Każdy narciarz z wiekiem wytrawnieje. Po latach doświadczeń ma ulubiony sprzęt i wyrobione zdanie. Buty, których nie zamieni na żadne inne, ale i narty, w których coś go drażni. Te wszystkie rzeczy, które kochamy i których nie znosimy, odpowiadają naszemu temperamentowi, skłonności do ryzyka, umiłowaniu prędkości, dzięki którym narty wyrażają nasze JA. Ten krótki poradnik jest dla tych, którzy mają po kokardę przygotowanych tras i z obrzydzeniem patrzą na kolejki do kolejek i tłumy na stokach. To krótki poradnik, jak kupić pierwsze narty skitourowe do jazdy i wędrowania poza trasą. Bo narty poza trasę to zupełnie inna zabawa i myślenie starymi, zjazdowymi kategoriami może się skończyć bardzo nieudanymi zakupami.
Odrzuć rutynę i przyzwyczajenia
Jeżeli narty poza trasę mają być prostym przeniesieniem tego, co lubisz ze stoku, na dziewiczy puch, to mam złe wiadomości. Tak się nie da, z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że narty poza trasą wymagają od ciebie większego i zupełnie innego niż do tej pory wysiłku. Najoględniej mówiąc – żeby zjechać poza trasą, na szczyt musisz wejść o własnych siłach na fokach. Ale o tym jeszcze napiszę poniżej.
Po drugie, daj sobie szansę na robienie na nartach skitourowych czegoś innego niż dotychczas. Pozwól sobie na inną zabawę, w innym rytmie i w innych warunkach. To sporo daje, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Jeżeli uwielbiasz np. slalom i duże prędkości, po prostu pochodź na nartach. Może się okazać, że w końcu zobaczysz góry, wejdziesz na stoki zupełnie inną drogą i będziesz miał czas, żeby podziwiać okolicę z nowej perspektywy. Pomyśl, że dając sobie szansę na spróbowanie czegoś nowego, możesz się czegoś nauczyć. I pamiętaj, że nie ma reguł. Często okazuje się, że resortowy kozak ma frajdę z całodniowego nieśpiesznego człapania na fokach.
Poza trasą jest wolność
Kompletując zestaw skitourowy, nagle odzyskujesz autonomię. Możesz podchodzić, wędrować i zjeżdżać. Możesz podejść na dowolną górę, która ci się spodoba, i zjechać, którędy zapragniesz. Nie potrzebujesz karnetów, nie musisz stać w kolejce. Przestają cię interesować godziny pracy wyciągu i cała infrastruktura. Nikt ci nie najeżdża na narty i nie istnieje presja. Jest… cicho. Sam wyznaczasz sobie tempo i cel. Kiedy zjedziesz jako pierwszy przez zaśnieżony las, omijając drzewa, zrozumiesz, o czym piszę.
Nie daj się namówić na szerokie narty
Ostatnio obowiązuje trend coraz szerszych nart, których szerokość mogłaby onieśmielić snowboardy sprzed lat. Bez wątpienia takie deski zaproponuje ci sprzedawca. Będzie ci nawijał makaron na uszy, jak to fantastycznie jeździ się w puchu poza trasą i ile z tego będziesz miał frajdy. I to w zasadzie jest prawda. Problem polega na tym, że jeżeli nie jesteś ekscentrycznym milionerem i nie możesz w dowolnym okresie roku jechać w dowolne góry świata, gdzie jest puch, to szerokie narty są raczej pułapką niż obietnicą frajdy.
W Polsce puchu mamy jak na lekarstwo i strasznie trudno jest w niego „trafić” urlopem. A szerokie narty niezbyt się nadają na inne warunki. Do wędrowania i podchodzenia są za ciężkie. Zjazdy po zmrożonym śniegu lub wylodzonym zboczu zapamiętasz na długo i gwarantuję, że wytrzęsie cię tak, że poczujesz wszystkie plomby w zębach. Ewentualne trawersy, gdzie będziesz musiał kompensować poziome ułożenie nart na zboczu pracą mięśni, to przy takich szerokich łopatach ogromna i niewygodna praca. Gdyby zachciało ci się na tak szerokich nartach odpocząć na przygotowanym stoku, też nie będzie dobrze. Takie deski na twardym podłożu przy większej prędkości błyskawicznie wpadają w telepanie i poprzeczne drgania, które mogą doprowadzić do spektakularnej gleby.
Podsumowując – w Polsce czekają nas bardzo, ale to bardzo różne warunki. I dlatego nasze pierwsze narty skitourowe powinny być tak wszechstronne, jak to tylko możliwe.
