Przed Levi – Puchar Świata wchodzi na obroty

Musicie przyznać, że alpejski Puchar Świata wchodzi na obroty dość powoli. Najpierw zawsze jest inauguracja w Sölden (gigant pań i panów), która stanowi prolog do spodziewanych, ekscytujących wydarzeń całego sezonu. Po trzech tygodniach przerwy Puchar rozgrywany jest w fińskim Levi, aby po kolejnych dwóch tygodniach przenieść się za ocean i wejść w normalną fazę cotygodniowych zmagań w pięciu konkurencjach. I tak prawie do końca marca z przerwą na mistrzostwa świata. Właśnie wspominane trzy tygodnie zleciały, jak z bicza trzasnął i przed nami kolejna odsłona alpejskiego Pucharu Świata. Tym razem w slalomach. Już w nadchodzącą sobotę na trasie w Levi pojawią się panie, a w niedziele panowie.

Trasa w fińskim Levi nie jest bardzo wymagająca i przypomina fisowski stok na Kotelnicy Białczańskiej (nawet długość i różnica wysokości są bardzo zbliżone). Płaski i średnio nachylony początek, potem przełamanie i bardziej stromy odcinek, na którym mieści się zaledwie kilkanaście bramek. Następnie dość płasko aż do mety. Ot i cała filozofia. O żadnej „stromiźnie” nie ma tu mowy. To nie Schladming albo Wengen. Trudności sprawia fakt (podobnie, jak w Sölden), że są to pierwsze zawody w tej konkurencji w sezonie i główni aktorzy nie weszli jeszcze w swój zwykły rytm startowy. Karty rozdawać może też wiatr. W ubiegłym sezonie kilka zawodniczek „załapało się” na potężne uderzenia wichury w górnym odcinku trasy. Niestety prosto w twarz…

Sam slalom to – moim zdaniem – najfajniejsza dla widzów konkurencja alpejska. Nie dość, że zawodnicy skręcają w rytmie szybszym niż jeden wiraż na sekundę, to jeszcze nawet mniej obyci ze sportem kibice potrafią zauważyć różnice w technice pokonywania zakrętów. Sami zawodnicy w slalomie ryzykują bardzo dużo. Nie mam na myśli możliwości utraty życia lub zdrowia. Ciężkie kontuzje zdarzają się w slalomie bardzo rzadko, ale przejazd idealny od wypadnięcia z trasy oddziela cienka linia. Nie ma czasu na kalkulowanie. Slalom to wszytko, albo nic.

Wśród pań, największe szanse na zwycięstwo ma oczywiście amerykanka Mikaela Shiffrin. Nie dość, że dziewczyna ma rewelacyjną technikę jazdy (trenerzy obliczyli, że przechodzi ze skrętu w skręt najszybciej ze wszystkich zawodniczek na świecie) to jeszcze cechuje ją ogromna dojrzałość sportowa (pomimo bardzo młodego wieku) i stalowe nerwy. Na pewno szwedzkie slalomistki z Fridą Hansdotter na czele będą chciały wypaść lepiej niż w gigancie w Sölden, gdzie większość z nich miała kwaśną minę. Bernadette Schild, która w tym sezonie po raz pierwszy jeździć będzie bez wsparcia swojej bardzo utytułowanej siostry (Marlies niespodziewanie zakończyła karierę we wrześniu tego roku) wraz z dobrze przygotowaną Kathrin Zettel i Michaelą Kirchgasser bronić będą honoru Austriaczek. Zresztą w slalomie co roku dochodzi do pewnych niespodzianek, gdyż zwykle poprzez tę konkurencję wiele zawodniczek i zawodników rozpoczyna swoją przygodę z alpejskim Pucharem Świata. Wśród pań – za wyjątkiem bombowej faworytki Shiffrin – sprawa jest otwarta.

