Prosto z Pitztalu przenieśliśmy się do Doliny Sztubajskiej. Pierwszy raz spotkałem się ze spolszczeniem tej nazwy, ale mi się podoba. Okazuje się, że Polacy stanowią tutaj naprawdę liczną nację. Liczba noclegów spędzonych w Stubaital w sumie wynosi milion czterdzieści trzy tysiące. Z czego 70 tysięcy noclegów spędzają tutaj Polacy, co sytuuje nas na drugiej pozycji! Robi to wrażenie, naprawdę. Wrażenie robi sam lodowiec, a zasadniczo pięć lodowców. Tej jesieni wjechało na niego jednego dnia… 12400 osób (słownie: dwanaście tysięcy czterysta). Brak wybornych warunków narciarskich w niżej położonych ośrodkach nakręca koniunkturę tutaj na Stubaiu. Mimo że jeździliśmy, i w weekend, i w dni powszednie, po zjechaniu na dół czuć ruch i atmosferę. Na górze jednak tłumów nie ma, choć dziennie 6-8 tysięcy ludzi jeździ zapamiętale. Podobnie jak nie ma mowy o czekaniu w kolejkach. Mimo że nie wszystkie trasy jeszcze są gotowe. Wciąż jest niewystarczająco dużo śniegu i ze 110 km, które normalnie zimą można objechać, tak teraz to „ledwie” 70 km. Trudno uciec przed wrażeniem, że jest to jeden z największych ośrodków narciarskich na lodowcach w Europie i na pewno największy w Austrii. Fakt, że tymczasowo da się zjechać jedynie do pośredniej stacji kolejki, nastroju nie psuje. Tym bardziej na najbliższy tydzień zapowiadane są opady śniegu. Kilka dni temu uruchomiono sąsiedni ośrodek narciarski Schlick 2000, a więc zima wchodzi na coraz większe obroty!
Ponieważ osobiście jestem entuzjastą tego typu wydarzeń, pozwolę sobie zapowiedzieć imprezę, która odbywa się pod koniec lutego właśnie na Stubaiu. W przyszłym roku festiwal freeride’owo-telemarkowy o nazwie „Stubai Free Spirit Festival” odbędzie się w dniach 24-26 lutego. Jednym z wydarzeń będzie ogromny wyścig w stylu „big mountain”. Oczywiście nie tylko ściganiem człowiek żyje, szczególnie freerider. Program festiwalu zapowiada się imponująco. Zaplanowano bowiem warsztaty, szkolenia, wyprawy w okoliczne góry z przewodnikami. O imprezie (namiot Hacker-Pschorr w Neustift!!!) i nocy filmowej też nie zapomniano.
Jednak niezwykle elektryzująco zapowiada się wyścig „Freeride Bottom Down”, który będzie się odbywał przy okazji telemarkowych zawodów Freeheeler X World Masters Tour (sobota, 25 lutego 2012). Najlepsi freeriderzy i telemarkerzy będą się ścigać z najwyższego punktu na lodowcu, w dół do samej doliny. Brzmi mocno! Szczególnie, że start wygląda jak w wyścigu Le Mans. Różnica poziomów to 1200 m. Co kuszące szczególnie, będzie tutaj można spotkać VIP-ów tej branży.
Rezerwacji można dokonać i wszystkie możliwe informacje nt. „Stubai Free Spirit” znaleźć można na stronach:
www.stubaier-gletscher.com
www.freeheeler.eu
Zdjęcia dzięki uprzejmości p. Catharine Propst ze Stubaier Glatscher.