NTN Snow & More 2017/2018 nr 3

30 przynajmniej czymś oryginalnym. Sam bohater pokazał, że ma duży dystans do siebie. Klasa. PRZYSTAWKA NR 6 „PRYWATKA U ROSOŁA I DYNKA” Klasyczna austriacka drewniana „dance buda” i coroczna prywatka Dy- nastara z Rossignolem. Zawodnicy są dostępni dla gości, ale obowiązuje ich stanowcze NIE dla alkoholu, co zro- zumiałe. Wszyscy uśmiechnięci, miło, sympatycznie, poprawnie, choć jed- na sytuacja dała mi do myślenia. Stoję przy barze, zamawiam dwa zimniutkie weizenki i znów myślę, że jestem we właściwym miejscu i o właściwej porze. Obok mnie do baru podchodzi nie kto inny, jak Henrik Kristoffersen. Przecież nie mogę odpuścić, ale jak tu zacząć? – Cześć, Henrik. – Cześć. – Kilka dni temu wróciłem z twojego kraju, byłem tam trzy i pół miesiąca. – A, OK… Po czym zgarnął dwa nieznane mi napoje i odleciał w stronę swojej uko- chanej. No to pogadali… Mogę sobie myśleć, co chcę, jednak nie zmienia to faktu, że chłopak to chyba największy talent młodego pokolenia w narciarstwie alpejskim. I tego się trzymajmy. SOBOTA DANIE GŁÓWNE NR 1 „GS KOBIET” Nadeszła ta wiekopomna chwila – panie odpaliły sezon 2017/2018. Same zawody to znów coś ekstra dla oka ki- bica. Wszystko podane na białym tale- rzu i śnieżnym obrusie, jak w wykwint- nej restauracji. Z perspektywy mety i trybun widz może gołym okiem ob- serwować zmagania na 2/3 trasy. Przy ok. 14 tys. widzów smakuje to jeszcze wytrawniej. Możemy również dołożyć odrobinę cwaniactwa w postaci ma- łej lornetki, wtedy „gwiazdka Michelin” gwarantowana. Wyników nie będziemy skrupulatnie analizować, bo o tym już miec dostał od swojego sprzętowego partnera upominek z okazji narodzin córki Matyldy, a następnie obaj zawod- nicy rozdawali autografy setkom dzieci i dorosłych, czekających w ciągnącej się w nieskończoność kolejce do skle- pu Bognera. Ależ to była frajda dla naj- młodszych, wpatrzonych jak w obrazek w swoich idoli. Piękna sprawa, że nie zapomniano właśnie o nich, a prężenie muskułów zeszło trochę na drugi plan. Ten rodzaj promocji jest czymś wyjątko- wym, bo nie ma nic bardziej budujące- go niż wielka radość smyków z małych rzeczy. Szacun. Przez chwilę w tym pozytywnym zamieszaniu też mogłem poczuć się młodo. Wywiad z Felixem to nie jest codzienność dla prostego narciarza z Karpacza, ale coś, co daje niezłego kopniaka i furę pozytywnej energii. Sam wywiad świata może nie zmienił, ale był przynajmniej jakiś. Ktoś go zapamięta, na pewno polski kibic, bo śpiewanie piosenki pt. „Ogórek” przez maestro slalomowych nart jest Sport

RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=