feller

Pozdrowienia z „oślej łączki”

W ostatni weekend miały być zawody w Wengen. Na najbliższy jeszcze niedawno w kalendarzu zaplanowany był slalom w Kitzbühel. O takich zmianach chyba już nie ma co wspominać. Powód ciągle ten sam. Dobrze, że jednak doszło do przeniesienia rywalizacji w inne miejsce, niż do odwoływania kolejnej sportowej imprezy. W bieżącym sezonie (o dziwo) FIS częściej niż w poprzednich latach jednak przenosi imprezy w inne lokalizacje, niż je odwołuje. Dzięki temu w sobotę i niedzielę udało się stawce panów stanąć na starcie slalomów na „oślej łączce” we Flachau.

Zaraz pewnie niektórzy z Was spytają dlaczego pozwalam sobie mówić o trasie slalomu APŚ jako o „oślej łączce”? Aby to wyjaśnić musimy się cofnąć do chwili sprzed zawodów. Manuel Feller, jeden z zawodników tak ostro ostatnio krytykowanej kadry Austrii, pozwala sobie mianowicie na dość śmiały komentarz. W jednym z wywiadów przed sobotnimi zawodami mówi on coś mniej więcej w tym stylu:

W porównaniu do klasycznych tras slalomowych w Wengen i Kitzbühel, Flachau to coś jak ośla łączka.

Kontrowersyjna wypowiedź? Zbyt duża pewność siebie?

Przejdźmy (jednak i na chwilę) do ścigania

Sobotni poranek. We krainie Hermanna Maiera opady śniegu. Temperatura około sześć-siedem stopni poniżej zera. Przed zawodnikami ponad 60 tyczek, trasa z różnicą poziomów około 200 metrów i największym kątem nachylenia sięgającym około 55 stopni. Serio? „Ośla łączka”?

Początek i już jeden ze slalomowych faworytów kończy rywalizację. Daniel Yule poza trasą. Cztery tyczki minięte, pięć sekund jazdy w dół i na sobotę dla Szwajcara to koniec. Podobny los spotyka jeszcze (mówiąc o tych bardziej rozpoznawalnych) Rosjanina Aleksandra Choroszyłowa oraz Alexa Vinatzera z Włoch. Po pierwszym przejeździe takie tuzy jak Kristoffersen i Pinturault daleko. Odpowiednio, Norweg 23. ze stratą 1,72 sek., Francuz 20. i 1,68 sek. gorzej od lidera. A na pozycji lidera, przede wszystkim po bardzo poprawnym przejechaniu środkowego odcinka trasy, Clément Noël, za jego plecami Sebastian Foss-Solevaag i – właśnie – Manuel Feller. Dalej (jadący z osiemnastką) Kristoffer Jakobsen ze Szwecji i Marco Schwarz. Różnica pomiędzy pierwszą piątką 0,7 sek. To tylko mogło zwiastować dodatkowe emocje w drugim przejeździe.

Drugiego przejazdu, jak to w przypadku ścigania na „oślej łączce”, też nie ukończyło kilku zawodników. Wśród nich czwarty rano Jakobsen. Swoją pozycję nieznacznie poprawił Kristoffersen. Awansował ostatecznie na 18. miejsce. Dużo lepiej wypadł Pinturault plasując się ostatecznie na dziewiątej pozycji. Czwarty czas Francuza w drugim przejeździe na nic więcej nie pozwolił. Strata zanotowana przed południem była zbyt duża.

Na górze zostało trzech najlepszych z porannych przejazdów. Śnieg coraz gęstszy. Temperatura mniej więcej bez zmian. Pierwszy z tej trójki w budce startowej staje Feller. Ten przejazd w jego wykonaniu można uznać za wyśmienity. Spokojnie i zarazem bardzo pewnie pojechana górna część trasy. Środkowy odcinek i dół to już majstersztyk. W drugiej rundzie nikt tego nie zrobił lepiej. Wykręcił czas o 0,7 sek. lepszy od dotychczasowego lidera – Marco Schwarza. Czyżby bohater weekendu? Nie wiem, co musiałby zrobić Foss-Solevaag, żeby utrzymać przewagę 0,02 sek. zdobytą po pierwszym przejeździe nad Fellerem? Pojechał przyzwoicie. Bez zauważalnych błędów. Ale to pozwoliło mu ostatecznie zająć (tylko) czwarte miejsce.

Ostatni w sobotę wystartował Clément Noël. Zjazd bardzo poprawny. Może jeden raz ustawił narty za bardzo w poprzek. To było za mało na krnąbrnego Austriaka.

Na Fellera tego dnia nie było mocnych. Noël ostatecznie drugi. Trzeci rodak Fellera – Schwarz. Kiedy ten chłopak ostatnio jeździł tak dobrze w slalomie jak w tym sezonie? Dla mnie on zniknął po tym, jak jadąc jako ostatni w drugim przejeździe prawie rok temu w Schladming, wyłożył się na jednym z pierwszych zakrętów.

A kim jest ten Manuel Feller, że mógł przed sobotą sobie pozwolić na taki komentarz? Przecież to nie Hirscher. Pewnie, gdyby nie wygrał w sobotę, to pół Austrii postawiłoby go pod pręgierzem.

