Bardzo podoba mi się to zdjęcie bohatera dzisiejszego giganta. Jest takie amerykańskie! Nowy mistrz z gwiaździstym sztandarem. Zrobiłem je z bardzo bliska obiektywem o ogniskowej 500 mm tuż po dekoracji w ogródku mety, gdy fotografowie dostali na 10 sekund Teda tylko dla siebie. Tyle tytułem wstępu…
Leżę właśnie w łóżku i mam nadzieję, że uda mi się wreszcie wyleczyć, bo od przyjazdu do Garmisch źle się czuję. Całe szczęście, że dziś nasz plan zajęć na mistrzostwach był trochę mniej intensywny, niż wczoraj. Za to emocji nie brakowało. Gigant na Kandaharze był prawdziwą ucztą dla wielbicieli narciarstwa na najwyższym światowym poziomie. Zwyciężył Ted Ligety przed Cyprienem Richardem i Philippem Schörghoferem. Czyli na pudle naprawdę świetni zawodnicy – liderzy tej konkurencji. Ale gdyby zakończyło się tak jak po pierwszym przejeździe (Svindal, Schörghofer, Kostelic), to też zaskoczony nikt by nie był. Bardzo jest mi żal Bode Millera. Przed mistrzostwami kilka razy błysnął formą, w Garmisch świetnie jechał supergigant – nawet bez kijka. A dziś pogrzebał szanse w pierwszym przejeździe. Na nic zdał się fenomenalny pokaz możliwości i najlepszy czas w drugim – wystarczyło zaledwie na 12. pozycję. Ale przez bardzo długo nikt nie mógł pokonać Amerykanina (aż do czasu, gdy na metę wjechał Marcus Sandell). Dla fanów Bodego zdjęcie:
Miałem dziś małą potyczkę słowną z jednym z fotografów. Tak jak poradził mi Darek Urbanowicz, który robił zdjęcia na igrzyskach w Pekinie, staram się nie być popychadłem, tylko dlatego, że nie mam doświadczenia i dysponuję słabszym od innych sprzętem. Skończyło się na ustnej wymianie „uprzejmości”. Miejsca na rampie dla fotografów jest mało, a każdy chce ustrzelić coś dobrego.
Kilka impresji z mety. Cuche nie był zły. Był naprawdę wkurwiony. Myślę, że liczył dziś na medal. Po pierwszym przejeździe mógł mieć jeszcze nadzieję na spełnienie marzeń, ale drugi rozwiał je bardzo szybko. Helweci na tych mistrzostwach są w zdecydowanym odwrocie. Jednak Szwajcar to prawdziwy profesjonalista. Poprzeklinał pod nosem, potem (ku uciesze publiczności) wykonał swój popisowy numer z nartą i klął dalej. Oto Didier i jego sztuczka:
Przejmująca była mina Ivicy, po tym jak zobaczył swoją pozycję po drugim przejeździe. Myślę, że zdawał sobie sprawę ze zmarnowanej szansy, ale nie spodziewał się aż takiego lania…
Fantastycznie bawi się publiczność zgromadzona na trybunach. Oczywiście największe emocje towarzyszą przejazdom gospodarzy, ale ze względu na bliskość granicy z Austrią, również zawodnicy z tego kraju dostają burzę oklasków. Oto jak wygląda „kocioł” podczas mistrzostw świata:
Ted Ligety powiedział na konferencji prasowej, że nie wierzy w przesądy. Nie wiem co na to Tina Maze, ale wczoraj i dziś w gigantach zwyciężali ci, którzy wylosowali „jedynki”. Jutro z numerem 1 jedzie Marlies Schild. Będzie kontynuacja serii?
Yeah!
