Dwa sezony temu w zawodach alpejskiego PŚ można było dostrzec zawodników ze stajni Rossignol lub Dynastar używających nart gigantowych z wydatnym amortyzatorem zamontowanym na odcinku pomiędzy płytą pod wiązaniami i sięgającymi prawie do dziobów. Teraz technologia ta, zwana DLC (Dynamic Line Control), będzie dostępna także dla normalnych narciarzy o ambicjach sportowych.
DLC to nic innego jak bardzo sztywny, wykonany z włókna węglowego pręt od strony płyty (R22) wyposażony w hydrauliczny amortyzator. Zadaniem tego urządzenia jest kontrolowany docisk przedniej części nart do śniegu i co za tym idzie zwiększenie stabilności oraz poprawienie trzymania na lodzie. DLC – oprócz nart typowo sportowych spełniających wymogi FIS – znajdziecie w dwóch modelach koncernu: Rossignol Hero Master DLC i Dynastar Speed Master DLC. Te pierwsze mają 185 cm długości i promień skrętu 27 m, drugie odpowiednio: 180 cm i 21 m. Jedne i drugie przeznaczone są dla zawodników-amatorów startujących w serii Masters lub innych zawodach amatorskich. Deski tanie nie są, gdyż kosztują około 2500 euro (z wiązaniami), oferują jednak niesamowite wrażenia podczas jazdy. Owszem, łatwe nie są, a inicjacja wiraży wymaga zarówno dobrej techniki, jak i siły, ale narciarz ma wrażenie, że jest przylepiony do śniegu, a pewność trzymania krawędzi porównywalna jest jedynie z nartami z poziomu APŚ. Ach… i jeszcze jedno – para Rossignol Hero Master DLC waży 12 kg.