyp. red.) i to uczucie bardzo mi się podobało. Mam nadzieję, że w nadchodzącym sezonie powtórzę ten sukces. Chciałbym niejednokrotnie…
Mathieu Faivre:
Tak, mój angielski bardzo się poprawił (Faivre jest partnerem Mikaeli Shiffrin przyp. red.), gdyż nadal muszę dużo rozmawiać w tym języku. Podczas spotkań nie mówimy dużo o narciarstwie i nie mam dla niej tak zwanych dobrych rad. Myślę, że niewiele mógłbym jej pomóc w technice. Trenowałem w Argentynie i Chile i czuję się dobrze przygotowany. Sporo ćwiczyłem super gigantów i nawet zjazdów. Musze dołożyć do mojego repertuaru oprócz giganta jeszcze jakąś drugą konkurencję…
Alexis Pinturault:
Tak rzeczywiście uczę się pilnie niemieckiego i już nawet potrafię powiedzieć parę słów. Moim marzeniem i celem jest wielka kryształowa kula i nie zamieniłbym jej na żaden tytuł mistrzostw czy olimpijski. Będę startował we wszystkich konkurencjach, ale w gigancie czuję się najmocniejszy. Mam nadzieję, że trochę udało mi się poprawić slalomy…
Wendy Holdener:
W mojej gablotce w Hoch Ibrig (ośrodek narciarski u stóp którego Wendy się wychowała – przyp. red.) jest jeszcze trochę miejsca na trofea, ale mam nadzieję, że część z nich będę musiała ustawić w domu, gdyż się nie pomieszczą. Czuje się bardzo dobrze, choć przed paroma tygodniami wydawało mi się, że moja forma jest lepsza. Chcę się już ścigać i zobaczyć, gdzie znajduję się po lecie na tle innych. Niech sezon się już rozpocznie…
Lara Gut:
Tego lata wyszłam za mąż za wybitnego sportowca – piłkarza. On nie zna się na narciarstwie, a ja na piłce nożnej. Pomimo to dajemy sobie czasem rady, jak obchodzić się z różnymi obciążeniami w sporcie. Jestem zdrowa w pełni sił i szczęśliwsza, tylko treningi są tak samo ciężkie, jak były. Nie oczekuję cudu. W gigancie nadal jeszcze mam problemy…
Beat Feuz:
W ubiegłym sezonie byłem bardzo blisko zwycięstwa w Kitz, co jest moim marzeniem. Przegrałem, bo popełniłem błąd. W tym sezonie spróbuję ponownie i może się uda. Trasa mistrzostw w Åre nie bardzo mi podchodzi, więc obrona tytułu z St. Moritz może okazać się bardzo trudna. Trenowałem dużo giganta, ale nie czuję się na tyle pewnie w tej konkurencji, żeby startować tu na Rettenbach. Trochę za stromo…
Tina Weirather:
Jestem bardzo dobrze przygotowana i czuję się świetnie. Być może gigant w sobotę będzie moim ostatnim występem w tej konkurencji w karierze. Tydzień temu postanowiłam koncentrować się na super gigancie i zjeździe, gdzie chcę mieć lepsze wyniki. Bardzo lubię trasę w Sölden i chcę właśnie tu pożegnać się z gigantami. No może pojadę jeszcze w Semmering, bo tak pasuje w kalendarzu…
Ted Ligety:
Rzeczywiście wygrałem tu w Sölden cztery razy. Chętnie bym to powtórzył. Mój synek jeździ już na deseczkach i to w wieku piętnastu miesięcy. Trenowaliśmy razem w Nowej Zelandii. Czuję się zdrowy i znakomicie przygotowany, ale przed pierwszymi zawodami nigdy się nie wie, jak naprawdę wygląda forma…
Anna Veith: Ja też jestem dobrze przygotowana fizycznie i mentalnie. Technicznie ciągle jestem trochę niepewna i to szczególnie w gigancie. Mieliśmy pracowite lato. Razem z mężem w grudniu otwieramy hotel, a ciągle jest jeszcze mnóstwo roboty…
Matthias Mayer:
Zajęło mi trochę czasu zanim w pełni zrozumiałem, że jestem podwójnym mistrzem olimpijskim. Dużo trenowałem, ale przede wszystkim super giganta i zjazdy. W sobotę będę na starcie, ale za dużo nie obiecuję, gdyż moja forma gigantowa daleka jest od ideału…
Ranghild Mowinckel:
Nadal jestem najnowszym nabytkiem teamu Head’a. Moje cele w tym sezonie są zdecydowanie związane ze startami w gigantach, ale robię postępy w konkurencjach szybkich…
Alexander Aamodt Kilde:
Trenowaliśmy bardzo mocno – jak to Norwegowie. Tylko w lipcu miałem trochę przerwy od treningów. Jestem w mega formie. Z Akselem i Ketilem Jansrudem wymieniamy się uwagami na temat ostatecznego dostrojenia sprzętu i to funkcjonuje…
Aksel Lund Svindal:
Wiosna i lato były trudne, ale perspektywiczne. Moje kolano funkcjonuje… Problem polega na tym, że moi konkurenci mogli trenować ciężej niż ja. Prawdopodobnie nie pojadę pierwszych zawodów w zjeździe w Lake Louise, ale będę jeszcze trenował. Jestem dużym szczęściarzem Team Head’ a ciągle mnie wspiera, choć nie widomo, jak wygląda moja forma i co będzie dalej…