Och dziewczęta, jaki piękny pierwszy slalom sezonu nam zafundowałyście! Zgodnie z przewidywaniami, zawody wygrała Mikaela Shiffrin, która w pierwszym przejeździe pokazała ogromną klasę, dystansując następne rywalki przynajmniej o 0,72 sekundy. Było to dziewiąte z rzędu zwycięstwo slalomowe Shiffrin (licząc zawody, w których startowała).
Na miejscu drugim w całych zawodach, jak i po pierwszym przejeździe znalazła się Wendy Holdener, której jazda wydaje się być znacznie bardziej dojrzała niż w sezonie ubiegłym. To, iż Szwajcarka potrafi, było wiadomo już od dawna, jak również i to, że czasami chce osiągnąć zbyt wiele – tak trochę na siłę. Tym razem trzymała nerwy na wodzy i proszę, zabukowała 80 punktów na koncie. Trzecia na mecie kolejna młoda, utalentowana w osobie Petry Vlhovej. Za każdym razem, jak patrzę na tę zawodniczkę, to widzę wspaniałą Vreni Schneider. To samo charakterystyczne ułożenie sylwetki, ten sam niesamowity spokój górnej części ciała. Na miejscu czwartym po dwóch solidnych przejazdach bez fajerwerków Veronika Velez Zuzulowa. Miejsca piąte i szóste to niespodzianki. Mało znana Norweżka Maren Skjøld, startująca z numerem 31. i zajmująca po pierwszym przejeździe 16. miejsce wykorzystała znakomicie lepszy stan trasy i wykręciła najlepszy czas drugiego przejazdu. Bardzo młoda Szwajcarka Melanie Melliard (rocznik 1998) zaskoczyła wszystkich zajmując w pierwszym przejeździe miejsce piąte (z numerem 40 na piersiach). Dodatkowo ładnie wytrzymała presję drugiej odsłony i ostatecznie finiszowała szósta. Trochę zawiodła Frida Hansdotter, zajmująca po pierwszym drugie miejsce (ex aequo z Holdener), ale niestety „wysypała” się w przejeździe drugim. Dziś było wspaniale i emocjonująco, a jutro czekamy na panów, wśród których zwycięzca jest znacznie bardziej trudny do przewidzenia. Marcel Hirscher bowiem, ciągle flirtuje z dziennikarzami twierdząc, że na treningach szybki nie jest… Zobaczymy.