Poleć ten film znajomym

Najlepsze narty na trasy – test 3×3 sportowych hybryd

Kilka lat temu, gdy zacząłem czerpać ogromną przyjemność nie tylko z obijania się między bramkami slalomu i giganta, podczas Niezależnego Testu Narciarskiego przejechałem się na nartach Atomic XT o długości 175 cm. Model o sportowej konstrukcji, bardzo wąski w talii, o promieniu 15 m, umożliwiający poruszanie się zarówno dłuższymi, jak i krótszymi skrętami, wyjątkowo przypadł mi do gustu. Gdy rok lub dwa później firma Salomon skonstruowała i pochwaliła się nartami S/Race Pro o tym samym taliowaniu, ale jeszcze bardziej sportowej, „komórkowej” budowie, wiedziałem, że to będzie miłość na lata.

Wielu purystów powie: ni pies, ni wydra – ani to do slalomu, ani do giganta. I sporo w tym racji, bo nie do tego hybrydy zostały stworzone (chociaż uważam, że w długości 175 cm dla kobiet i 182 cm dla mężczyzn sprawdzą się równie dobrze, jeśli nie lepiej niż modele gigantowe w amatorskich, „branżowych”, ciasno ustawionych bramkach). Moim zdaniem to najlepszy wybór dla mnóstwa zaawansowanych narciarzy poruszających się po przygotowanych stokach skrętami ciętymi. Takie osoby często decydują się na modele slalomowe, gdyż od sprzętu oczekują dużej sztywności i nieprawdopodobnej radości z jazdy. Tego uczucia, gdy mocno dociśnięte narty wręcz „wyrzucają w powietrze”. Ale obserwuję jednocześnie, że w większości narciarze na takich deskach wcale nie poruszają się skrętami krótkimi, tylko trochę dłuższymi. No i tu dochodzimy do sedna – hybrydy są wręcz stworzone do jazdy czystymi, pięknymi, carvingowymi łukami o średnim promieniu. Pozwalają również na stabilne poruszanie się z większymi prędkościami po ogromnych alpejskich ośrodkach. Jednocześnie sprawdzą się lepiej niż narty gigantowe w węższych fragmentach stoków lub w bardziej zatłoczonych miejscach, uniemożliwiających wykonywanie długich skrętów z wciśniętym do dechy pedałem gazu.

Jeszcze do niedawna w omawianym segmencie modeli było jak na lekarstwo. Równie dobre wrażenie co Atomiki XT (później zmieniły nazwę na X9) zrobiły na mnie Kästle RX12 GS o długości 175 cm. Ale poza nimi i Salomonami S/Race Pro wyboru raczej nie było. Ostatnio coś jednak drgnęło… Mijały kolejne sezony i na rynku, obok coraz bardziej popularnych poszerzonych konstrukcji, zaczęło pojawiać się również sporo sportowych nart hybrydowych wąskich w talii. Producenci, dostrzegając niszę w tym segmencie, raczą nas coraz ciekawszymi modelami dla narciarzy obdarzonych nienaganną techniką, lubiących ostrą jazdę, pozwalającą na wspaniałe doznania. Do testu wybrałem sześć modeli, które spełniały moje wyśrubowane kryteria. Narty musiały mieć około 175 cm długości, promień w okolicach 15 m i maksymalnie 68 mm na odcinku pod butem.

Wszystkie deski przygotowaliśmy razem z Tomkiem Kurdzielem w serwisie maszynowym i wykończyliśmy ręcznie. Wszystkie splanowaliśmy, założyliśmy identyczną strukturę, naostrzyliśmy na kąt boczny 87° i podnieśliśmy od spodu 1°. Wszystkie też posmarowaliśmy tak samo, by stan przygotowania nie miał wpływu na wrażenia z jazdy.

Poszukiwania narciarskiego Świętego Graala odbywały się na bardzo wymagających stokach Gemsstocku oraz nieco łatwiejszych w rodzinnym ośrodku Andermatt-Sedrun przy zróżnicowanych warunkach śniegowych. Oprócz mnie wrażeniami z jazdy na sportowych hybrydach dzielą się z wami Tomek – naczelny „NTN Snow & More” – oraz Agnieszka – instruktorka SITN-PZN, wszystko po to, byście mogli zobaczyć, jakie cechy wspólne zauważyliśmy w testowanych modelach, a jak nasze doświadczenie, parametry fizyczne i sposób jazdy wpłynęły na różnice wychwycone podczas jazdy.