Wśród panów typowanie czołówki jest trochę mniej skomplikowane, choć i tu dojść może do niespodzianek. Ścisłe grono faworytów – moim zdaniem i właśnie w tej kolejności – tworzy czterech dżentelmenów: Henrik Kristoffersen, Marcel Hirscher, Mario Matt i Felix Neureuther (o ile wyleczył plecy). Kristoffersen jest slalomowym (a wkrótce i gigantowym) super talentem i podobnie, jak Shiffrin wykazuje się wspaniałą odpornością psychiczną. Zaledwie sezon temu, właśnie w Levi po raz pierwszy stanął na podium zawodów alpejskiego Pucharu Świata. Później zwyciężył Austriaków w Schladming (50000 fanatycznych widzów) i został najmłodszym medalistą igrzysk olimpijskich w historii narciarstwa alpejskiego (brąz w Soczi). Henrik wkrótce będzie wielki. Trochę mniej pewna jest slalomowa forma Marcela Hirschera. Zawodnik ten bardzo rozwinął się fizycznie, przybierając ponad 10 kg masy mięśniowej. W gigancie w Sölden pokazał ogromną siłę i pewność, ale być może ten przyrost masy spowolni jego niebywałą szybkość reakcji między bramkami slalomu. Zobaczymy. Matt to wielki (żeby nie powiedzieć stary) rutyniarz, a Neureuther, kiedy jest zdrowy jeździ przepięknie, choć w Levi nigdy nie błyszczał (woli bardziej strome góry). Zaraz za pierwszą czwórką jest całe mnóstwo zawodników pretendujących. Szwedzi: Myhrer, Hargin, Byggmark; Włosi: De Ville, Nani oraz Francuzi: Pinturault i Jean Baptiste Grange, który w tym sezonie zapowiada bardzo mocny powrót. Trochę mniej wierzę w Ivicę Kosteliča. Chorwat w Sölden zjechał tragicznie. Owszem gigant to jego najsłabsza z konkurencji, a w slalomie jest najmocniejszy, ale Ivicy brakuje już chyba koniecznego „ognia w żyłach”. Oczywiście – jak to zwykle w slalomie – możliwa jest niespodzianka i ktoś na podium z odległym numerem startowym na piersiach. Może kolejny Norweg?

Polskę w Levi reprezentować będzie Sabina Majerczyk, za którą mocno trzymam kciuki. Początkowo miał wystąpić także Michał Jasiczek, ale ostatecznie zrezygnował ze startu.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

12 komentarzy do “Przed Levi – Puchar Świata wchodzi na obroty”

  1. Panie Tomku mam bardzo ważne pytanie. Czy był Pan w Levi i widział pan ten stok na żywo???? Z tego co mi wiadomo to ten stok nie przypomina ,, Fisowskiego stoku z Białki”. Pisząc takie bzdury, oszukuje pan czytelników. Pisze pan o łatwych stokach Pucharu Świata, nie ma takich. Wnioskując z pańskiej niewiedzy jest pan totalnym laikiem i totalnie sie pan nie zna na narciarstwie. Pozdro 600

    Odpowiedz
  2. Panie bonus!! Fajnie by było umieszczac bardziej konstruktywne wpisy bo narazie udowadnia pan tylko na jak ograniczonym polu się porusza!!

    Odpowiedz
  3. Panie bonus!! Fajnie by było umieszczac bardziej konstruktywne wpisy bo narazie to pan udowadnia na jak ograniczonym polu się porusza!!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

nowe narty

Nowości w świecie nart na 2024/2025

Tradycyjnie na początku sezonu rzucamy garść newsów. Z mnogości mniej lub bardziej udanych innowacji technicznych staramy się wybrać te najbardziej wartościowe. Skitouring, freeride, allmountain czy jazda po przygotowanych trasach –

maxx booldożer

Słodkie życie zwykłego instruktora

Osrodek narciarski X gdzieś we Włoszech, grudzień, godzina 6.35. Budzik przeszywa i ogłusza. Za oknem jest jeszcze ciemno. Buty, kask, bidon, rękawiczki – w plecaku. Wkrętarka z zapasową baterią, wiertarka, klucz

braathen

Cały we łzach – po pierwszym gigancie sezonu

Szast-prast, i ani się obejrzeliśmy, jak rozpoczął się kolejny alpejski sezon. Tradycyjnie pierwsze zawody odbywają się w ostatni weekend października w austriackim Sölden, na wymagającej trasie lodowca Rettenbach. Nigdy

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.