solevåg

Podmuchy wiosny

Slalom panów był ostatnią konkurencją mistrzostw świata w Cortinie d’Ampezzo. W związku, że nad Alpami zakotwiczyły dość ciepłe wyże przynoszące wspaniałą pogodę, ale i dość wysokie temperatury, istniała obawa (uzasadniona), ze trasa drugiego przejazdu puści zbyt szybko i zawodny nie będą regularne.

Na początku muszę się wytłumaczyć. Otóż obowiązki zawodowe spowodowały, że nie dałem rady napisać relacji wcześniej. Ponieważ jest po przysłowiowych „jabłkach” będzie ona krótka i konkretna.

Po „wpadce” ze slalomem równoległym organizatorzy postanowili dmuchać na zimne i zdecydowali, że w drugim przejeździe jedynie pierwsza piętnastka z pierwszego pojedzie w odwrotnej kolejności. Wszystko odbyło się „lega artis”, gdyż regulamin zawodów FIS zezwala na taką ewentualność. Widowisko jednak trochę na tym ucierpiało.

W przejeździe pierwszym mieliśmy festiwal DNF. Nie dość, że trasa była bardzo zlodzona, to jeszcze ustawienie nie należało do najłatwiejszych. I tak mety nie zobaczyli (miedzy innymi): Choroszyłow, Grange, Meillard, Ryding, Muffat-Jeandet, Aerni, Gross…

Niektórzy ewentualni pretendenci do korony zawiedli i tracąc wiele uplasowali się na miejscach odległych. Do tych z kolei należeli (też między innymi): Zenhäusern (21.), Mölgg (20.), Strasser (23.), Feller (24.)… Taka sytuacja spowodowała, że w pierwszej piętnastce zobaczyliśmy dżentelmenów, których na co dzień tam nie widujemy (na przykład: Marchant (12.), Hadalin (11.), Seymour (10.), Rhodes (14.)…

Na czele również było dość dziwnie, gdyż w osobach Pertla (1.) i Vinatzera (2.) mieliśmy dwóch „żółtodziobów”, którzy jeszcze nigdy nie wygrali zawodów APŚ w slalomie. Na dalszych miejscach znaleźli się: Foss-Solevaag, Jakobsen, Noël, Kristoffersen, Pinturault, Schwarz, Yule. Drugi przejazd zapowiadał się więc bardzo ciekawie i taki też był. Najpierw po ryzykownej jeździe w górnej części trasy do mety nie dotarł (fatalne przełamanie terenu) główny pretendent do tytułu, najlepszy slalomista tego sezonu, czyli Marco Schwarz. Przeciętnie zaprezentował się Alexis Pinturault, który po porażce w gigancie nie miał wystarczająco sprężystości (a może i motywacji?) do nawiązania walki w slalomie. Drugi przejazd fantastycznie (wreszcie) zjechał Henrik Kristoffersen pokazując, że z nim trzeba się jeszcze liczyć. Teraz sytuacja rozwijała się bardzo dynamicznie i wszystko zależało od postawy „nowicjuszy”. Nie liczyłem specjalnie na Kristoffera Jakobsena, choć facet na pewno ma wielki talent. Nie kończy jednak zbyt często drugich przejazdów i tak też było i tym razem. Jeszcze lepiej, nieprawdopodobnie płynnie i pewnie pojechał drugi z Norwegów, czyli Sebastian Foss-Solevaag. Z najlepszym czasem drugiej próby objął prowadzenie, wyprzedzając Henrika o 0,46 sekundy. Skandynawom nie podołał Vinatzer plasując się aż o 1,20 za prowadzącym Sebastianem. Teraz wszystko było już tylko w rękach (nogach) Austriaka. Adrian Pertl juniorem nie jest. Po prostu podobnie, jak Sebastian Foss-Solevaag potrzebował trochę więcej czasu na rozwój (choć nie aż tak dużo). Adrian w młodości trenował razem z Marco Schwarzem i teraz panowie ponownie spotkali się w kadrze. Pertl dysponuje bardzo dobrą i wyrafinowaną techniką jazdy, pytanie, które dręczyło brzmiało: czy wytrzyma presję? Okazało się, że Austriak nerwy ma ze stali i po dobrym przejeździe uległ jedynie Sebastianowu Foss-Solevaagowi i to zaledwie o 0,2 sekundy, tym samym zgarniając srebrny medal mistrzostw. Z ciekawostek: na miejscach pierwszym i drugim zobaczyliśmy slalomowe nart firmy Völkl. Ok. takie sytuacje zdarzają się Atomicom, Headom, czy Rossignolom, ale Völkle nie są aż tak popularne wśród zawodników, a tu proszę… Dziesiątym zawodnikiem mistrzowskiego slalomu został reprezentant Belgii Armand Marchant, wyprzedzając między innymi Ramona Zenhäuserna…

I tak skończyły się pierwsze mistrzostwa świata w narciarstwie alpejskim rozgrywane bez udziału publiczności. Miejmy nadzieję, że były także ostatnimi takimi zawodami…

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

azs winter cup

AZS WC: „Topór” z wymarzonym medalem

Magdalena Bańdo (UŚ Katowice) i Juliusz Mitan (AGH Kraków) zdominowali rywalizację w ostatnich eliminacjach Akademickiego Pucharu Polski, wygrywając w obu konkurencjach. Wydarzeniem dnia był pierwszy, upragniony medal wywalczony

crazy canucks

Crazy Canucks łamią system narciarstwa alpejskiego

Jest styczeń. Dookoła rozpościera się przepiękna panorama szwajcarskich Alp. Co kilkadziesiąt minut kolej torowa Jungfraubahn przejeżdża przez Wengen, nad którym unosi się najdłuższa trasa zjazdowa alpejskiego Pucharu Świata. To miejsce

10 grzechów polskiego narciarstwa

Grzech 10. – reprezentowanie Polski na imprezach głównych

Ostatnią kwestią na mojej liście są powołania na imprezy główne, które wywołują zainteresowanie przed mistrzostwami świata juniorów i seniorów czy igrzyskami olimpijskimi. Dla wielu, jak nie wszystkich zawodników, zakwalifikowanie się na takie zawody i możliwość

azs winter cup

Gadające Głowy – AZS Winter Cup #4 Jurgów

Na starcie jakieś stwory z „Ulicy Sezamkowej”, w drugim przejeździe „Puszek” i Kuba Okniński – co się dzieje!? Debiutujący w AZS Winter Cup Bartek Sanetra opowiada, że wszystko się może zdarzyć (wielkie

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.