Carving i taliowanie
Zła wiadomość dla carvingowców i wszelkiej maści miłośników zakręcania poprzez wbicie krawędzi w śnieg. To nie na tych nartach. Narty skitourowe są z zasady jak najmniej wcięte i ordynarnie proste, niczym narty z muzeów i giełd staroci. I nikt tego nie zrobił na złość. Po prostu carving jest na szerokie, alpejskie stoki, a skitoury są na każde warunki. W wąskim stromym żlebie trzeba umieć zjechać obskokiem lub gdy jest bardzo stromo, zsunąć się bokiem, popuszczając krawędzie nart. Na mocno wytaliowanych nartach nie da się tego zrobić, bo talia będzie nas odbijała od brzegów żlebu niczym spadający na wietrze liść. Kto nauczył się jeździć w zamierzchłych czasach i wie, co to Christiania, da sobie radę, a kto całe życie jeździł na carvingach, poczuje się jak kierowca, który przez całe życie jeździł autem z automatyczną skrzynią biegów i nagle musi się przesiąść do prawdziwego samochodu z manualną skrzynią. Auć!
Długość i szerokość nart
Moim zdaniem należy szukać nart o długości nieco mniejszej lub co najwyżej równej naszemu wzrostowi. Osoba licząca 180 cm powinna kupić narty o długości 170–176 cm. Co ważne, pomyśl, ile będziesz ważył na nartach – czy będziesz wolał jednodniowe wycieczki z małym plecaczkiem, czy długie tury z większym plecakiem. Większy plecak oznacza większy nacisk na powierzchnię nart i – być może – konieczność rozważenia zakupu ciut dłuższego modelu. Co do szerokości… Uniwersalne narty, które dają ci kontrolę w różnych warunkach, powinny mieć między 78 mm a 88, maksymalnie 90 mm szerokości pod butem. Przy szerszych nartach bardzo szybko rośnie waga, która jest w skitourach kluczowa.
Waga sprzętu
To, co przy sprzęcie zjazdowym nie ma znaczenia, ba, nawet pomaga, w skitouringu jest zmorą. To waga. Gdy nie wyjeżdżasz wyciągiem, tylko musisz każdy gram wnieść siłą swoich mięśni tylko po to, aby zjechać, waga sprzętu staje się jednym z kluczowych kryteriów. Rejsowe narty o wadze 6 kg przy podejściu pod górę mogłyby cię zabić, a przynajmniej wydrenować z ciebie ochotę do zjazdu. Dlatego cały sprzęt skitourowy od nart – przez kije, foki, wiązania i buty – jest tak skonstruowany, aby był jak najlżejszy.
Para nart skitourowych waży około 3 kg, w skrajnych wypadkach nawet poniżej 1000 g na nartę. Ale tyle ważą najdroższe narty carbonowe dla zawodowców i zawodników. Podobnie odchudzone są wiązania i buty. I tu mała uwaga. Przy cięciu wagi łatwo o wylanie dziecka z kąpielą, czyli o przesadę. Superlekki sprzęt jest niestety superdelikatny. Nieraz widziałem, jak lekkie zawodnicze narty po najechaniu na lodową bryłę pękały lub łamały się jak zapałki.
Dobierając sprzęt, należy zwracać uwagę na wagę zestawu. Narty + wiązania + buty. Warto postawić na marki oferujące zestawy lub wspólną ofertę. Do pierwszej grupy należy Dynafit, do drugiej narty Völkl + wiązania Marker + buty Dalbello. Korzystamy nie tylko dzięki ich wzajemnej synergii, ale i przemyślanego bezpieczeństwa zestawu.
Wiązania i buty
W narciarstwie zjazdowym wszystko jest proste. But jest przymocowany na stałe do narty. Wiązanie ma zaprojektowany mechanizm wypięcia w przypadku wywrotki i wszystko jest proste. Wiązanie może być ciężkie i zabudowane. W skitouringu wiązania i buty muszą mieć możliwość uwolnienia pięty do podchodzenia, tak jak na biegówkach. W takim przypadku wszystkie, ogromne siły działają na mocowanie buta z przodu, bo stale podnosimy piętę.
Konstrukcyjnie wyewoluowały więc buty, które są miękkie, przy podejściu zginają się w śródstopiu i blokują do zjazdu, zamieniając się w sztywne buty. Powstały też wiązania, które z jednej strony gwarantują stalowy uścisk przodu buta, a z drugiej są wykonane z superlekkich stopów aluminium. Kiedy skitouring był w powijakach, but był osadzony sztywno na specjalnej szynie (wiązania Silvretta!). Obecnie sam but jest własną szyną i wpina się go za pomocą bolców do przodu wiązania. Ten radykalny wynalazek zmniejszył wagę o kolejne kilogramy. Jak wszystkie wiązania, również te skitourowe mają regulowaną siłę wypięcia. Najbardziej udane wiązania na rynku produkują firmy Marker, Dynafit, G3 (Genuine Guide Gear) i Fritschi. Liderzy na rynku butów to Dynafit, Dalbello, La Sportiva, Scarpa i Atomic. Buty skitourowe są niższe i mniej zabudowane. Mają dwie, czasami trzy klamry.
