NTN Snow & More 2017/2018 nr 3

44 Ludzie NTN: Na przykład? T.B.: Henke Strato – buty, które zmieniły nar- ciarstwo. Pierwszego modelu SCX Pa- rabolic Elana… Jest co zbierać. NTN: Wróćmy jeszcze na chwilę do ciebie z czasów, gdy jeździłeś zawodowo. By- łeś jednym z pierwszych, którzy uwie- rzyli w taliowane deski. Nie czułeś sie głupio? Koledzy się nie wyśmiewali? T.B.: Nie. Nic takiego się nie zdarzało. Mieli zbyt wiele respektu. Potrafiłem jeździć w terenie, potrafiłem też wygrywać za- wody. Byłem wszechstronny, silny, bar- dzo pewny siebie. Zresztą wówczas cała Szwajcaria była w awangardzie no- wej techniki jazdy, jak chociażby wspo- minany Demo Team. Przed erą nart carvingowych jeździłem na snowboar- dzie ze sztywnymi butami i na skwalu. Wiedziałem, jak działa krawędź, więc wiedziałem też, że przyszłość należy do nart carvingowych. NTN: Dziś widzimy jednak, że cała ta wspa- niała carvingowa rewolucja trochę się rozmyła. Czemu? T.B.: Jeśli chcesz zmienić coś, co bardzo ob- rosło tradycją, musisz mieć bardzo dużo siły oraz zdolności do przekonywania ludzi, że twoja racja jest słuszna. Ina- czej nie zadziała. Zabrakło nam silnych liderów, którzy chcieliby się poświęcić za tak zwaną sprawę. W narciarstwie opór narodowych organizacji instruk- torskich był bardzo silny. Największy w Niemczech i Francji. To zrozumiałe, że znacznie łatwiej jest ciągle robić to samo. Wciąż uczyć turystów jazdy pługiem, przez całe lata wmawiając im, że to naj- lepsza droga. Uczniowie szkół narciar- skich nie mają o temacie pojęcia, więc dają się manipulować. A przecież każdy rozsądny w branży wie, że narciarstwo mogło pójść inną drogą. Każdy wie, że jak nauczysz się jeździć na krawędziach na krótkich, taliowanych deskach, to bę- dziesz umiał wykorzystać tę umiejętność również do jazdy na długich nartach. Jednak do takiego programu trzeba by przerobić plany nauczania, zmienić mentalność instruktorów, zainteresować producentów. To mnóstwo pracy! O ile łatwiej jest nauczać po staremu, bez roz- wijania swojego warsztatu. Cierpi na tym całe narciarstwo, gdyż stale notujemy zmniejszającą się powoli liczbę narciarzy. Nasz sport jest zbyt trudny, a prawdzi- wych pasjonatów ciągle ubywa… NTN: Dziękuję za rozmowę. To teraz kim ty jesteś? T.B.: To się nazywa Berggastronom. Zapra- szam do Avant Clavo lub do Slalom Baru. NTN: Właśnie widzę, że na ścianach masz ko- lekcję historycznych butów i nart. Zamie- rzasz stworzyć coś w rodzajumuzeum? T.B.: Widzisz, ja pochodzę stąd. W Lenzer- heide, Valbelli, Parpan mieszka sporo ludzi o nazwisku Blaesi. To moja bliższa i dalsza rodzina. Wszyscy od pokoleń mniej lub bardziej byli związani z nar- ciarstwem. Na przykład mój stryj był jednym z narciarskich kaskaderów Ro- gera Moore’a w filmie o Jamesie Bon- dzie „Tylko dla twoich oczu”. Ja też, choć odszedłem od profesjonalnego narciarstwa, nadal się nim pasjonuję. Większość ludzi odwiedzających po raz pierwszy Avant Clavo nie ma bladego pojęcia, kim jestem. Widzą na ścianach legendarne deski i zaczynają pytać. Na- wiązuje się ciekawa rozmowa. Często potem wracają ze znajomymi i znowu wchodzimy w interakcję. A mam tu naprawdę wiele bardzo ciekawych eg- zemplarzy. Na przykład buty narciarskie Rosemont z USA, które zakładało się, otwierając klapkę z boku. Na świecie jest może jeszcze ze 30 par. Mam też na przykład buty Fiberjet, których uży- wał Bernhard Russi, to te trzecie od góry. Mam też fabrycznie nowe, bardzo interesujące Hansony z bardzo efektyw- nym regulatorem sztywności, pierwsze wyczynowe Langi… Ciągle jednak szu- kam interesujących eksponatów.

RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=