Koniec października, więc tradycyjnie już rusza alpejski Puchar Świata i to jak zwykle w Sölden na lodowcu Rettenbach. Jesteśmy na miejscu i my, czyli wysłannicy naszej niewielkiej redakcji. Obowiązuje też tradycyjny podział pracy: Michał Szypliński koordynuje wszystko z redakcji w Warszawie, ja siedzę w centrum prasowym i zbieram informacje, a nasz nowy współpracownik Michał Okniański wraz z kamerzystą Jarosławem Maciągiem rozbijają się po lodowcu na nartach pod pretekstem sprawdzenia trasy i obejrzenia zawodników przy pracy, czyli na treningu. Taki los…
Sezon, który dosłownie zaraz wystartuje jest olimpijskim, czyli bardzo ważnym i bardzo wymagającym – również fizycznie. Trzeba mieć naprawdę końskie zdrowie, żeby podołać startom pucharowym i na dodatek polecieć jeszcze do Korei na dwa tygodnie (dotyczy tych, którzy jeżdżą wszystkie konkurencje lub techników startujących w kombinacji). Z tym zdrowiem bywa wśród najlepszych alpejczyków niestety różnie. Nie wszyscy się jeszcze wykurowali po kontuzjach, których nabawili się wcześniej. Dotyczy to między innymi: Lary Gut, Evy-Marii Brem, Anny Veith, Federici Brignione czy Aksela Lunda Svindala. Inni jeszcze w okresie przygotowawczym ulegli wypadkom, które uniemożliwiają im start w Sölden lub może nawet przez cały nadchodzący sezon. Wśród ostatnich „ofiar” treningów zanotowaliśmy: Marcela Hirschera (może powróci do Levi), Ilkę Stuheč, czy Carla Jankę.
let's roll 💪😎 #newaclforbirthday pic.twitter.com/QVPuYGHqrR
— ilka štuhec (@ilkastuhec) 26 października 2017
W tej sytuacji typowanie ewentualnych zwycięzców – choć i tak ryzykowne przed pierwszymi zawodami sezonu – stało się zdecydowanie trudniejsze. Wśród pań na pewno jedną z faworytek jest Mikaela Shiffrin, ale podobno Szwedki też świetnie przepracowały lato. Tessa Worley raczej nie zapomniała, jak się jeździ. A może któraś z mocnych Włoszek? Możliwości jest wiele. W konkurencji panów większość stawia na Alexisa Pinturault, który podobno jest w strasznym gazie, ale przecież do gry powraca Ted Ligety, czyli Mr. Giant Slalom. Jego forma stanowi jednak wielką niewiadomą. Są też Niemcy z Felixem Neureutherem na czele, no i tradycyjnie dobrze jeżdżący GS pozostali Francuzi i Włosi. Pikanterii dodaje też fakt, że panowie pojadą w niedzielę po raz pierwszy na nowych deskach – krótszych i o mniejszym promieniu. Może więc ktoś zupełnie nieznany?
Dość spekulacji, póki co szykujemy się na konferencję prasową z udziałem gwiazd jeżdżących na sprzęcie firmy Head. Mam nadzieję, że uda się „złapać” Teda Ligety na ekskluzywny wywiad. W końcu po raz pierwszy był naszym gościem, kiedy jeszcze nikt się nim nie interesował, potem jeszcze kilka razy. Lubimy Teda…
Polskę w Sölden reprezentować będzie Maryna Gąsienica Daniel i Paweł Pyjas, dla którego będzie to także debiut w zmaganiach APŚ. Mamy nadzieję, że Maryna wjedzie do finałowej trzydziestki, a Paweł ukończy przejazd w dobrym stylu.
O wszystkich poczynaniach będziemy informować na bieżąco.