Superkombinacje alpejskie pań i panów na trwających obecnie mistrzostwach świata w Cortinie d’Ampezzo odwlekły się o tydzień. W związku z bardzo już napiętym programem mistrzostw zdecydowano się na rozegranie obu zawodów jednego dnia i w dodatku na tych samych stokach (choć ustawienia były – szczególnie w slalomach – inne).
Tym samym również panowie mieli możliwość pościągać się na jednej z najbardziej malowniczych tras świata, jaką na pewno jest Olympia delle Tofane. Cóż, piękne okoliczności przyrody bardziej interesują widzów niż zawodników, gdyż ci drudzy muszą koncentrować się na idealnym przejechaniu trasy. Ze względu na to, że stoki znieść musiały przejazdy zarówno pań jak i panów, do ich przygotowania użyto bardzo dużo wody, co wraz z niskimi temperaturami panującymi w Alpach spowodowało solidne ich zalodzenie prawdziwym szarym, twardym lodem. Pomimo, iż trasy do superkombinacji ustawiane są raczej bez specjalnych zagadek, to właśnie przez to solidne zlodzenie zawody do łatwych nie należały.
Po pierwszej części konkurencji pań na czele znajdowała się Federica Brignone, wielka nadzieja włoskiego teamu na miejsce na podium. Ze stratą zaledwie 0,06 sekundy na miejscu trzecim plasowała się jedna z najbardziej gorących kandydatek do tyłu Mikaela Shiffrin. Michelle Gisin traciła 0,26 sekundy, a Petra Vlhová 0,40. Z kandydatek do podium Wendy Holdener tracąc 0,96 sekundy miała jeszcze teoretyczne szanse na medal. W slalomie jednak działo się wiele ciekawych rzeczy. Federica Brignone przejechała zaledwie dwie bramki. Zaskoczona twardością trasy nie potrafiła utrzymać toru jazdy na lodowej powierzchni. Widząc los konkurentki, Michaela Shiffrin zaczęła bardzo ostrożnie, ale rozkręciła się na trasie ustanawiając poprzeczkę bardzo wysoko. Jak się wkrótce okazało na poziomie niedostępnym dla innych zawodniczek. Przez chwilę wydawało się, że Michelle Gisin będzie w stanie nawiązać walkę z Amerykanką, ale w skutek błędu tuż przed płaskim odcinkiem trasy Szwajcarka pogrzebała swoje szanse na złoto. Ostatecznie zajęła miejsce trzecie, gdyż jeszcze Petra Vlhová uzyskała lepszy o 0,03 sekundy łączny czas. Tym samym na podium stanęły trzy faworytki tej konkurencji. Wendy Holdener, podobnie jak Brignone, przejechała jedynie dwie bramki. Zwyciężczyni dwóch poprzednich tytułów mistrzowskich wiedziała, że w slalomie zaatakować musi z pełną mocą no i nie udało się. Na mecie było z tego powodu łez kilka, ale przecież Wendy zdaje sobie doskonale sprawę, że sezon ten nie należy do jej najlepszych.
Mikaela Shiffrin zdobyła w poniedziałek swój siódmy (!) tytuł mistrzowski. Takim osiągnięciem mogła pochwalić się zaledwie jedna narciarka w historii i to przed wojną. Była nią Niemka Christl Cranz. A przecież Mikaela na tych mistrzostwach nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W superkombinacji brała udział również nasza reprezentantka Maryna Gąsienica Daniel, która ostatecznie zajęła 12. miejsce. Mogło być lepiej, ale błąd na płaskim odcinku slalomowej trasy spowodował większą stratę. Mam nadzieję, że wszystkie te starty zaowocują mniejszą presją w zaplanowanym na czwartek gigancie i Maryna rozwinie skrzydła.
Wśród panów w zasadzie murowanym kandydatem do złota był Alexis Pinturault, człowiek który wygrał 8 z ostatnich 12 superkombinacji. Dodatkowo Francuz zdobył brązowy medal w supergigancie, a w slalomie należy do grona największych faworytów. Któż mógłby go pokonać? Ano znalazł się jeden. Lider klasyfikacji slalomowej APŚ Marco Schwarz nadspodziewanie dobrze zjechał kombinacyjny supergigant, tracąc do Pinturaulta zaledwie 0,32 sekundy. W slalomie pojechał wspaniale i ostatecznie wyprzedził Alexisa o 0,04 sekundy. Na miejscu trzecim uplasował się Loïc Meillard, choć przez pół trasy wydawało się, że jedzie po złoto. Niestety bardzo poważny błąd na jedynym przełamaniu terenu kosztował go zbyt wiele.
Jeszcze jedno: mnie bardzo zaimponował Kanadyjczyk James „Jack” Crawford, który uzyskał najlepszy czas w supergigancie i całkiem fajnie zjechał slalom (wstydu nie było). Ostatecznie zajął miejsce czwarte, ale… Według słów Jamesa z wywiadu udzielonego pomiędzy konkurencjami był to jego pierwszy slalom od czterech sezonów. Jakże inaczej (lepiej) wyglądał na trasie slalomu Crawford w porównaniu z wielkimi mistrzami konkurencji szybkościowych Kriechmayrem i Mayerem.
Na koniec, ciekawostka. We wszystkich trzech rozegranych do tej pory konkurencjach panów złote medale zdobyli Austriacy. Włosi – póki co – bez krążka na domowej imprezie. Na podiach supergigantów nie było też zaskoczenia w postaci reprezentantki lub reprezentanta Niemiec. Dziwne, prawda?