Czy uniwersalne narty istnieją? Deski z grupy allround powinny spełniać potrzeby większości narciarzy, którzy wyjeżdżają na zimowy urlop raz lub dwa razy w roku i chcą po prostu dobrze się bawić na stoku. Przetestowaliśmy dla Was kilka modeli, by ułatwić wybór.
W związku ze zbliżającymi się feriami prezentujemy test pięciu par nart allround performance: Dynastar Speed 763, Fischer RC One 72, Kästle MX75, Nordica Dobermann Spitfire 76 RB i Rossignol React 10 Ti. W założeniu narty tego typu powinny być odpowiednie dla ogromnej rzeszy narciarzy:
- sprawdzić się jako środek transportu „od baru do baru” dla osób poruszających się tylko po niebieskich trasach;
- zadowolić „królów czerwonych tras”;
- pozwolić rozwijać się ambitnym narciarzom, chcącym doskonalić jazdę nowoczesną techniką skrętami ciętymi;
- równie dobrze zachowywać się w technikach ślizgowych;
- dawać przyjemność w różnych warunkach śniegowych.
Cechy charakterystyczne nart allround performance:
- mają zapewnić komfort przez cały dzień;
- muszą bardzo dobrze trzymać na lodzie – dawać poczucie bezpieczeństwa przez cały tydzień jazdy;
- muszą być dość sztywne poprzecznie i elastyczne wzdłużnie, by dobrze wybierały nierówności;
- muszą dawać dużą przyjemność z jazdy;
- powinny pozwalać jeździć skrętami o różnym promieniu;
- nie muszą być przesadnie sportowe.
Optymalna długość takich nart to około 175 cm dla średnio zbudowanego, średnio jeżdżącego mężczyzny (180 cm, 80 kg). Ciężsi i bardziej zaawansowani mogą wybrać nieco dłuższe, a drobni i początkujący odrobinę krótsze.
Nasz mini test nart allround performance odbył się na bardzo wymagających stokach Gemsstocku oraz nieco łatwiejszych w rodzinnym ośrodku Andermatt-Sedrun przy zróżnicowanych warunkach śniegowych. Oprócz mnie wrażeniami z jazdy dzielą się z wami (podobnie jak w teście sportowych hybryd) Tomek – naczelny „NTN Snow & More” – oraz Agnieszka – instruktorka SITN-PZN. Wszystko po to, byście mogli zobaczyć, jakie cechy wspólne zauważyliśmy w testowanych modelach, a jak nasze doświadczenie, parametry fizyczne i sposób jazdy wpłynęły na różnice wychwycone podczas jazdy.
Dynastar Speed 763 (Konect)
długość: 174 cm | taliowanie: 121-72-106 mm | promień skrętu: 15 m
Tomasz Kurdziel
Te narty to spore zaskoczenie, gdyż nie wyglądają przesadnie bojowo, a potrafią bardzo dużo. Przy długości 174 cm ich promień jest umiarkowany i wynosi 15 metrów. Do budowy użyto hybrydowego rdzenia, którego główny „pień” stanowi solidny kawałek drewna, boczne części są wykonane z bardzo gęstej pianki syntetycznej. Były to najcięższe deski w grupie, ale mnie akurat masa nart nie przeraża, a nawet wręcz przeciwnie. Nie lubię lekkich, „papierowych” konstrukcji… Speed 763 to narty, które jeżdżą bardzo harmonijnie. W każdej fazie skrętu oraz na każdym podłożu czujesz, że są szalenie pewne, a jednocześnie nie zrobią żadnego psikusa w stylu przytrzymania krawędzi lub niekontrolowanego puszczenia tejże na odcinku pod butem. W skrętach ciętych zachowują się bardzo pewnie i mają dość sportowy charakter. Najbardziej lubią łuki carvingowe o średnich i długich promieniach. Jak na narty z grupy allround wytwarzają bardzo dobry ciąg, który może jednak sprawiać problemy mniej zaawansowanym, gdyż deski szukają linii spadku stoku i lubią szybką jazdę. W skrętach z ześlizgami, śmigach itp. są bardzo łatwe i pewne. Moim zdaniem ich najfajniejszą cechą jest bardzo „jedwabista”, okrągła i harmonijna jazda. Bardzo udane narty dla dużej grupy odbiorców od średnio zaawansowanych, aż po ekspertów.
Michał Szypliński
Zaskoczyły mnie sportowym charakterem. Narty, które będą się nadawały dla każdego lubiącego jazdę na krawędziach, kto chce rozwijać swoje umiejętności w nowoczesnej technice. Mają solidny ciąg, który powoduje, że szukają linii spadku stoku. Doskonale trzymają na twardym podłożu. Zupełnie nie straszna im szybka jazda. Są dynamiczne, pewne w prowadzeniu – naprawdę ciężko znaleźć jakieś wady tego modelu. Równie dobrze sprawdzają się w technikach ślizgowych i trudniejszym terenie (np. zmuldzonym stoku). Używałem z przyjemnością.
Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Czułam się na nich super stabilnie i bardzo komfortowo w każdych warunkach, co jest dla mnie szalenie istotne. I na twardym i na miękkim, właściwie w każdej sytuacji, dawały pewne podparcie. Są odrobinę krótsze od tych, których używam na co dzień, ale nie wpływa to na ich stabilność. Są tak solidne, że wyjątkowo przyjemnie się z nich korzysta. Moje ulubione ze wszystkich, które mieliśmy!
Fischer RC One 72
długość: 177 cm | taliowanie: 120-72-102 mm | promień skrętu: 17 m
Tomasz Kurdziel
Najdłuższe w teście i jednocześnie posiadające najbardziej wydatny (moim zdaniem przesadny) rocker. Deski też wydają się być bardzo sztywnymi, zarówno w osi podłużnej, jak i poprzecznej. Przekłada się to na znakomite, bombowe trzymanie na twardym lub nawet mocno wylodzonym stoku. To fajna cecha. RC One najchętniej jeżdżą ciętymi łukami o dużych promieniach. Są wtedy bardzo pewne, a nogi w łukach można odsyłać naprawdę daleko. Do pewnej, dość wysokiej prędkości zachowują się spokojnie. Powyżej tego limitu spore rockery dają o sobie znać. Z powodu tychże bardzo wysokich (jak na tę grupę) rockerów Fischery nie mają dobrej autokinetyki, czyli niezbyt chętnie rozpoczynają łuki. Po prostu ich dziób w najszerszym miejscu dość późno uzyskuje kontakt z podłożem. Szczególnie wtedy, kiedy podłoże to jest twarde… Jazda z ześlizgami nie nastręcza większych problemów. Czasami tylko piętki potrafią minimalnie przytrzymać przy wyjściu ze skrętu. Duże rockery pozwalają na bezstresową jazdę w muldach lub podczas pokonywania wysokich odsypów (a było ich na jednym z odcinków sporo). Ta cecha na pewno dodaje pewności. RC One posiadają umiarkowaną dynamikę, ale mocno dociśnięte potrafią w sposób zauważalny zwrócić włożoną w nie energię. Narty dla mocniejszych i raczej cięższych narciarzy na przynajmniej mocno średnim poziomie zaawansowania.
Michał Szypliński
Najdłuższe w naszym teście, ale – to co podkreślamy za każdym razem – nie bójcie się długości w tego typu nartach. One mają promień około 15 metrów, więc naprawdę bardzo łatwo się na nich skręca. Fischery mają dość potężne rockery, przez co najszersza część łapie kontakt ze śniegiem przy mocniejszym zakrawędziowaniu, co ma wpływ na nieco dłuższy czas reakcji podczas inicjacji skrętów. Lubią jechać dłuższymi łukami. Nie dla królów niebieskich tras, ze względu na dość dużą sztywność. Najlepiej spiszą się na czerwonych trasach przy średnich i większych prędkościach, ale bez przesady. Czarne oblodzone ściany są dla nich już dużym wyzwaniem i rozpędzone w takich miejscach nie dają dobrego oparcia na krawędziach.
Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Trzymają bardzo dobrze w każdych warunkach. Bardzo przyjemne w dłuższych skrętach na przygotowanych trasach. Komfort, stabilność – to ich mocne strony. Podoba mi się ich długość, nie kupujcie krótszych. Dzięki rockerom, sprawne w trudniejszym terenie. Uwaga – wymagają siły, na tych nartach trzeba pracować, więc nie nadają się do jazdy bez wysiłku.
