NTN Snow & More 2017/2018 nr 3

26 „face to face”, na parkingu podziemnym z… „No nie, nie wierzę, Lindsey Vonn!? Zdjęcie z królową w podziemiu byłoby czymś wspaniałym” – wybrzmiał mój głos z odległości 20 metrów. Królowa bez większego entuzjazmu zareagowa- ła na niskolotne żarciki pazia, chyba tro- chę nie rozumiejąc, czego on chce. Nie od dziś jednak wiadomo, że oko apa- ratu wyjątkowo mobilizuję Amerykankę. Szybciutko wkleiła swój hollywoodzki uśmiech i selfie wyszło brawurowo. PRZYSTAWKA NR 3 „CIOTKA QUARIO, TERESKA I SIOSTRA PETRA” Gdy zmierzałem do kolejnej destyna- cji, znów trafił mi się zakulisowy sma- czek. Po drodze zabrałem do samocho- du poznaną wcześniej mamę Federiki Brignone. Biedulka prawie biegła, by nie spóźnić się na spotkanie z zawodnikami organizowane przez Audi, partnera pu- charu świata i większości reprezentacji. Sprzedałem jej całą swoją sympatię do Italii, Interu Mediolan, Squadra Azzurra i rzecz jasna jej urokliwej córki o oczach anioła. Może zaskarbiłem sobie tym wszystkim drobną sympatię u Marii? Nie wiem, ale przy następnych pucharach powinna już mnie pamiętać… Kolejne danie to coś bardziej swojskie- go, bez fajerwerków i wielkich salonów, jak tobyłowprzypadkuHeada. Nie ozna- cza to absolutnie czegoś gorszego! Tym razem Rossignol i konferencja najlepszej gigancistki ubiegłego sezonu, Tessy Worley. Miała na niej miejsce premiera filmu pokazującego drogę Francuzki do zdobycia złotego krążka mistrzostw świata w ubiegłym sezonie (filmik jest już ogólnodostępny w sieci). Po kilkunasto- minutowej projekcji był czas na nasze pytania i odpowiedzi mistrzyni. Ta dziew- czyna urzeka!!! Skromność, siła spokoju, wdzięczność, pogoda ducha, pewność siebie. Pewność, ale grzeczna, bez gra- ma arogancji, no i ten niewinny, w pełni naturalny uśmiech. Naprawdę fajna bab- ka w zaledwie 157-centymetrowym cie- snej osoby i swojej stajni. Po pierwszej części przedstawienia zawodnicy byli do dyspozycji żurnalistów, którzy mie- li szansę porozmawiać ze wszystkimi obecnymi sportowcami. Tym samym po wywiad z „Misterem GS” nie trzeba się było nawet schylać, wystarczyło po- dejść i zadać pytania. Trzeba przyznać, że potentat zorgani- zował spotkanie z niezłym rozmachem, ale nikogo nie powinno to dziwić. Johan Eliasch ma mocarstwowe plany i mar- keting musi tu iść w parze ze stroną sportową. Stąd duże nazwiska, głośne transfery, niemałe pieniądze. Od razu nasuwają się skojarzenia z piłkarskim Realem Madryt czy kolarskim Teamem Sky. Taka filozofia zawsze daje pewien handicap, który ma mieć swoje przeło- żenie na liczbę zwycięstw, medali i pu- charów. A w ostatecznym rozrachunku przecież tylko to się liczy i Eliasch do- skonale o tym wie. Uzupełnieniem tej wybornej przy- stawki było spotkanie trzeciego stopnia, Sport

RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=