NTN Snow & More 2017/2018 nr 3

MICHAŁ SZYPLIŃSKI – ZAWODNIK TEAMU 360° Narciarski Bieg na Orientację jest dla mnie fantastyczną dyscypliną sportową. Uwielbiam aktywno- ści, które wymagają dodatkowych umie- jętności. Ścigając się na orientację, trzeba być dobrym takty- kiem, odpowiednio czytać mapę i robić to w trakcie biegu na nartach. Zimowe starty w Pucharze Warszawy i Mazowsza w NBnO są dla mnie wspaniałą rozrywką i przypominają miłe chwile, gdy ścigałem się w narciarstwie alpejskim. Korzystam ze starych nart do stylu klasycznego, których nie żal mi nawet, gdy trzeba przejść przez asfaltową drogę. Mają trochę startą łuskę, więc często poruszam się na nich łyżwą, by szybciej docierać do kolejnych punktów. Sprzęt nie jest ogra- niczeniem. Staram się za to zawsze dobrze nasmarować ślizgi. Zabawa jest przednia, a dodatko- wy cel powoduje, że ruszam się z domu na biegówki nawet przy marnych warunkach śniegowych. Polecam wszystkim! Najbardziej podobają mi się nocne starty, które niestety zdarzają się rzadko. Poziom trudności wzrasta, ponieważ widoczność ograniczona jest mocą światła z czo- łówki. Bieganie po zmroku przez las ma magiczny charakter. Ciszę mącą tylko odgłosy wydychanego powietrza, ślizgów sunących po śniegu i zwierząt, które w popłochu uciekają w gęstwinę. Nie mogę doczekać się tegorocznej zimy! lejność zaliczania punktów kontrolnych była narzucona. Czesi, gdziekolwiek by byli, to zawsze jeżdżą łyżwą. Na koniec zawodów roz- gorzała wśród Polaków dyskusja: jakie narty powinno się wziąć tym razem? Do jakiego stylu – klasyk czy łyżwa? Tuż przed mistrzostwami pierwszy raz w ży- ciu założyłam prawdziwe narty do stylu łyżwowego. Wyniki testów na Polanie Jakuszyckiej były następujące: lepiej nie eksperymentować. Pozostałam wierna niezawodnym żużlówkom. Kamieni właściwie nie było. Zda- rzyło się kilka większych stromizn. Na biegówkach mięśnie nie odczuwają zbyt mocno przewyższeń. Trzeba było uważać na wąskich ścieżkach leśnych (szczególnie na zjazdach). To była naj- lepsza trasa biegówkowa na orientację, którą miałam okazję zaliczyć. Jej prze- mierzenie zajęło mi około 2 h. Dałam ciała i pomyliłam kolejność po- twierdzenia punktów. Złoto przeszło mi koło nosa. To wcale nie ujma przegrać z biathlonistką. Jak zwykle bilans po za- wodach wyszedł ujemny, bo złamałam mapnik. Ale czym tu się martwić, skoro w weekend miały odbyć się kolejne za- wody narciarskie na naszym „podwór- ku”, tym razem w Falenicy.

RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=