Kästle MX75
długość: 172 cm | taliowanie: 124-75-103 mm | promień skrętu: 15,4 m
Tomasz Kurdziel
Firma Kästle bardzo dzielnie walczy o mocny powrót na rynek oraz do wielkiego sportu. W związku z tym ciągle raczeni jesteśmy fantastycznymi konstrukcjami, które nie tylko sprawują się znakomicie, ale także bardzo dobrze (w większości przypadków) wyglądają. Nie inaczej jest z modelem MX75. Białe deski z niebieskim wykończeniem robią wrażenie (Matko, jak ja kiedyś marzyłem o białych Lotusach…). Najkrótsze w naszym mini teście (172 cm) są jednocześnie najbardziej sportowe ze wszystkich prezentowanych. Solidna konstrukcja oparta na drewnianym rdzeniu i dwóch warstwach tytanalu powoduje, że narty te są całkiem dynamiczne (porównywalne ze sportowymi konstrukcjami handlowymi), a przy okazji doskonale trzymają na twardym. Świetnie inicjują i są bardzo spokojne w przebiegu łuków na krawędziach. Posiadają również bardzo harmonijną konstrukcję, co przekłada się na płynność jazdy. Można też na nich jeździć bardzo szybko bez obawy utraty kontroli. Znakomicie sprawują się w śmigach nawet na bardzo twardym podłożu. Super! Czy mają więc jakieś wady? Owszem… Duża ilość metali użytych do konstrukcji powoduje, że podczas jazdy w twardych warunkach narty te niezbyt przyjemnie dźwięczą. Oczywiście po kilku zjazdach już tego nie słyszymy, ale dla niektórych może być to irytujące. Uważam również, że dobór długości nie jest zbyt dobrze trafiony. 172 cm to trochę dla mnie (i wielu osób o mojej masie) za mało. Z kolei na następny rozmiar wynoszący 179 cm trudno będzie namówić większość narciarzy amatorów. Niemniej deski te nawet w długości 172 cm są najbardziej ambitnymi w naszym mini teście i będą „rosnąć” wraz z przybywaniem umiejętności. Do wykorzystania ich pełnego potencjału wymagana jest już jednak dość perfekcyjna technika.
Michał Szypliński
Kästle zaskakują mnie za każdym razem w tym sezonie. Nie inaczej jest i tym razem. Ja bardzo lubię narty o sportowym charakterze, a te są właśnie takie. Zadziorne. Doskonale spisują się w jeździe na krawędziach z dużymi prędkościami. Świetnie trzymają na lodzie. Jest to model, który najbardziej przypomina mi testowane w lutym hybrydy, mimo że ma pod butem aż 75 mm. Nie byłoby wstydu umieścić je w konfrontacji z tamtymi deskami. Powinni je wybrać narciarze, którzy chcą mieć jedną parę nart, ale mają ambicję by mocno rozwijać u siebie nowoczesną technikę jazdy. Bez użycia siły jeździ się na nich równie dobrze, ale trochę szkoda potencjału. Mój wybór z testowanych modeli.
Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Jeździło mi się na nich wspaniale w każdych warunkach. Bardzo łatwo inicjują skręty. Najbardziej lubią jechać krótkimi łukami. Więksi panowie powinni rozważyć dłuższe (następna długość 179 cm). Są śliczne! I dementuję – nie gubią się w śniegu. Bardzo dobrze trzymają w twardych warunkach, są doskonałe w miękkich. Nie wymagają dużej siły, więc jazda przez cały dzień w mieszanych warunkach nie jest męcząca.
Nordica Dobermann Spitfire 76 RB
długość: 174 cm | taliowanie: 126-76-106 mm | promień skrętu: 16 m
Tomasz Kurdziel
Jedyne Spitfire, jakie do tej pory lubiłem, to były te z płytą EDT na wierzchniej stronie desek. Miały moc… Modele po nich były zbyt mało dynamiczne i zbyt szerokie, aby skutecznie móc zawalczyć z innymi hybrydami na rynku, a jednocześnie zbyt ambitne dla większości średnio zaawansowanych. Firma Nordica ponownie trochę odchudziła swoje narty z linii Dobermann (sklepowe), a to akurat wyszło Spitfire’om na dobre, gdyż idealnie wpasowują się w grupę allround. Jest na tyle dobrze, że wybrałem właśnie te deski, jako moje ulubione w naszym małym teście. Spitfire nie mają rockera, a dzioby są raczej niskie. Obie te cechy powodują, że inicjacja łuków jest bardzo precyzyjna i bezpośrednia, a to akurat bardzo lubię. Bardzo dobrze rozłożony flex tych nart umożliwia skuteczne zacieśnianie skrętów na krawędziach, a tym samym pozwala na super skuteczne regulowanie prędkości. Spora elastyczność Spitfire’ów powoduje, że nierówności terenu są przez nie bardzo skutecznie pochłaniane. Pomimo sporej szerokości 76 mm deski te wystarczająco dobrze trzymają na lodzie, jak i dają sobą dyrygować w skrętach z ześlizgami. Wszystko bez najmniejszego wysiłku. Ich dynamika jest też dobrze dobrana, a im więcej siły włoży się w pokonywanie łuków tym skuteczniej oddają energię. Razem z Kästlami są najbardziej uniwersalnymi nartami pod względem możliwości wyboru długości łuku przy jednocześnie doskonałym trzymaniu na twardym. Kolejne narty, które śmiało mogę polecić jako jedyne bardzo wielu narciarzom, od tych, którzy zaczynają przygodę ze skrętami ciętymi, aż po ekspertów. Nie bójcie się długości, 174 cm jest ok!