To jego pierwsze zwycięstwo w zawodach APŚ. Pewnie nie tylko ja uważam, że zbyt rzadko łapie się do pierwszej dziesiątki. Ewidentnie większe oczekiwania wobec niego mają i jego rodacy. Tym bardziej, że to wicemistrz świata w slalomie z 2017 r. (przegrał wtedy z Hirscherem), że to młodzieżowy mistrz świata w slalomie z 2013 roku. Z zawodów, w których pokonał między innymi Zenhaeuserna (wtedy srebro) czy Kristoffersena.

Może chciał, i swoimi słowami, i późniejszym zwycięstwem, ukrócić krytykę, która co jakiś czas na niego spada. Taka, jak choćby ta związana z wypowiedzią innej byłej austriackiej gwiazdy narciarstwa alpejskiego – Christiana Mayera – kiedy ten nie bał się, w trakcie poprzedniego sezonu, publicznie powiedzieć czegoś w stylu, że „oglądanie Fellera doprowadza go do łez”. Oby Manuel udowodnił, że udaje mu się wygrywać także poza „oślimi łączkami”.

Niedziela we Flachau

Pada tak samo jak poprzedniego dnia. Temperatura o kilka stopni niższa. Trasa zbliżona do tej z soboty. Ale co można wymyślić innego na „oślej łączce”?

Pierwszy przejazd i już na początku wypada Clément Noël. Zaraz po nim Linus Strasser. Oprócz nich jeszcze kilku zawodników, ale mnie nic te nazwiska nie mówią. Na przykład Billy Major z Wielkiej Brytanii. Do drugiego przejazdu nie łapie się między innymi Filip Zubčić (w niedzielę 31., w sobotę też nie lepiej – dopiero 24.).

Po porannej turze dość nisko Daniel Yule (22. pozycja), Pinturault ósmy, Kristoffersen szósty. Trzeci, ze stratą 0,29 sek. do lidera, sobotni triumfator Feller, drugi Fabio Gstrein, pierwszy, ten, który podczas pierwszego dnia zawodów w drugim przejeździe wypadł za podium – Foss-Solevaag.

W drugim przejeździe kłopoty na „oślej łączce”, podobnie jak w sobotę, mają Choroszyłow i Vinatzer. Jeden i drugi wypadają z trasy. Chyba oni nie zapamiętają sobie dobrze pobytu we Flachau. Szkoda przede wszystkim Rosjanina – po pierwszym przejeździe zamykał pierwszą dziesiątkę (ze stratą 0,88 sek. do prowadzącego).

W drugim przejeździe swoją pozycję poprawia Pinturault, który ostatecznie melduje się na trzecim miejscu. Jadący chwilę po nim Aerni wskakuje, kosztem Kristoffersena, o oczko wyżej, na pozycję szóstą.

Będący czwarty po pierwszym przejeździe Schwarz znów zalicza równy i poprawny (baaardzo poprawny!) zjazd. Jazda taka pozwala mu na chwilę usiąść w fotelu sponsora za linią mety. Feller niestety w niedzielę nie potwierdza swojej dobrej dyspozycji z soboty. W połowie trasy siada na tyłku, postanawia kontynuować jazdę, ale ostatecznie traci ponad 1,5 sek. i spada na 17. pozycję.

Ostatni na starcie staje Sebastian Foss-Solevaag. Po przejechaniu spokojnie górnego odcinka potem się już tylko rozpędza. Wykręca najlepszy czas drugiego przejazdu. Utwierdza się tym samym na pozycji lidera.

Tak więc w niedzielę trzeci stary wyga – Alexis Pinturault, drugi coraz stabilniejszy Marco Schwarz, pierwszy i jak najbardziej w ten weekend zasłużenie Sebastian Foss-Solevaag – 30-letni Norweg pochodzący z nadmorskiego Ålesund. Gwoli podsumowania klasyfikacji generalnej w slalomie APŚ. Dotychczas w slalomie panowie rywalizowali w tym sezonie sześć razy. Do końca sezonu zaplanowanych jest jeszcze 5 terminów na tę konkurencję. Na chwilę obecną liderem klasyfikacji w slalomie jest Marco Schwarz (389 pkt.), przed Manuelem Fellerem (324 pkt.) i Sebastianem Foss-Solevaagiem (308 pkt.).

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

nowe narty

Nowości w świecie nart na 2024/2025

Tradycyjnie na początku sezonu rzucamy garść newsów. Z mnogości mniej lub bardziej udanych innowacji technicznych staramy się wybrać te najbardziej wartościowe. Skitouring, freeride, allmountain czy jazda po przygotowanych trasach –

maxx booldożer

Słodkie życie zwykłego instruktora

Osrodek narciarski X gdzieś we Włoszech, grudzień, godzina 6.35. Budzik przeszywa i ogłusza. Za oknem jest jeszcze ciemno. Buty, kask, bidon, rękawiczki – w plecaku. Wkrętarka z zapasową baterią, wiertarka, klucz

braathen

Cały we łzach – po pierwszym gigancie sezonu

Szast-prast, i ani się obejrzeliśmy, jak rozpoczął się kolejny alpejski sezon. Tradycyjnie pierwsze zawody odbywają się w ostatni weekend października w austriackim Sölden, na wymagającej trasie lodowca Rettenbach. Nigdy

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.