Lawiny
W jazdę poza trasą jest nieodłącznie wpisane zagrożenie zejścia lawiny. Bezpieczeństwo osiąga się poprzez zaopatrzenie każdego narciarza w detektor lawinowy, sondę lawinową i łopatę do śniegu. To tak zwany złoty trójkąt, który każdej grupie narciarskiej pozwoli się ratować w przypadku zejścia lawiny, i to natychmiast, zanim przybędzie pomoc. Bezpieczeństwo na stoku wydatnie zwiększają plecaki lawinowe, mające pompowane błyskawicznie balony wypornościowe, które w razie zejścia lawiny wynoszą porwanego narciarza na powierzchnię i ratują przed uduszeniem.
Ważne cechy zestawu skitourowego
Zarówno początkujący narciarze, jak i ci, którzy latami jeździli po sztruksie, po założeniu nart skitourowych mają podobne problemy. Narty są lekkie, nadsterowne, nie wybaczają błędów i co gorsza błyskawicznie wytykają nam błędy. To, co na wyratrakowanym stoku uchodzi płazem, poza trasą mści się i męczy potwornie. Dlatego tak ważne jest, aby pierwszy zestaw skitourowy był wszechstronny i zbalansowany. Nie powinien być ani superlekki, ani bardzo sztywny. Powinien wybaczać błędy narciarza i reagować z takim opóźnieniem, żeby miał on szansę na błyskawiczną korektę. No i nie powinien być potwornie drogi. Jednak powinniśmy brać pod uwagę jeszcze jedną cechę – nazwijmy ją tempem wyrastania.
Tempo wyrastania
Tak jak dzieci szybko wyrastają ze swoich ubranek, tak im dłużej jeździ narciarz pozatrasowy, tym lepiej wie, co sprawia mu frajdę. Kupując pierwszy zestaw skitourowy, warto zainwestować w sprzęt, który pozwoli nam się rozwijać przez szereg sezonów. Innymi słowy – unikajmy zakupu czegoś, z czego niezwykle szybko wyrośniemy. Dla porównania – nie warto kupować drogiego rowerka na czterech kółkach do nauki jazdy, jeśli nie da się odkręcić zapasowych kółek i śmigać już tylko na dwóch.
Skitoury czy freeride’y?
Jednak skitoury. Chociażby dlatego, że na większości tras freeride’owych skitoury, szczególnie te szersze, spokojnie dadzą sobie radę. Z kolei narty freeride’owe na trasach, gdzie będzie sporo podchodzenia, mogą po prostu potwornie zmęczyć swoją wagą. No i warunki – na freeride muszą być świetne, na skitoury dowolne.
Co warto polecić
Z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim poszukującym pierwszego zestawu skitourowego narty niemieckiej marki Völkl z serii VTA. Oferuje ona szeroką gamę nart w różnych długościach i szerokościach. Filigranowa dziewczyna ma do wyboru narty od 150 cm długości i szerokości 80 mm pod butem, a ogromne chłopisko narty VTA 88 o szerokości 88 mm, o długości 180 cm lub nawet VTA 98 o szerokości 98 mm i długości 184 cm. Narty te charakteryzują się niewielką wagą i bardzo rozsądną sztywnością, a co najważniejsze wybaczają błędy i wieloletnie tempo wyrastania. Seria VTA zawiera dedykowane foki z unikalnym systemem zapięcia. Foki są dostępne w dwóch wariantach – mix, czyli mieszanka nylonu i moheru na różne warunki, oraz czyste moherowe na puch i miękki śnieg.
Do tych nart fantastycznie pasują wiązania Marker, w szczególności model Alpinist zapewniający bezkompromisową sztywność i niską wagę. Z wieloma osobami, którym poleciłem te narty, byłem na skitourowych wyjazdach. Deski zawsze sprawdzały się dobrze, w najróżniejszych warunkach, dając narciarzom pełną radość z jazdy zarówno w Polsce, jak i za granicą. Zestaw Völkl VTA + Marker Alpinist lub Kingpin 13 wraz z butami Dalbello tworzy fantastyczną jakościowo i bardzo bezpieczną propozycję na lata jeżdżenia za rozsądną cenę.