Coś niesamowitego! Prawie dziewiętnaście lat (dokładnie 20.01.2002 roku) temu Szwajcarka Marlies Oester zwyciężyła w niemieckim Berchtesgaden w slalomie zaliczanym do alpejskiego Pucharu Świata. Od tego momentu żadna przedstawicielka kraju Helwetów nie stanęła na najwyższym podium w tej konkurencji. Aż do dziś!
Dziś Michelle Gisin zapisała się na kartach sportowej historii Szwajcarów pokonując w Semmering w Austrii całą światową czołówkę.
Jestem bardzo szczęśliwa, że wreszcie udało się to, o czym od dawna marzyłyśmy. Mówię marzyłyśmy, gdyż dziękuję Wendy (Holdener przyp. red.), z którą od wielu lat razem trenujemy i motywujemy się nawzajem do coraz to lepszych wyników
– mówiła na mecie bardzo wzruszona Michelle. Zawody w austriackim Semmering są dla Michelle Gisin wyjątkowe. To tu przed ośmiu laty rozpoczęła swoją przygodę z alpejskim Pucharem Świata, aby w tym samym miejscu wywalczyć swoje pierwsze zwycięstwo w slalomie. Przyznaję, że siostry Gisin należą do moich bardzo ulubionych zawodniczek, gdyż natura obdarzyła je dużą inteligencją. Starsza Dominique, po zakończeniu kariery rozpoczęła i ukończyła studia na uniwersytecie w Bazylei na wydziale fizyki. Michelle, kiedy udziela wywiadów, też raczej głupstw nie plecie. Wróćmy do zawodów: na miejscu drugim Katharina Liensberger, a na trzecim Mikaela Shiffrin. Dziś warunki były podobno trudne, gdyż trasa – pomimo zwyczajowej twardości – dobrze trzymała i potrzebne było wysublimowane czucie podłoża oraz odpowiednie dozowanie nacisku na krawędzie. Shiffrin, gdyby nie trzy skręty na wewnętrznej w górnej części trasy, mogła rozstrzygnąć zawody na swoją korzyść, ale wtedy nie cieszyłaby się Gisin. Cóż slalom, jak zwykle okazał się grą błędów, a kto popełni ich najmniej – wygrywa.
W Bormio w supergigancie ścigali się też panowie, ale ze wstydem przyznaje, że nie dałem rady obejrzeć tych zawodów. Cóż, dbanie o własne dobro zwyciężyło. Po prostu poszedłem na narty…
Odnotowuję jednak fakt pierwszego zwycięstwa w karierze Amerykanina Ryana Cochran-Siegle (już bardzo dobrze prezentował się na Saslongu w Val Gardenie). Drugi na mecie zameldował się Vincent Kriechmayr, a trzeci Adrian Smiseth Sejersted.
Poniedziałkowy zjazd panów i gigant pań (choć dziewczynom udało się jeszcze zjechać pierwszy przejazd) zostały odwołane (przerwane) ze względu na złe warunki pogodowe.
Następne zawody pań już w nowym roku, oby szczęśliwszym, niż ten odchodzący. Panowie pojadą jutro zjazd w Bormio.