Test przeprowadzaliśmy w lutym i nie wszystkie firmy dysponowały już nartami na zimę 2021/2022. Zwracamy więc uwagę, że na nadchodzący sezon firmy przygotowały następujące zmiany: Atomic Redster X9 wyposażony w technologię Servotec będzie egzystował na rynku wespół z modelem z technologią Revoshock. Te ostatnie deski mają tę samą geometrię, ale inną technologię wykonania (zobacz newsy). W Fischerach RC4 Worldcup CT elementem z przezroczystego tworzywa zaklejono otwór w dziobach, co podniosło komfort jazdy. Prezentowane Elany SCX to model na sezon 2020/2021, gdyż nowy nie był jeszcze dostępny. W momencie publikacji nie jeździliśmy na wersji 2021/2022, która według słów szczęśliwców jest sztywniejsza i bardziej sportowa (sprawdzimy i podzielimy się wrażeniami w drugim numerze magazynu). Head Worldcup Rebels e-Race Pro, Salomon S/Race Pro GS i Stöckli Laser WRT ST to modele na sezon 2021/2022.
narty hybrydowe

Atomic Redster X9 RS

długość: 175 cm | taliowanie: 114-65,6-99,5 mm | promień skrętu: 15,4 m

atomic

Tomasz Kurdziel
Klasyka gatunku. To chyba właśnie od poprzedniego wcielenia tych desek, zbudowanych jeszcze na bazie konstrukcji Double Deck XT, wszystko się zaczęło. Kochałem XT i do dziś pamiętam, jak się na nich jeździło. Czasy się jednak zmieniają, a wraz z nimi konstrukcje nart wybitnych. Choć geometria pozostała ta sama, to model X9 zbudowany jest w innej technologii (sandwich). Nasz testowany miał jeszcze na dodatek wyścigowe płyty i wiązania, co dodatkowo usztywniło odcinki pod butami. W niektórych aspektach wyszło im to na dobre, a w innych mniej. X9 to narty nadal błyskawiczne w przejściach z krawędzi na krawędź. Trzymanie na odcinku pod butem (płyta?) jest absolutnie bombowe, a to daje bardzo dużo pewności siebie. Inicjacja łuków jest poprawna, choć trzeba wykazać się pewną aktywnością (co akurat dla skrętów średnich błędem nie jest). Przeszkadza mi w nich (w odsłonie z płytą) pewna nieharmonijność. Mam wrażenie, że tyły nart są niewspółmiernie sztywne w porównaniu do dziobów, co sprawia, że muszę cały czas bardzo pilnować pozycji. Mówiąc prościej, mam wrażenie, że sadzają mnie na tyłach i muszę się im cały czas przeciwstawiać, a to powoduje, że nie jestem w stanie jeździć zrelaksowany. Tym samym wolę na nich jeździć średnimi i dłuższymi łukami. Ciasne skręty na krawędziach wymagają dużo siły i mam wrażenie, że nie jestem w stanie ich dogiąć w łuku. Wydaje mi się, że wolałem wersję z normalnymi wiązaniami, a może wtedy po prostu nie było tak twardo. Niemniej są to deski godne polecenia wielu narciarzom ekspertom, którzy mają w zestawie kilka innych par do jazdy po trochę bardziej miękkich stokach.

Michał Szypliński
Wyraźnie czuć ich sztywność. Dawno nie jeździłem na zwykłych X9, a w testowanym modelu mieliśmy mocniejsze płyty – zapewne to przez nie. Najlepiej bawiłem się, jadąc bardzo szybko po stromych, lodowych ścianach. Drzemie w nich spora dynamika, którą czuć po porządnym dociśnięciu w skrętach. Nie poleciłbym ich osobom drobnym lub preferującym spokojną jazdę bez użycia solidnej siły fizycznej oraz tym, którzy męczą się po wejściu na drugie piętro po schodach.

Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Główną cechą, dzięki której zrobiły na mnie wrażenie, jest ich stabilność w skręcie. To narty nieco sztywniejsze i mniej sprężyste niż Stöckli, za to pozwalające wykonywać płynne łuki na krawędziach. Wymagają sporej siły fizycznej, by mieć radość z jazdy.

Elan SCX

długość: 174 cm | taliowanie: 113-67-100 mm | promień skrętu: 15,9 m

elan

Tomasz Kurdziel
Harmonia, harmonia i jeszcze raz harmonia w łukach. Są tak idealnie wyważone, że czasami można je jedynie postawić na krawędziach, a resztę zrobią same. Jednocześnie kiedy je mocniej naciśniesz, dodasz gazu i wypuścisz spod siebie (w bok), reagują jak sportowe maszyny. To bardzo rzadka cecha wybitnych nart. Owszem, są minimalnie wolniejsze z krawędzi na krawędź od Fischerów, ale z drugiej strony wystarczająco szybkie, aby błyskawicznie przechodzić ze skrętu w skręt nawet na najbardziej stromej ścianie (a na Gemsstocku jest stromo…). Super trzymają. No może znowu minimalnie gorzej niż Salomony, ale za to potrzeba o wiele mniej siły, aby docisnąć je w skrętach całą długością krawędzi do podłoża. Potrafiłem jechać na nich każdym promieniem łuku. Miałem też nieodparte wrażenie, że jedzie mi się na nich najpewniej, a to dawało motywację do szukania przyspieszeń, a nie ściągania cugli. Dosłownie czułem, jak pracuje cała długość krawędzi od dziobów po piętki. Ostatecznie to właśnie Elany wskazałem jako najbardziej odpowiednie dla mnie. Zadecydowały niuanse, a w zasadzie jedynie większa od Fischerów zdolność do jazdy w trochę bardziej miękkich warunkach. Może nie tyle zdolność, co przyjemność z takiej jazdy. Wracamy na twardy stok. Elany SCX doskonale i – ponownie – harmonijnie kumulują energię w przebiegu łuku. Jeśli potrafisz je precyzyjnie uwolnić, to przejdą pod tobą błyskawicznie i w zasadzie same włożą się w następny łuk. Inżynierowie wykonali doprawdy kawał dobrej roboty. Deski te są prawdopodobnie najbardziej przyjazne w całej tej minigrupie, ale jednocześnie mają moc i ciąg, aby jeździć na nich bardzo sportowo. Wiele nart słoweńskiej firmy właśnie tak się zachowuje. Jak oni to robią – nie wiem… Podobno nowa odsłona Elanów SCX 2021/22 jest sztywniejsza i bardziej sportowa. Mam nadzieję, że nie straciła nic z tego wspaniałego uczucia jazdy jak po jedwabiu. Przekonamy się wkrótce na testach.

Michał Szypliński
Narty, na których wszystko wychodzi. Można na nich jeździć, mocno dociskając w każdym skręcie, ale równie dobrze wystarczy lekko pobujać się na boki i też będzie sporo frajdy. Najbardziej uniwersalny model ze wszystkich testowanych. SCX-y to narty wybaczające błędy, a do tego przyzwoicie zachowujące się w różnych warunkach śniegowych. By w pełni zaspokoić moje potrzeby, brakuje im odrobinę „pazura”, tego dynamicznego oddania energii wkładanej podczas jazdy.

Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Bardzo przyjemne narty. Fajnie wycinają zarówno krótsze, jak i dłuższe skręty. Są bardzo przyjazne i łatwe w prowadzeniu. Wymagają mało wysiłku. Jeśli ktoś celuje w sprzęt, który nie wymaga dużej siły fizycznej, to jest to dobra propozycja. Lepiej jeździło mi się na nich po stokach o umiarkowanym nachyleniu niż po stromych ścianach.

