Witam wszystkich! Ostatnio wiele ciekawych rzeczy dzieje się w narciarstwie polskim i światowym. Jak zwykle PZN podejmuje – powiem lekko – dość niepojęte decyzje, ale o tym może kiedy indziej. Po sezonie jako podsumowanie na pewno coś napiszę.
Dzisiaj chciałem wam opowiedzieć o ostatnich testach, do których zostałem zaproszony. Miałem okazję wypróbować ochraniacze slalomowe firmy UFO Plast. Muszę przyznać, że na początku podszedłem dość sceptycznie do nowego sprzętu. Wcześniej używałem kijów, ochraniaczy na kije oraz na kolana Leki albo Komperdella. Co więc mogła zaoferować mi inna firma lepszego niż wyżej wymienione? Zaczęło się od przykręcenia ochraniaczy na kije. Moją uwagę zwrócił materiał, z którego je wykonano. Miałem w jednej ręce ochraniacz UFO a w drugiej Komperdella i muszę przyznać, że te pierwsze wydały mi się twardsze. Chcąc upewnić się, wykonałem mój standardowy test, czyli mówiąc wprost zacząłem walić po nich młotkiem. Okazało się, iż faktycznie ochraniacze nowej firmy są twardsze. Mniej uginały się i mniej wibrowały przy każdym uderzeniu. Nie pozostało mi nic innego, jak w końcu przykręcić je do kijków. Tutaj niestety pojawił się problem. W zestawie miałem tylko 4 zestawy śrubek i nakrętek, a potrzebowałem 6 (po 3 na ochraniacz). Myślę, że była to jednorazowa wpadka w pakowaniu. Na szczęście śrubek u mnie w domu nigdy nie brakowało. Podczas przykręcania ochraniaczy wpadł mi w oko jeszcze jeden szczegół. W końcu jakaś firma na świecie wpadła na pomysł, że taśma klejąca to nie jest najlepszy materiał do osadzenia ochraniacza. UFO w zestawie dodaje plastikowy walec, na który dopiero nakładamy część „skręcaną” i dokręcamy śrubki. Dzięki temu ochraniacze można montować bez żadnych dodatkowych elementów nie tylko na normalnych metalowych kijkach ale również na cienkich karbonowych.
Następnego dnia zrobiłem 6 przejazdów na bramkach i porównałem sprzęt obecny (Komperdell) ze sprzętem UFO. Ochraniacze na golenie w mojej ocenie wypadły neutralnie. Nie różniły się pod względem jakości materiału czy wykonania. Jedyną rzeczą na plus, którą można zanotować, to miejsce przymocowania rzepów. W Komperdellu są one przymocowane nitami wystającymi na zewnątrz ochraniacza (w miejscu gdzie w ochraniacz uderzają tyczki), co przy dłuższym użytkowaniu może powodować ich zerwanie. W UFO mocowanie rzepów jest umiejscowione na tylnych krańcach, które nie mają kontaktu z tyczką, a na pewno nie tak częsty.
Dużą różnicę zanotowałem w przypadku tzw. gard, czyli ochraniaczy na ręce. Moje przemyślenia na ten temat są takie, że dzięki zwiększeniu twardości materiału użytego w produkcji, tyczki szybciej i łatwiej odbijają się od naszych rąk. Co za tym idzie mamy krótszy kontakt z tyczką, mniejsze straty prędkości i większą swobodę ruchów. Ja zawsze na slalomie trzymałem ręce dosyć nisko, a tyczki uderzane w tym miejscu przytrzymywały mnie troszkę. Nie zaobserwowałem żadnego przekręcania się ochraniaczy po zjeździe, co naprawdę cieszy.
Podsumowując – ochraniacze na kolana wypadają równie dobrze w porównaniu z uznanymi markami takimi jak Komperdell, czy Leki. Ochraniacze na kijki moim zdaniem są lepsze niż te, których używałem do tej pory.
1 komentarz do “Pierwszy kontakt z UFO na nartach”
No i wyjasnilo sie, dlaczego polskie narciarstwo zjazdowe jest na dnie
!! Przez brak UFO. Gwiazdor w USA sie wyp….lil , bo nie mal UFO, a Gwiazda strate , chyba 9 sekund, z tego samego powodu. Bo technike i sile Maja na kosmicznym poziomie. Braklo UFO .