Kura na nartach cz. III

Tym razem trochę przesadzili pomyślałam przeglądając program na kolejny dzień. Rano startujemy z leżącego nad Adriatykiem Portoroż, potem szybkie zwiedzanie Lublany, jeszcze kilka godzin jazdy na nartach, a parę minut po siedemnastej trzeba zdążyć na lotnisku i odlecieć – niestety do domku.

Aleš – ależ to jest przegięcie – zwracam się do naszego przewodnika i opiekuna. Aleš Fevzer – doskonale rozumie, że moje „ależ” tym razem wyraża pewne obawy, a nie jest ekspresyjnym wołaniem jego imienia. A tak przy okazji jeśli chodzi o rozumienie przez nas Polaków języka słoweńskiego to wcale nie jest źle, a właściwie jest całkiem nieźle. Łatwiej można się porozumieć niż ze Słowakami czy Czechami. Jeśli tylko przyjmiemy do wiadomości, że gobowa Juha – to po prostu grzybowa zupa, a smučanie wcale oznacza smutku, lecz właśnie najszczęśliwsze dla narciarza chwile, czyli jazdę na nartach.

My dva smučiva – prawda, że ładnie brzmi. W języku słoweńskim zachowała się charakterystyczna ongiś dla języków słowiańskich tak zwana liczba podwójna. Dziś owa liczba podwójna to forma dość wyjątkowa, podobnie wyjątkowy okazał się Krvavec. Z centrum Lublany do Krvavca jest jakieś 20 kilometrów, jeszcze bliżej bo tylko 8 kilometrów dzieli Krvavec od lotniska. Aleš twierdzi, że żadna inna europejska stolica nie ma tak blisko położonej przyzwoitej górki do uprawiania narciarstwa alpejskiego. Położony w Alpach Kamnicko-Savinjskich Krvavec oferuje niemal 30 kilometrów tras narciarskich i mnóstwo możliwości jazdy offpiste. Ski arena rozpościera się na wysokości 1450-1970 m n.p.m. a żeby się tam dostać, należy – podobnie jak w Voglu – wjechać gondolą. Przy dolnej stacji panuje spory ruch, jest mgliście, wilgotno i w ogóle dość ponuro. Gruba warstwa chmur sprawia, że trudno wprost uwierzyć, by zaledwie kilkaset metrów wyżej świeciło słońce. A jednak! Tam w górze jest niemal jak w niebie. I ruch panuje taki jakby wszyscy chcieli z tego nieba jak najwięcej skorzystać. Możliwości do jazdy jest dość sporo, choć nie wszystkie wyciągi działają. Tegoroczna zima też daje się cokolwiek Słoweńcom we znaki, znaczy raczej jej brak. Aleš narzeka, że jeździć można jedynie na trasach, bo śniegu jest zbyt mało by marzyć o wycinaniu śladów w dziewiczym puchu. Mimo to potrzebujemy niemal trzech godzin, by zapoznać się z rozmaitymi wariantami szusowania po Krvavcu. Znajdujemy też sporo czasu na solidny lunch, a na deser – snowbike, alternatywa dla nart i snowboardu – nowość, która wśród amatorów jednej lub dwóch desek od kilkunastu lat jakoś nie może się przebić ani w Alpach austriackich, ani we francuskich. Ale spróbować warto.

PS Buty narciarskie zdejmowaliśmy w gondolce zwożącej nas do dolnej stacji, kierowca wcale nie przekraczał dozwolonej prędkości, a gdy spojrzałam na czerwone w zachodzącym słońcu szczyty Alp Kamnicko-Savinjskich zrozumiałam skąd nazwa Krvavec.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

azs winter cup

AZS WC: „Topór” z wymarzonym medalem

Magdalena Bańdo (UŚ Katowice) i Juliusz Mitan (AGH Kraków) zdominowali rywalizację w ostatnich eliminacjach Akademickiego Pucharu Polski, wygrywając w obu konkurencjach. Wydarzeniem dnia był pierwszy, upragniony medal wywalczony

crazy canucks

Crazy Canucks łamią system narciarstwa alpejskiego

Jest styczeń. Dookoła rozpościera się przepiękna panorama szwajcarskich Alp. Co kilkadziesiąt minut kolej torowa Jungfraubahn przejeżdża przez Wengen, nad którym unosi się najdłuższa trasa zjazdowa alpejskiego Pucharu Świata. To miejsce

10 grzechów polskiego narciarstwa

Grzech 10. – reprezentowanie Polski na imprezach głównych

Ostatnią kwestią na mojej liście są powołania na imprezy główne, które wywołują zainteresowanie przed mistrzostwami świata juniorów i seniorów czy igrzyskami olimpijskimi. Dla wielu, jak nie wszystkich zawodników, zakwalifikowanie się na takie zawody i możliwość

azs winter cup

Gadające Głowy – AZS Winter Cup #4 Jurgów

Na starcie jakieś stwory z „Ulicy Sezamkowej”, w drugim przejeździe „Puszek” i Kuba Okniński – co się dzieje!? Debiutujący w AZS Winter Cup Bartek Sanetra opowiada, że wszystko się może zdarzyć (wielkie

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.