Wiele osób związanych ze sportem alpejskim zadaje sobie pytanie: co dalej zrobi Tina Maze? Słoweńska zawodniczka w poprzednim sezonie „wzięła sobie urlop” od ścigania, a w tym miała powrócić na alpejskie trasy. Już wtedy niektórzy prorokowali, że będzie to pożegnanie z karierą rozłożone na raty.
Spekulacjom nie ma końca, ale obecnie wydaje się, że najbliżej prawdy może być dziennikarz słoweńskiej gazety Ekipa – Jurij Zavrsnik. Powołując się na osoby z kręgu Team to aMaze, Jurij pisze, że Tina najprawdopodobniej wystartuje w kilku zjazdach zaliczanych do APŚ, aby przygotować się do obrony tytułu na mistrzostwach świata w St. Moritz. Jako obrończyni tytułu w zjeździe nie podlega bowiem eliminacjom w tej konkurencji. Wszystko to tylko po to, żeby pożegnać się z fanami w sposób godny. Tina trenuje już podobno po okiem swojego życiowego partnera i menadżera Andrei Massi. Przedstawiciele szwajcarskiej firmy Stöckli, która jest dostawcą sprzętu Słowenki nie zaprzeczyli, ani nie potwierdzili tych rewelacji. Sama zainteresowana milczy, jak zaklęta, ale zwołała konferencję prasową na 20.10.2016 w Sölden podczas rozpoczęcia APŚ. Wtedy zapewne wszystko się wyjaśni.