Fischer RC4 Worldcup CT

długość: 175 cm | taliowanie: 113-65-98 mm | promień skrętu: 15,5 m

fischer

Tomasz Kurdziel
Chyba najbardziej szalone w naszym miniteście. Jak szwajcarski zegarek reagują precyzyjnie na każdy impuls pochodzący z nóg i stóp pilota. Reakcje te są również bardzo szybkie… Trzeba trochę uważać, bo można łatwo na chwilkę stracić kontrolę i zrobić sobie kuku. Szybkość z krawędzi na krawędź? One ją po prostu definiują. Zanim pomyślisz, już jesteś na krawędziach z drugiej strony. Trzymanie na lodzie jest bombowo-atomowe. Michał zauważył, że tyły mu trochę skakały w skrętach, ja nic takiego nie czułem, a cały przebieg łuku – nawet w najtwardszych warunkach – był bardzo harmonijny. Być może jest tak, gdyż w porównaniu z nim ja jestem zawsze o kilka centymetrów bardziej z tyłu. Fischery CT wykonują każdy promień skrętu bez najmniejszego zastanowienia. Owszem, trzeba je dociskać, ale to są w końcu deski sportowe, a nie komfortowe allroundy. Ich dynamika jest fenomenalna. Potrafią kumulować energię jak chyba żadne inne i oddawać ją gwałtownie, choć precyzyjnie. Przez cały czas testu (trzy dni) zastanawiałem się, że chyba muszę je mieć. Ostatecznie zwyciężył rozsądek. Te narty motywują do jazdy na krawędzi (w praktyce i w przenośni). Nawet powiedziałem współtesterom, iż te deski nakręcają mnie do szybkiej i brawurowej jazdy. Czasami może nawet zbyt brawurowej… Pochodząca z nart stosowanych w Pucharze Świata płyta pod wiązaniami daje im niesamowitą stabilność i genialne trzymanie na twardym stoku. Ciągle o nich myślę. Bo jeśli nie teraz – to kiedy?

Michał Szypliński
Jeden z dwóch modeli (obok Salomonów), który urzekł mnie najbardziej. Nowy model Fischerów namieszał w stawce nart hybrydowych. Najbardziej sportowe ze wszystkich, które mieliśmy do dyspozycji. Bardzo sztywne, ale (co nie zawsze się producentom udaje) mogące wygenerować niesamowite przyspieszenie, gdy tę sztywność się „przełamie”. Mocno dociśnięte wręcz wyrzucają narciarza w powietrze. Bardzo szybkie, bardzo dynamiczne. To, co mi nieco przeszkadzało, to dziury w dziobach, przez które potwornie chlapie, gdy jedziemy w popołudniowych, bardziej miękkich warunkach. Jeśli nie uda się utrzymać na nich ciętego skrętu przy dużej prędkości w lodowych warunkach, piętki nie uślizgną się harmonijnie, tylko przeskoczą.

Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Narty bardzo podobne do Salomonów. Cechuje je duża dynamika. Dają możliwość jazdy skrętami o zróżnicowanych promieniach, ale w moim odczuciu są nieco mniej stabilne i wymagają końskiej siły. Poleciłabym je osobom lubiącym agresywną jazdę.

Head Worldcup Rebels e-Race Pro

długość: 175 cm | taliowanie: 121-68-102 mm | promień skrętu: 15,4 m

head

Tomasz Kurdziel
Zacznę od tego, że w tej grupie nart nie ma pozycji słabej. Wszystkie testowane przez nas deski są ponadprzeciętnie dobre. Ba, nawet wybitne. Tyle tylko, że nie wszystkie do końca spełniają bardzo wysokie oczekiwania związane z jazdą na sportowych hybrydach. Head Worldcup Rebels e-Race Pro to narty bardzo wyważone. Nigdy nie zrobią żadnego niespodziewanego psikusa. Wydaje mi się, że w porównaniu z poprzednią wersją, to znaczy i-Race Pro, mają minimalnie bardziej elastyczne dzioby, co wyszło im na dobre. Deski bardziej harmonijnie inicjują skręty. Łatwiej jest na nich także trochę mocniej zacieśniać wiraże na krawędziach w przebiegu łuku. Niemniej i tak najchętniej jeżdżą swoim promieniem, czyli średnim. Dobrze znoszą większe prędkości i choć bardziej elastyczne dzioby na pierwszy rzut oka wydają się mniej spokojne, to jednak nie przenosi się to na odcinek pod butem. Krótsze skręty wymagają większego zaangażowania i siły w dociskaniu środkowej części nart do śniegu. Trzymanie na twardym stoku (w naszym przypadku wylodzony, techniczny śnieg) jest dobre, ale w porównaniu do nart o te kilka milimetrów węższych wymagają użycia większej siły. Tę większą szerokość czuć również w szybkości przechodzenia z krawędzi na krawędź. Po prostu Heady nie są w tej konkurencji tak błyskawiczne jak pozostałe narty z tej grupy. Tym samym mają troszeczkę mniej sportowy charakter niż konkurencja. To wcale nie musi być wada. Dla osób, które mają tylko jedną parę nart, chcą mieć deski o sportowym charakterze, a jednocześnie podczas swojego wymarzonego urlopu jeżdżą codziennie w każdych warunkach śniegowych (po trasach), e-Race Pro może być pierwszym wyborem.