Słabo wypadł Maciek Bydliński. Co prawda w gigancie miał chyba najmniejsze szanse na zajęcie dobrego miejsca spośród wszystkich konkurencji, ale widzę, że chce się pokazać wreszcie z dobrej strony. Pojutrze ostatnia szansa… Dziś znowu nie wyszło. Kontuzja piszczela, odniesiona na trzeciej bramce, uniemożliwiła start w drugim przejeździe. Oczywiście na onecie już mistrzowie klawiatury „zjechali” naszego zawodnika, ale będąc na miejscu w Ga-Pa ma się trochę szerszą perspektywę. Podczas pobytu tutaj jestem z Maćkiem w ciągłym kontakcie i staram się przekazywać Wam wiadomości na bieżąco. Sytuacja wygląda tak – Polak ma stłuczoną kość tuż nad miejscem, gdzie kończy się but. Czy wystartuje w kwalifikacjach do slalomu? Decyzję podejmie jutro przed samym startem. Mam nadzieję, że będzie walczyć. Dziś trener pochwalił go za to, że „ma jaja” – bo dobrze przejechał najbardziej stromy odcinek (tzw. free fall – 92% nachylenia). Maciek przyznaje, że to chyba tylko, aby podtrzymać go na duchu, bo sam zdaje sobie sprawę, że jak na razie nie ma najmniejszych powodów do zadowolenia.
Jedyny Polak zgłoszony do dzisiejszych zawodów
Brakuje mi trochę kontaktu z dziewczynami z naszej kadry. Mieszkamy daleko od siebie, więc wieczorem ciężko się spotkać. Wczoraj widziałem tylko Kasię Karasińską na trasie giganta i wieczorem w knajpie u Słoweńców. Mam nadzieję, że jutro uda mi się porozmawiać ze wszystkimi, a wyniki które osiągną w slalomie spowodują, że rozmowa będzie przyjemna. Odpuszczam więc kwalifikacje mężczyzn i cały dzień spędzę w okolicach mety na stoku Gudiberg – to ostatnia szansa na spotkanie w Garmisch. Mam też nadzieję, że dziewczyny dojadą do mety i będę mógł jutro zaprezentować Wam ich zdjęcia.
Jeszcze dwa słowa o organizacji, ale nie samych zawodów, tylko obsługi mediów. Jedynym minusem jest odległość dzieląca Kandahar od głównego centrum prasowego. Co prawda wożą nas darmowe busy, ale trochę czasu transport zajmuje. Poza tym super. W okolicach mety znajdowało się drugie, znacznie mniejsze pomieszczenie dla mediów. Dziś posiedziałem w nim między przejazdami. Podpatruję sobie pracę fotografów z największych agencji prasowych. Momentami nie mogę wyjść z podziwu dla szybkości działania i sprzętu, jakim dysponują. Powiem Wam, że dziś tuż przed 18 dostaliśmy wieczorne wydanie gazety WM-Express, czyli WM-NachtExpress, w którym znalazły się zdjęcia oraz artykuły dotyczące dzisiejszych wydarzeń. Super!
Na koniec zdjęcia Teda i Philippa. Dobranoc!
Ted Ligety powiedział na konferencji prasowej, że z wiekiem staje się coraz dojrzalszym, bardziej wszechstronnym narciarzem i jest coraz mocniejszy. Czy jego docelowy plan, czyli zdobycie wielkiej kryształowej kuli, jest możliwy do zrealizowania? Przekonamy się w najbliższych latach.
Philipp Schörghofer sprawia wrażenie bardzo inteligentnego, wyważonego człowieka. Na konferencji przyznał, że szkoda mu Svindala, ale z drugiej strony Norweg ma już tyle medali… A dla niego to pierwszy (indywidualny) krążek mistrzostw świata.
PS Tina Maze wylosowała wczoraj Audi! Szanse mieli wszyscy dotychczasowi medaliści. Była bardzo zadowolona z nowego samochodu.
PS2 Nasze slalomistki startują jutro w następującej kolejności: 45 Katarzyna Karasińska, 53 Agnieskza Gąsienica Daniel, 54 Aleksandra Kluś, 63 Karolina Chrapek. Na starcie pojawi się aż 111 zawodniczek. Trzymajcie kciuki za Polki!
Wszystkie zdjęcia w moich wpisach z Ga-Pa oglądacie oczywiście dzięki:
1 komentarz do “Moje GAP2011: Weltmeister Ted Ligety”
No to Czokson ze słowami Teda w uszach i parafrazą słów trenera Wójcika „Kutasy do góry i zapierdalać na stok”