Oj działo się działo przez ostatnie trzy dni na alpejskich trasach. Zarówno w Bormio, gdzie rywalizowali panowie oraz w Lienzu, gdzie z kolei ścigały się panie.
Oczy wielu zwrócone były właśnie na Lienz, w którym zaplanowano gigant i slalom. Oczywiście komentatorzy oraz kibice zastanawiali się nad formą Mikaeli Shiffrin, która nie startowała w równoległym w St. Moritz, całkowicie zawiodła w Courchevel i nie była zgłoszona w Val d’Isere. Wielu mówiło o kryzysie… Okazało się, że całkowicie niesłusznie. Każdy, kto oglądał w sobotę drugi przejazd giganta po nierównej i miejscami bardzo niebezpiecznej trasie (no nie tak złej, jak w Alta Badia, ale zawsze) wie, że Mikaela ciągle jest na topie i przyspiesza. Osiemnaste miejsce z Courchevel należy uznać za wypadek przy pracy i tyle. Marta Bassino robiła, co mogła ale skończyła na miejscu drugim ze stratą aż 1,36 sekundy. To dużo. Trzecia zameldowała się Katharina Liensberger, która pomału, acz nieubłaganie wyrasta na najlepszą Austriaczkę w konkurencjach technicznych. To dość niesamowite, gdyż Katharina straciła dużo czasu w okresie przygotowawczym z powodu zawirowań wokół swojego sprzętu (pisaliśmy już o tym zarówno w Magazynie NTN Snow & More, jak i na stronie www). Zaznaczyć też trzeba, że sukces Mikaeli jest jej pierwszym zwycięstwem w gigancie w tym sezonie i to w jakim stylu!
W niedzielę Amerykanka dorzuciła do pieca także w slalomie. Ponownie bowiem odnotowała dwa najszybsze czasy i sięgnęła po swoje 64. zwycięstwo. Na miejscu drugim z dwoma drugimi czasami Petra Vlhová, a na trzecim, awansująca z ósmej pozycji, przeszczęśliwa i nawet nieco zapłakana z radości, Michelle Gisin. Czwarta zameldowała się wspominana już Katharina Liensberger. Ogłaszamy więc koniec kryzysu Mikaeli i czekamy na więcej.
Panowie mieli przed sobą trudy zjazdu w Bormio, który choć spektakularnie nie wygląda, należy do najtrudniejszych w cyklu. Trasę tę lubi lokales Dominik Paris. Wygląda również na to, że trasa Stelvio w Bormio lubi także jego. Dominik zabukował bowiem zwycięstwa zarówno w zjeździe piątkowym (w zastępstwie tego z Val Gardeny), jak i sobotnim. Do udanych weekend zaliczy także Beat Feuz, który finiszował odpowiednio drugi i trzeci. W piątkowym zjeździe podium uzupełnił Matthias Mayer. W sobotę na miejscu drugim dość nieoczekiwanie zobaczyliśmy Szwajcara Ursa Krienbühla. Ten ostatni w końcówce napędził trochę strachu Dominikowi i przegrał ostatecznie o 0,08 sekundy.
Krienbühl swoją formę potwierdził w niedzielnym supergigancie do kombinacji finiszując na miejscu piątym (łącznie 22.). Dwunasty czas supergiganta i zwycięstwo w slalomie pozwoliły Alexisowi Pinturault na zgarnięcie 100 punktów premii za pierwsze miejsce w kombinacji. Drugi finiszował Aleksander Aamodt Kilde, a trzeci Loic Meillard. Paris po drugim miejscu w supergigancie nie utrzymał pozycji w slalomie. Popełnił poważny błąd i spadł na miejsce 26. ze stratą ponad siedmiu sekund. Swoją drogą to niesamowite, że tak wielkie chłopisko całkiem zgrabnie potrafi uwijać się na krótkich slalomowych nartach.
Następne zawody obejrzymy już w Nowym Roku 2020.