Jako że trochę minęło od mojego ostatniego wpisu, postanowiłem się uaktywnić. A tak po prawdzie to powodów jest kilka. Jak to mówią, pierwsze primo, trochę dzieje się w tematyce arktycznej. Jedni się szykują trochę dalej, inni trochę bliżej. Drugie primo, to książka, której poświęcić chciałbym kilka wpisów.
Jakiś czas temu wpadła mi w ręce niepozorna, książeczka, z pożółkłymi kartkami, trochę zalaną okładką. To podręcznik narciarstwa, Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego >”Wychowanie fizyczne kobiet<", z 1935 roku. Całość wzięta pod opiekę Głównej Księgarni Wojskowej. To się musiało dobrze zapowiadać!!! Jako że instruktorka to mój drugi zawód, postanowiłem zdradzić, zwłaszcza kobietom, parę sekretów, aby owe wychowanie fizyczne osiągnęły, w narciarstwie szczególnie. Książeczka jest o tyle wartościowa, bo rekomendowana do "użytku służbowego" przez samego płk. Engela. Można śmiało poszerzyć z niej wiedzę o historii narciarstwa (kobiecego oczywiście), o obowiązującej modzie narciarskiej (kobiecej), sprzęcie, technice, szkoleniach, no i oczywiście odznakach! Poczytamy też o smarowaniu nart, fotografowaniu w zimie (kobiet rozumie się), odpowiednim odżywianiu, no i opiece lekarskiej (tylko jeszcze nie wiem czy świadczonej kobietom, czy może przez kobiety). Słowem jest w niej wszystko! Aż kusi by podzielić się takim rarytasem. Panowie nie muszą się martwić. W akapicie "Od redakcji" jasno jest powiedziane, że mimo iż "szczególnie ubogi jest nasz rynek wydawniczy w dziedzinie sportu kobiet", to podręcznik ten "z powodzeniem może być wykorzystywany przez mężczyzn". (pytanie co z ubiorem?) Zatem do dzieła! (wszystkie cytaty zachowują oryginalną pisownię) Historię narciarstwa ujęto dość ciekawie, przytaczając wiele faktów zarówno z areny międzynarodowej jak i z lokalnego podwórka. Jako że to wiedza raczej encyklopedyczna, przytoczę tylko jedno zdanie, poprzedzające podrozdział o rekordach.
Najpopularniejsze są wśród kobiet krótsze wycieczki narciarskie (nieraz bardzo trudne!) i jazda spacerowo-boiskowa
No to przejdźmy do rekordów (tak dla porównania z dzisiejszymi wynikami).
Rekord odległości posiada Amundsen, który w 1911/12 r. przeszedł na nartach od brzegu lodów podbiegunowych do bieguna południowego i z powrotem. Wyprawa trwała 99 dni: przebyto drogę 3000 km, z przekroczeniem olodzonego pasma górskiego na wysokości 3225 m.
„Rekordy wysokości: w r. 1931 Holdsworth wyszedł na nartach na przełęcz 7160 m, podczas ekspedycji w Himalajach”. Wyprawy na Mt.Everest doszły na nartach „tylko” do poziomu 6700m (1922; II wyprawa angielska). Natomiast udało się zdobyć na nartach Kilimandżaro (6010 m.)
Rekordy skoków ze skoczni zwiększyły się w szybkim tempie:
– w r. 1879 – 23 m
– w r. 1900 – 35,5 m
– w r. 1909 – 45 m
– w r. 1918 – 65 m
– w r. 1932 – 82 m
No i na koniec coś dla speedoholików.
Rekord szybkość:
-w zjazdówce: 86,6 hm/g. (przeciętnie; na trasie 2 km długości, 450 m spadku).
-kilomètre-lancé: 136 km/g. (specjalny równy stok: 100m rozbiegu, 100m mierzonego zjazdu i łagodnie przebiegające wyrównanie dla zatrzymania).
Tu przypomnieć by trzeba, że owe rekordy to stan na rok 1935. A kto pamięta próbę bicia rekordu prędkości organizowaną w 2010 na Kotelnicy Białczańskiej? Najszybszy był Jarosław Smajdor, który na takim samym mierzonym odcinku zjazdu pomknął z prędkością 132,46 km/h) ;)
To tyle pokrótce.
Niedługo o ubiorze. Zdradzę tylko że:
kobieta powinna wyglądać (…) estetycznie i po sportowemu. Zbyt wyszukany strój, a nade wszystko papuzie kolory nie nadają się tu zupełnie.
Stay tuned :)
Michał Jasieński