Michał Szypliński
To obok Stöckli model, który nieco odbiega od typowej w moim mniemaniu charakterystyki nart hybrydowych. Lubią jechać skrętami o nieco większym promieniu niż pozostałe. Najlepiej sprawdzają się na średnio nachylonych stokach. Są dobrą propozycją dla narciarzy, którzy nie mają siły przez cały dzień bardzo mocno pracować fizycznie. Przy większych prędkościach na bardzo stromych odcinkach stoku część dziobowa wpadała w lekkie wibracje.

Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Mam wrażenie, że nieco lepiej sprawują się, gdy stok odrobinę „puści”, niż w warunkach lodowych. Te narty wymagają trochę mniej wysiłku podczas jazdy niż niektóre z pozostałych modeli w teście. Mogą być propozycją dla narciarzy, którzy nie kończą każdego przejazdu w strefie beztlenowej.

Salomon S/Race Pro GS

długość: 175 cm | taliowanie: 115-65-98 mm | promień skrętu: 15 m

salomon

Tomasz Kurdziel
Kilka lat temu za te deski sprzedałbym nerkę. Wydawały mi się kwintesencją nart sportowych, na których jestem w stanie pojechać każdy rodzaj nowoczesnego skrętu. I wiecie co – nadal tak jest! To fenomenalne narty o absolutnie genialnym, harmonijnym trzymaniu na twardym i wspaniałej szybkości z krawędzi na krawędź. Inicjacja łuków jest troszkę lepsza niż na Atomicach (dzioby Intuition?), a cała harmonia łuków wspaniała. Niestety… Niestety jestem parę lat starszy i deski te wydają mi się trochę zbyt wymagające. Ze wszystkich w teście wydają mi się również najbardziej gigantowe i miałem najwięcej kłopotów, aby wynegocjować z nimi skręty na krawędziach o małych promieniach. Kiedy jadę na nich z umiarkowaną prędkością (a to zdarza się coraz częściej), odnoszę wrażenie zbyt dużej sztywności na odcinku pod butem, przez co słabo czuję krawędź tego fragmentu nart. Oczywiście problem znika wraz z dodaniem gazu. W szybkich łukach blisko linii spadku stoku wydaje się, że można odsyłać nogi w bok prawie w nieskończoność. Wewnętrzna strona biodra samoistnie zbliża się do śniegu i czujesz się trochę jak Ted Ligety. Pewność jest ogromna. Mają też fenomenalny ciąg i zdają się samoistnie szukać linii spadku stoku. Absolutnie sportowe maszyny dla ekspertów i mocnych narciarzy.

Michał Szypliński
W stosunku do mojego modelu sprzed kilku lat niewiele się zmieniło. To samo taliowanie, te same parametry, być może jakieś kosmetyczne różnice konstrukcyjne, które odrobinę poprawiły dynamikę (a może to po prostu moje już się nieco zużyły). I dobrze! Lepiej zostawić udany model, a nie zepsuć zmianami. Bardzo sportowe, nieco mniej sztywne i dynamiczne od Fischerów, ale przez to bardziej uniwersalne. Świetnie można regulować na nich długość skrętu, którą chcemy się poruszać. Bardzo „plastyczne” – doskonale dopasowują się do różnych warunków. Nadal jedne z moich ulubionych.

Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Bardzo fajne narty. Bardziej wszechstronne niż pozostałe pary. Może nie trzymają na lodzie aż tak dobrze jak niektóre w teście, ale za to dają większe możliwości zmiany promienia skrętu. Akceptują też nieco gorsze warunki niż idealnie przygotowany i zmrożony stok. Mogłabym na nich szkolić jako instruktorka.

