Wyjechaliśmy w piątek, ale dopiero dzisiaj jest mała relacja. Otóż znacząca część naszej redakcji przebywa w Norwegii, gdzie zamierzamy odwiedzić mnóstwo miejsc i ośrodków. Dla mnie (autora tej relacji) to podróż sentymentalna. Po 27 latach jestem ponownie w Oslo, spotykam przyjaciół i oglądam miejsca, w których wychowywałem się narciarsko. Jest obłędnie. Ludność Norwegii uprawia sport na każdym kroku. Co i rusz spotykamy osoby biegające, jeżdżące na łyżwach (w mieście), grające w hokeja, biegające na nartach. Dosłownie wszędzie.
Wczoraj byliśmy w Oslo Winterpark. To spora stacja narciarska leżąca prawie w mieście. Powstała z połączenia dwóch maleńkich za „moich czasów” ośrodków: Tryvann i Wyllerløpa. Dziś to kompleks kilkunastu tras i wyciągów z bardzo dużym snowparkiem i stokami do treningów (nawet skicrossu). Młodzi i starzy mają się gdzie wyszaleć. Jeśli dodamy do tego, że Oslo Winterpark leży bardzo niedaleko Holmenkollen z jego niezliczonymi trasami biegowymi i skocznią, to mamy wrażenie z przebywania w zimowym raju.
Jeździliśmy po stokach Oslo Winterpark z moim przyjacielem Przemkiem i jego żoną Grażyną wspominając czasy, kiedy ponad trzydzieści lat temu my dwaj Polacy zakładaliśmy na uniwersytecie w Oslo sekcję narciarstwa alpejskiego. Dziś Przemek, który w Norwegii zrobił wspaniałą karierę naukową, jest najlepiej jeżdżącym na nartach osiemdziesięciolatkiem jakiego widziałem. Niedługo filmik. Będziecie zdumieni.
O ile pogoda pozwoli (zapowiadany jest sztorm) zobaczymy jeszcze trasy biegowe wokół Oslo i udamy się do Norefjell – miejsca konkurencji alpejskich igrzysk olimpijskich z 1952 roku. Potem Geilo i Røldal – najbardziej śnieżne miejsce w Europie, więc będzie i freeride.
Napędu dostarcza nam Renault za pomocą ekskluzywnej wersji nowego Trafica. Jeździ się fajnie i oszczędnie. Będziemy pisać!