Michał Szypliński
Bardzo agresywna nazwa, bardzo agresywna grafika, ale nie obawiałbym się zupełnie ich zakupu nawet przez osoby początkujące, które chcą się rozwijać, ale na razie najlepiej czują się na trasach niebieskich. Są łatwe i przyjazne. Przy większych prędkościach też dają sporo przyjemności, ale według mnie komfort jest ich najbardziej pozytywną cechą. Dla osób szukających nart łatwych w prowadzeniu, dających poczucie stabilności. W stosunku do pozostałych odrobinę mniej dynamiczne, chociaż po dłuższym zaprzyjaźnieniu się z nimi stwierdziłem, że energię da się jednak z nich wykrzesać. Warto więc dać im kilka przejazdów więcej na zapoznanie. Fajny, uniwersalny model.
Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Jeździło mi się na nich bardzo dobrze. Są dosyć łatwe w prowadzeniu. Problemy pojawiają się na trudnym, lodowym stoku, ale być może założeniem producenta była jak największa uniwersalność, więc w takich warunkach aż tak dobrze nie trzymają. Ze względu na szerokość pod butem przejście z krawędzi na krawędź chwilę trwa. Pewnie przy użyciu większej siły będzie szybsze. Są dosyć miękkie, przyjemne i można na nich jeździć bez wysiłku. I są w takiej jeździe stabilne.
Rossignol React 10 Ti (Konect)
długość: 175 cm | taliowanie: 124-75-110 mm | promień skrętu: 15 m
Tomasz Kurdziel
Najlżejsze w naszym teście. Stanowią kwintesencję nart z grupy allround, gdyż wykonują szalenie elegancko wszystkie polecenia i to w zasadzie bez względu na prędkość jazdy (za wyjątkiem tempa sportowego). Na krawędziach jeżdżą łukami o średnich i dużych promieniach absolutnie wzorcowo. Ba! Można nawet wynegocjować z nimi całkiem ciasne wiraże. Ze wszystkich przedstawionych są nartami najbardziej plastycznymi i doskonale dopasowują się do terenu. Jazda na nich po garbach to ogromna przyjemność. W ześlizgach i śmigach stanowią marzenie instruktora starej daty. Szur, szur, szur – leciutko i precyzyjnie! Myślę, że wielu instruktorów potrzebuje właśnie takich nart, gdyż można na nich pokazać wszystkie elementy techniczne i to przy stosunkowo niewielkiej prędkości. Jak wszystkie inne mają jednak też swoje małe wady. Niewielki rocker w części dziobowej minimalnie opóźnia inicjację łuków ciętych. Na bardzo twardym i stromym stoku części dziobowe potrafią zrobić tak zwaną „tarkę”, czyli po prostu się ześlizgnąć. Ich dynamika jest dość przeciętna, ale dla mniej zaawansowanych może być to zaletą. React 10 Ti można polecić w zasadzie wszystkim narciarzom. Nie zrobią krzywdy tym, którzy jeżdżą w obrębie niebieskich tras, a jednocześnie dostarczą mnóstwo radości naprawdę mocno zaawansowanym. Dla instruktorów mogą być narzędziem pracy. Fajne i skuteczne narty na każdy dzień nawet długiego urlopu w górach (do zastosowania w obrębie tras). Nie znudzą się!
Michał Szypliński
Narty, które w mojej opinii powinny być przechowywane obok wzorca metra w Sevres pod Paryżem. Są dokładnie tym, czym narty z grupy allround być powinny. Najbardziej uniwersalne ze wszystkich przez nas testowanych modeli. Nie dominuje tutaj żadna z cech – ani agresja, ani dynamika, ani charakter sportowy, ani łatwość prowadzenia. Wszystkie one są wymieszane niczym w kotle i z tej mikstury powstają idealne narty uniwersalne, które świetnie sprawdzą się na większości maszynowo przygotowanych tras. Wyjątkowo plastyczne – wspaniale układają się na nierównościach i w śmigach. Będą się na nich czuli bardzo dobrze początkujący, średnio zaawansowani i zaawansowani. Ich jedynym ograniczeniem są czarne lodowe ściany, gdzie zaczynają puszczać krawędzie. Z całego serca mogę polecić większości narciarzy spędzającym na nartach tydzień ferii w Alpach.
Agnieszka Sikorska-Szyplińska
Narty na różne podłoże i warunki. Najbardziej uniwersalne ze wszystkich testowanych par. Można je docisnąć i trzymają, ale równie dobrze spisują się w technice ślizgowej. Narty dla każdego narciarza amatora. W muldach płyną bez użycia siły, praktycznie same skręcają. Mięciutkie, przyjemne, nie wymagają siły. Można na nich spędzić cały dzień i przyjemnie poszusować oraz pobawić się skrętami ciętymi. Bardzo dobrze mi się na nich jeździło. Do tego są ładne.