Stöckli Laser WRT ST

długość: 172 cm | taliowanie: 118-66-100 mm | promień skrętu: 14,8 m

stöckli

Tomasz Kurdziel
Trzy literki WRT określają rodzaj konstrukcji. Należy nadmienić, że najbardziej sportowej konstrukcji w całej palecie nart tego szwajcarskiego producenta. To zobowiązuje i to też czuć na stoku. Laser WRT ST to deski bardzo dynamiczne i żwawe. Jeśli ktoś myśli, że za sprawą konstrukcji zarezerwowane są tylko dla atletów, to jest w błędzie. Owszem, jak każde deski sportowe w jeździe na krawędziach wymagają zaangażowania, ale jak żadne inne w tym teście doskonale sprawdzają się w skrętach szuranych, czyli klasycznych śmigach. Ze wszystkich testowanych najchętniej też i z najmniejszym wysiłkiem jeżdżą łukami o małych promieniach. Podobnie jak Elany są bardzo przyjazne i postawione na krawędziach dużo zrobią same. Szybko przechodzą z krawędzi na krawędź i doskonale (jak wszystkie w tej grupie) trzymają na twardym. Choć promień skrętu tych desek jest bardzo podobny do promienia Headów, to jednak wrażenia z jazdy są skrajnie inne. Stöckli Laser WRT ST o wiele szybciej wchodzą w łuk i o wiele szybciej go zacieśniają, co dla niektórych jest fajne, a dla innych mniej. Tak czy inaczej ze wszystkich testowanych Laser WRT ST mają najbardziej slalomowy charakter i najłatwiej jest jeździć na nich łukami o małych promieniach, oczywiście za cenę mniejszej stabilności przy większych prędkościach w łukach długich. Ogólnie bardzo fajne narty dla szerokiej rzeszy odbiorców, którzy niekoniecznie są mistrzami alpejskich tras (nadal jednak muszą należeć raczej do grona ekspertów).

Michał Szypliński
Zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie sportowym charakterem. Mają w sobie gigantyczny dynamit. Dociśnięte w skręcie oddają z podwójną mocą. To model dla osób, które wolą poruszać się krótkimi skrętami, bo takimi właśnie Lasery WRT ST uwielbiają jechać. Miałem wrażenie, że dałbym radę zmieścić się na nich między bramkami slalomowymi, mimo że promień skrętu to prawie 15 m. Bardzo dobrze sprawdzą się u wszystkich, którzy całe życie spędzili na slalomkach, chcą spróbować czegoś dłuższego, ale obawiają się dużych zmian.

Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Zrobiły na mnie największe wrażenie. Krawędzie fantastycznie trzymają, więc te narty są idealne na dobrze przygotowane, zmrożone trasy. Jednocześnie są bardzo stabilne. Skręty wycina się na nich z dużym komfortem, nawet poruszając się ze sporą prędkością. Właściwie im szybciej, tym lepsze doznania. Lubią jeździć wyłącznie łukami o małych promieniach, więc jest to świetna propozycja dla tych, którzy preferują skręty slalomowe. Gdybym miała furę pieniędzy, kupiłabym właśnie je.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Zobacz także

Inne artykuły

nowe narty

Nowości w świecie nart na 2024/2025

Tradycyjnie na początku sezonu rzucamy garść newsów. Z mnogości mniej lub bardziej udanych innowacji technicznych staramy się wybrać te najbardziej wartościowe. Skitouring, freeride, allmountain czy jazda po przygotowanych trasach –

maxx booldożer

Słodkie życie zwykłego instruktora

Osrodek narciarski X gdzieś we Włoszech, grudzień, godzina 6.35. Budzik przeszywa i ogłusza. Za oknem jest jeszcze ciemno. Buty, kask, bidon, rękawiczki – w plecaku. Wkrętarka z zapasową baterią, wiertarka, klucz

braathen

Cały we łzach – po pierwszym gigancie sezonu

Szast-prast, i ani się obejrzeliśmy, jak rozpoczął się kolejny alpejski sezon. Tradycyjnie pierwsze zawody odbywają się w ostatni weekend października w austriackim Sölden, na wymagającej trasie lodowca Rettenbach. Nigdy

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.